Odczuwanie skłonności homoseksualnych nie jest grzechem. Uleganie im - jest.
Kierunki pracy
Jeżeli chodzi o treści, które poruszamy na spotkaniach w grupie, to praktycznie opieram się na założeniach Richarda Cohena. Korzystam więc z syntezy wypracowanego przez niego procesu terapeutycznego, zawartej w biuletynie „W centrum uwagi. Wezwanie ku wolności. Pomoc osobom o orientacji homoseksualnej w potrzebie”: „Uzdrawianie z homoseksualizmu”, albo z innych jego wypowiedzi. • Najpierw więc kładę nacisk na to, żeby chłopcy mieli jasne pojęcie o homoseksualizmie. Dlatego na pierwszych etapach naszej pracy oni się mniej dzielili, a ja próbowałem więcej mówić i także dawać im pewne zadania. Wszystko w zasadzie zaczyna się od zrozumienia -jeżeli człowiek rozumie dobrze siebie i stany, jakie przeżywa, będzie łatwiej mu właściwie mówić i prawdziwie postępować. Jeżeli się zagmatwa w myśleniu, to będzie źle mówił i źle postępował. Stąd tłumaczenie dynamiki tendencji homoseksualnych uważałem za bardzo ważne i cieszyłem się widząc, że moje słowa padają na grunt bardzo otwarty. Ci mężczyźni, poprzez cierpienie, poprzez doświadczenie absurdu - tu wracam do motywacji - czuli, że to nie ten kierunek, że tak naprawdę im nie chodzi o to, żeby się z kimś przespać, tylko o to, żeby się stać sobą w relacji do drugiego mężczyzny.
Pierwsza jest więc sprawa znajomości problemu. Zadałem wszystkim uczestnikom grupy, żeby przestudiowali - nie tylko przeczytali, ale przestudiowali - wspomniany artykuł p. Cohena, ukazujący, czym jest homoseksualizm i jakie są etapy wychodzenia z niego.
• Dalej, zachęcam - i tutaj rozmowy indywidualne są bardzo ważne - do tego, żeby wszelkimi siłami unikać kontaktu ze środowiskami homoseksualnymi. Jeżeli się nie zerwie ze środowiskami i z praktykami homoseksualnymi, to w człowieku nie pojawią się te napięcia, dzięki którym może on wzrastać. Te napięcia są oczywiście bolesne i trudne do zniesienia. Chodzi jednak o podjęcie decyzji odejścia od środowisk homoseksualnych (co nie wyklucza słabości), żeby móc przeżywać pewne uczucia samotności, bezsilności, słabości itd., które trzeba rozumieć i wiedzieć, że nie przez kontakt cielesny zaspokoi się je i rozwiąże. Chodzi też o do dawanie odwagi na tej drodze, żeby ci ludzie, którzy przecież nie zmienią swoich dwudziestu kilku lat w ciągu miesiąca, nie ustali w drodze.
• W jakimś sensie odwołuję się też pośrednio do teorii komunikacji, z którą łączy się sztuka wejścia w świat swoich uczuć. Bardzo ważne jest, żeby dopuścić do świadomości swoje lęki, swoje głody, obawy, uczucia agresji itd. Komunikacja z innymi to jest coś, co oczywiście dzieje się na każdym spotkaniu, przez cały czas jego trwania, z tym że świadomie się temu przyglądamy - co pomaga, a co nie pomaga w komunikacji, czego tak naprawdę chcę w kontakcie z innymi itd., ale trzeba też uczyć komunikacji ze sobą.
• Przez kształtowanie umiejętności komunikacji z sobą i z innymi do chodzimy do tego, co nazywamy asertywnością. Według teorii Cohena jest to trzeci etap w procesie terapii - czyli można powiedzieć - szlifowanie bycia sobą, Asertywność bowiem to nie tylko umiejętność mówienia „tak” lub „nie”, ale jest to najpierw widzenie siebie jako kogoś osobowościowo ciekawego i godnego pokazania się przed innymi. Bóg nikogo nie stwarza byle jakim, Bóg stwarza każdego wspaniałym, tylko że człowiek pyszny - i to jest owoc naszego grzechu - chciałby być supermanem albo superwoman, a tymczasem jest obdarowany tym, kim jest i jaką Pan Jezus mu dał misję i do pełnienia tej misji zdolności. Dlatego też mówimy o asertywności agresywnej, wycofującej się i o asertywności dojrzałej. To jest szeroka problematyka, która przez lata będzie musiała być przez te osoby rozwijana i ćwiczona. Zresztą przez każdego człowieka.
• W naszej pracy dotykamy więc różnych sfer osobowości - to również jest zgodne z założeniami Cohena. Mówi on o aspekcie poznawczym, emocjonalnym, fizycznym i duchowym przemiany, jaka się dokonuje w osobach podejmujących drogę wyjścia z homoseksualizmu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).