Duże znaczenie ma kwestia zrozumienia, że nie wystarczy czekać na człowieka tylko w zakrystii, w kancelarii czy w świątyni. Należy na różne sposoby do niego wychodzić. Nie jest też potrzebna żadna akcyjność, ale wręcz mrówcza praca u podstaw.
– Jak Ksiądz Biskup widzi sprawę krapkowickiej wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym?
– Komisja teologiczna pracuje cały czas nad tą sprawą. Trwają rozmowy dwustronne, które zmierzają w kierunku jednoznacznego rozwiązania.
– Pisał Ksiądz Biskup, że czasem trudniej jest wierzyć w Kościół niż w Boga...
– Może najpierw rozjaśnię, o co mi chodziło. Joseph Ratzinger we „Wprowadzeniu w chrześcijaństwo” pisał, że trudno jest wierzyć w Boga, a jeszcze trudniej w Chrystusa. Bo wierzyć w Boga, który jest duchem i który się nie wcielił – jest o wiele prościej niż w Boga, który stał się człowiekiem. To dla Żyda jest zgorszenie, a dla poganina – jak napisał św. Paweł – głupotą. Dla nas zaś mocą i mądrością Bożą. W Jezusa jako wcielonego Syna Bożego trudno uwierzyć, a przecież On jest święty, w Nim nie było żadnej zmazy grzechu. Tym bardziej trudno uwierzyć w boską naturę Kościoła, bo jest dla grzeszników i jest wspólnotą grzeszników. Nie ulega wątpliwości, że ten grzeszny wymiar Kościoła poważnie zaciemnia jego Boskie pochodzenie, naturę i misję.
– Co możemy zrobić, by ta wiara nie była taka trudna?
– Zwrócę uwagę na jeden moment: Kościół musi stale zdobywać się na to, żeby grzech nazwać po imieniu. Nie można w Kościele zamiatać grzechu pod dywan. Wtedy wiarygodność Kościoła będzie wzrastać. Natomiast grzesznika nie należy piętnować, ale pomóc mu, by powstał.
Trudne sprawy – chociażby sprawa abp Wielgusa czy inne – pokazały, że byliśmy obolali, bo ktoś nam odkrył sprawę trudną. I choć prawdopodobnie wcześniej już ksiądz biskup z Panem Bogiem się pojednał, to pojawiła się sprawa publicznego zgorszenia, grzechu wywleczonego na forum zewnętrzne. Dla mnie ważne jest pytanie: na ile stanęliśmy wtedy na wysokości zadania jako Kościół w Polsce, by księdzu biskupowi pomóc? Tu, w moim przekonaniu, coś nie zagrało.
Jedna rzecz to nazwać zło po imieniu, ale druga – grzesznikowi pomóc, a nie piętnować. Nie musimy wymyślać nowych rozwiązań. Problem lapsi (upadłych) w Kościele jest znany od początku. Kościół pierwszych wieków wypracował metodę, pedagogię przywracania w pełni na łono Kościoła. Trzeba nałożyć pokutę. Wtedy grzesznik ma szansę naprawić zło popełnione, kiedy pokutę wypełni. Jeżeli to jest grzech publiczny – jak w przypadku bp. Wielgusa – to nawet potem w prasie nagłośnić: biskup pokutę odprawił. Przecież to jest leczące. Cały Kościół się wtedy cieszy! Bo grzesznik w pełni wrócił na łono Kościoła.
Rozmawiał: Andrzej Kerner
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»