Benedyktyni troszczą się w świecie o harmonię i pokój. Ale nie tylko dlatego, że dużo się modlą i w ten sposób nadrabiają braki modlitwy wśród „reszty świata”. Także - a może przede wszystkim - przez swój styl życia, w którym rzuca się w oczy troska o równowagę potrzeb ducha i ciała.
Dowód łagodności i wyrozumiałości Benedykta z Nursji? Wróćmy ponownie do „Reguły”: Czytamy wprawdzie, że picie wina w ogóle mnichom nie przystoi, ale skoro w naszych czasach (sic!) nie można o tym mnichów przekonać, zgódźmy się przynajmniej na to, że należy pić mało, a nie aż do przesytu. A poza tym młodość pewnie nawet w zakonie ma swoje prawa. - To my będziemy pierwszymi „dziadkami” w tym klasztorze - śmieje się brat Damian, który nieco później z tym samym uśmiechem poprosi mnie, abym przez okno stodółki spojrzał na ich i swoje „widoki na przyszłość”. Czyli na cmentarz. Obecnie większość członków wspólnoty to ludzie bardzo młodzi. W sumie jest ich dziewięciu: dwóch kapłanów - o. Ludwik Mycielski i o. Sławomir Badyna - trzech braci po ślubach wieczystych, dwóch po ślubach czasowych, jeden nowicjusz i jeden postulant. Klasztor w Biskupowie powstał 16 lat temu. Wówczas opat benedyktynów w Tyńcu polecił o. Ludwikowi Mycielskiemu, który właśnie powrócił z misji specjalnej, jaką spełniał w Szwecji (opisanej przezeń w znanej książce „Dziennik mnicha: Kära Sverige!”), zadanie utworzenia nowego klasztoru benedyktyńskiego.
Nie wszyscy biskupi traktowali ze zrozumieniem fakt, że benedyktyni mają specyficzne powołanie w Kościele. - Nie zajmujemy się duszpasterstwem parafialnym - tłumaczy o. Sławomir Badyna. Biskup opolski Alfons Nossol rozumiał, że w diecezji potrzebny jest ośrodek życia monastycznego i ofiarował benedyktynom dom w Bielicach. O. Ludwik mieszkał w nim sam tylko przez trzy miesiące. Tak te czasy wspomina w wywiadzie dla „Nowego Miasta”, miesięcznika Ruchu Focolari, z którym jest związany niemal od początków swojego życia zakonnego: - Bracia mieszkali w ruderze dawno opuszczonego klasztoru, spali pokotem na rozkładanych wieczorem na betonie starych materacach, w jedynym możliwym do zamieszkania miejscu: w kuchni. Osobiście byłem tak szczęśliwy, że nie zauważałem żadnych braków.
Po roku znalazła się lepsza, bardziej właściwa lokalizacja, w Biskupowie, niemal na granicy polsko-czeskiej. Dojechać tam można łatwo z szosy między Głuchołazami a Nysą. Klasztor wraz z zabudowaniami podarowały Siostry Służebniczki NMP Niepokalanie Poczętej, które wcześniej go opuściły.
„Gdy będziesz postępował naprzód w życiu wspólnym i w wierze, serce ci się rozszerzy”. To znowu św. Benedykt ze swojej „Reguły mnichów”. Te słowa są ilustracją historii i dnia dzisiejszego benedyktyńskiego klasztoru w Biskupowie. Zaczęło się od jednego człowieka - o. Ludwika Mycielskiego. Obecnie jest to prężna wspólnota. Co więcej, ta wspólnota przyciąga coraz więcej ludzi. I to nie tylko chętnych do podjęcia życia zakonnego.
Brat Jakub Kaliński opowiada, że kiedy benedyktyni przybyli do Biskupowa, przyszła delegacja ze wsi z - ujmijmy rzecz dyplomatycznie - zapytaniem: A wy coście za jedni?! Szybko się wyjaśniło, „co to za jedni”. Ludzie z okolicy są bardzo życzliwi klasztorowi. Brat Marcin Gromadecki (194,5 cm wzrostu, były siatkarz) mówi, że ciast na święta jest tyle, że... Brat Jakub, zapytany o wzruszenia, jakie przeżywa mnich, odpowiada: - Czasem mocnym przeżyciem jest dla mnie poranna wyprawa do piekarni po chleb, za który nigdy jeszcze klasztor nie płacił. Wchodzę, biorę skrzynkę chleba, mówię: „Bóg zapłać” i wychodzę.
O. Sławomir Badyna, zapytany o źródła utrzymania klasztoru, cieszy się: - Dobre pytanie! Nie do końca rozumiem radość benedyktyna z moich, być może niegrzecznych, dociekań. - Pierwszym i zasadniczym źródłem jest dla nas Opatrzność - mówi Ojciec, a moje niezrozumienie zaczyna zamieniać się w podejrzliwość, że zaraz otrzymam dawkę sloganów zręcznie omijających temat zasadniczy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.