Dobrze mi się tu pracuje

Ks. Wojciech Górlicki od osiemnastu lat przebywa na Wileńszczyźnie. W tym czasie pracował w trzech parafiach. Był też świadkiem zachodzących tu przemian.

Reklama

Urodził się 5 czerwca 1965 roku w Szydłowcu. Tam skończył szkołę podstawową, a później Technikum Samochodowe w Radomiu. Był alumnem Wyższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu i Radomiu.

Święceń kapłańskich w 1990 roku udzielił mu bp Edward Materski. Przez rok był wikariuszem w Ostrowcu Świętokrzyskim. Później swój los związał z Wileńszczyzną. Gdy pierwszy raz przekraczał granicę, czuł niepewność. Zastanawiał się, jak to będzie. Ale chciał tutaj pracować. – Nie wyznaczałem sobie wtedy celów, ale chciałem gdzieś być potrzebny. Zastanawiałem się, jak to będzie w nowej parafii. Gdy przyjechałem tu po raz pierwszy, Wilno to było zupełnie inne miasto. Zniszczone kościoły – to był przygnębiający obraz. Ale w tym smutnym krajobrazie było widać, że odnawia się życie Kościoła – mówi ks. Wojciech Górlicki.

Pierwsze kroki
– Gdy byliśmy diakonami, bp Edward Materski powiedział nam, że jest taki plan Episkopatu, że każda diecezja wyśle pięciu księży na Wschód. Wtedy się zgłosiłem. Powiedziałem, że po święceniach mogę tam pojechać – mówi ks. Wojciech. Zaraz po święceniach został wikariuszem w Ostrowcu Świętokrzyskim na Rosochach. Po roku pracy bp Materski spytał go, czy podtrzymuje swoją decyzję o wyjeździe. Powiedział, że tak.



Jedna z wileńskich uliczek.

Po raz pierwszy do Wilna pojechał z bp. Aleksandrem Kaszkiewiczem i pochodzącym z naszej diecezji, a wtedy pracującym w Wilnie ks. Romanem Kotlimowskim. W wileńskiej kurii poinformowano go, by wrócił do Polski i zgłosił się ponownie za miesiąc. – Wróciłem jeszcze wtedy do domu, do parafii. Wyjechaliśmy z młodzieżą w Bieszczady i w Tatry. Po miesiącu przyjechałem pociągiem do Wilna z plecakiem. To był koniec lipca – wspomina ks. Wojciech. Poszedł do kurii i dowiedział się, że będzie wikariuszem w Ejszyszkach.

Ejszyszki to sześciotysięczna miejscowość położona na samej granicy z Białorusią. Gdy ks. Wojciech zaczynał tam pracę, granica z Białorusią była niestrzeżona, nie było przejść granicznych. Zresztą część parafii znajdowała się na Białorusi. – Mieliśmy tam kaplicę, do której dojeżdżaliśmy każdej niedzieli, bo to kiedyś była jedna parafia – wspomina ks. Górlicki. W Ejszyszkach mieszkają praktycznie sami Polacy. Ludzie są bardzo przywiązani do Kościoła i tradycji. – Gdy tam pracowałem, to były czasy przełomu. Rok 1991. Blokada radziecka. Nie było paliwa. W sklepach pustki. Później dla ludzi rozpoczął się czas handlu, szybkiego dorabiania się i biznesu. Wtedy to był jeszcze taki dziki biznes. Ale ludzie sobie z tym wszystkim jakoś radzili, jakoś się odnajdywali. Rosyjskie ruble zmieniały się na litewskie talony, a później litewskie lity – wspomina ks. Wojciech.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama