Góry pokochał już w szkole średniej. W seminarium odkrył ich mistykę. Teraz jako ksiądz od kilku lat uprawia wspinaczkę i chce miłością do niej zarazić swoich wychowanków.
Św. Bernard czuwa
Choć ks. Tadeuszowi udało się wcześniej zdobyć najwyższy szczyt Alp – Mont Blanc, to jednak większą satysfakcję sprawiła mu wyprawa na Kapucyna. – Chodzenie po wyznaczonych szlakach turystycznych to nie to samo, co wspinaczka po gołej skale, gdzie człowiek jeszcze bardziej uczy się pokory wobec gór i otwarcia na Pana Boga – wyjaśnia ks. Tadeusz. Od turystycznych szlaków rozpoczynał jednak swoją górską przygodę, gdy to w pierwszej klasie szkoły średniej samotnie zdobył Kozi Wierch. Przyznaje jednak, że do zainteresowania się wspinaczką i do zrobienia przygotowujących do niej kursów: skałkowego i tatrzańskiego, skłoniły go między innymi tłok i hałas na szlakach. Z mistyką gór zapoznał się już w seminarium w Przemyślu, dzięki ks. Rogowskiemu, a także spotkaniom z ks. Maciejem Ostrowskim, alpinistą.
W czasie swoich wspinaczkowych wypraw czuje mocną opiekę św. Bernarda z Menthon (nie powinniśmy go mylić ze św. Bernardem z Clairvaux, choć żyli w podobnym czasie – przełom XI i XII w.). Św. Bernard w roku 1923 przez papieża Piusa XI został ogłoszony patronem alpinistów i mieszkańców Alp, z tej racji, że w rejonie alpejskim (dolina Aosty) prowadził działalność duszpasterską i charytatywną, a ok. roku 1050 założył schronisko dla wędrowców na przełęczy zwanej dzisiaj Przełęczą Świętego Bernarda. W ten sposób zapoczątkował również ratownictwo górskie. Z tej racji również rasa psów – bernardynów, wzięła nazwę od jego imienia.
– Ze świętym Bernardem wyruszam na każdą wyprawę. Zaprzyjaźniłem się z nim już w początkach kapłaństwa, gdy razem z dwoma kolegami kapłanami dotarliśmy do przełęczy św. Bernarda w Alpach i tam odprawiliśmy Mszę świętą. Od tego momentu jest on niestrudzonym towarzyszem moich wypraw – podkreśla ks. Tadeusz.
Okiem duszpasterza
Ks. Tadeusz w swojej pracy duszpasterskiej znajduje również czas, aby entuzjazmem do gór zarażać młodych. Podkreśla jednak, że dla stawiających pierwsze kroki ważne jest odpowiednie miejsce i oczywiście roztropność. – Ze względu na to, że wspinaczka górska niesie ze sobą zawsze pewien element ryzyka (załamanie pogody, lawiny, itp.) swoją przygodę z tym sportem należy zaczynać od sztucznej ścianki, bądź też od niewielkich skałek, których w naszym rejonie jest dość sporo – wyjaśnia. W ostatnim czasie dzięki współpracy Świętokrzyskiego Klubu Alpinistycznego i Stowarzyszenia „Bałt”, skałki w Bałtowie k. Ostrowca Świętokrzyskiego zostały przystosowane do bezpiecznej wspinaczki sportowej. – Gdy rzucam ministrantom hasło: idziemy grać w piłkę czy jedziemy w skałki, mają poważny dylemat – mówi z uśmiechem ks. Tadeusz. – Jest to znak, że zainteresowanie wspinaczką powoli wzrasta. Moim marzeniem jest, aby stawało się ono coraz większe, bowiem wspinaczka to nie tylko kolejny sport, w którym młodzi mają szansę właściwie rozwijać swoje ciało i kształtować charakter, ale także okazja, by poprzez przebywanie w górach jeszcze bardziej doświadczyć obecności Pana Boga – podkreśla.