Ewangelia jest dziś znana dzięki wielkiemu otwarciu serca miejscowej ludności, ludzi z plemienia Bemba. Oni wierzą w Boga, który jest ich Stwórcą i w przodków, tych „żywych zmarłych”, którzy są ciągle z nimi
Nazywam się Antoon Oostveen. Pochodzę z Holandii. Należę do zgromadzenia Misjonarzy Afryki, zwanych też Ojcami Białymi. Urodziłem się w wielodzietnej rodzinie. Jestem siódmym dzieckiem z czternastu, ale jedynym, który został kapłanem. Zawsze chciałem być księdzem. Księdzem zostałem w 1967.
Moim przeznaczeniem, jak również pięciu innych współbraci była Zambia. Nie miałem wcześniej pojęcia jak Afryka wygląda. Kiedy przybyłem do Zambii otrzymałem szansę poznania miejscowego języka Bemba, miejscowej kultury, sytuacji politycznej itd.
Od początku mojej pracy pokochałem ją – odwiedzanie wiosek, spotkania z ludźmi, praktyka miejscowego języka. Bez języka nie można sobie wyobrazić pracy tutaj. Można z nimi rozmawiać, przekazywać Ewangelie i nie trzeba żadnego tłumacza.
Taka jest tradycja Ojców Białych. Pracowałem w kilku misjach. Pierwszy urlop miałem po 7 latach pobyty w Zambii. Ludzie w Zambii są bardzo otwarci na ewangelie i gościnni. Są bardzo kontaktowi. I to jest także doświadczenie moich poprzedników – Ojców Białych.
Kard. Lavigerie posłał swoich misjonarzy do różnych części Afryki. Ale był też zainteresowany terenami bardziej położonymi w centrum kontynentu. Ponieważ misjonarze napotykali na trudności w odkrywaniu kontynentu, poszukiwał innych dróg dotarcia do jego wnętrza, na przykład od południowej części kontynentu, z Mozambiku.
Pierwsza konstytucja zgromadzenia Misjonarzy Afryki mówiła, że zgromadzenie zostało założone w celu ewangelizowania kontynentu afrykańskiego. Drugim założeniem było powstrzymanie handlu niewolników.
W tamtym czasie niewolnictwo godziło w godność człowieka. Kardynał Lavigerie chciał również w tym kierunku działać. Jedni z pierwszych misjonarzy dotarli wiec przez Mozambik na tereny miejscowego szefa Mponda w dzisiejszym Malawi.
Było tam wówczas wielu handlarzy, również z Europy. Miejscowy szef chciał wszystkich chciał. Trzej ojcowie i brat wybudowali dosyć szybko pierwszy kościół. Zaczęli też nauczać miejscową ludność. Ale okazało się, że Francuzi, a ówcześni ojcowie i bracia byli Francuzami, nie byli mile widziani.
Zdecydowali się więc opuścić te tereny. Ich misja została bardzo szybko splądrowana i zniszczona. Angielsko – Południowoafrykańska kompania zaatakowała tereny szefa Mponda. W tym ataku również misja Ojców Białych została zniszczona. Na szczęście Ojcowie wcześniej opuścili to miejsce.
Ojcowie dotarli do jeziora Malawi, gdzie dotarła do nich informacja, by udali się do Karemy i połączyli się z innymi Ojcami na Terytorium Misyjnym Tanganiki. W ty, czasie jeden z Ojców zachorował na malarię, misjonarze zatrzymali się w drodze. Ponieważ chory potrzebował trochę czasu, by powrócić do zdrowia, Ojcowie Biali odkupili od jednej z handlowych firm opuszczony barak, gdzie się tymczasowo się zatrzymali.
Będąc misjonarzami, zaczęli ewangelizować miejscowa ludność. W miejscu tym, które nosiło nazwę Mambwe Mwela (czytaj: Mambłe Młela) pozostali przez kilka lat.
Po kilku latach ponownie zmienili miejsce swojego pobytu i przyszli do miejsca zwanego Kayambi, gdzie powstał pierwsza misja z prawdziwego zdarzenia.
Dlaczego opuścili Mambwe Mwela? Powodów było wiele. Między innymi coraz więcej „białych” handlarzy, odwiedzało to miejsce. Ich sposób życia i zachowania nie był wcale godny naśladowania. Poza tym był to teren bardzo malaryczny. W końcu o. Lechaptois, który był superiorem tej grupy misjonarzy został konsekrowany na biskupa Wikariatu Apostolskiego Tanganiki i musiał powrócić do Karemy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).