Idea budowy "Domu Ulgi w Cierpieniu" narodziła się w sercu prostego brata kapucyna, który urodził się 25 maja 1887 roku jako Francesco Forgione w Pietrelcinie, w prowincji Benevento.
Najdroższe dziecko św. Ojca Pio, „Dom Ulgi w Cierpieniu”, gdzie nie tylko wspaniali lekarze i najnowocześniejsza aparatura służą chorym, ale przede wszystkim kapłani dbają o ich potrzeby duchowe, stale się rozwija - dzisiaj jest tu około 1000 łóżek. Zwiedzam go w towarzystwie polskich lekarzy. Ogromne, czyste przestrzenie korytarzy. Do sal chorych nie zaglądamy - nie wypada wszak nieproszonym gościom wkraczać w intymny świat cierpiących ludzi. Chodzimy po śladach świętego Kapucyna. Duże wrażenie robi kaplica w najstarszej części szpitala. Tutaj odprawiał Mszę św., pewnie też spowiadał - czym zasłynął na całym świecie. Doktor Janusz z Byczyny przygląda się detalom. Pragnie odtworzyć tę kaplicę w swoim hospicjum.
Wymarzony przez Ojca Pio już w 1957 roku dom opieki dla ludzi w podeszłym wieku znajduje się kilkaset metrów od klasztoru. Te „dzieła” stale się rozrastają pod czujną opieką świętego patrona i założyciela. Wspierają je liczne wydawnictwa - czasopisma i książki. Kontynuacją drogi przemiany duchowej, do której wzywał Święty, są m.in. kapucyńskie grupy modlitewne.
Coraz liczniejsze tłumy codziennie tutaj ściągają, aby zobaczyć miejsca, w których przebywał charyzmatyczny zakonnik. U stóp „Casa Sollievo” wyrosło pielgrzymie miasteczko - hotele, sklepy, kawiarnie. - Patrz - pokazuje mi Piotr, który zwiedzał San Giovanni Rotondo w 1996 roku - tutaj było pole (dzisiaj jest centrum handlowo-usługowe), a tam (dzisiaj stoją domy w zwartej zabudowie) w ogóle nic nie było. Taki ugór...
W podziemiach bazyliki Matki Bożej Łaskawej grób Ojca Pio. Prosta tumba za metalowym ogrodzeniem. Wszędzie świeże kwiaty i rozmodleni pielgrzymi. - Całkowicie oddał się Bogu. Powiadają, że gdyby był zdrowy, zrobiłby więcej. Nie dyskutujmy z Bogiem. Taką misję mu powierzył. Nie żył dla siebie, żył dla innych. Przychodzili ludzie utrudzeni - on ich pocieszał. Był pokorny. Czasem krzyknął, zdenerwował się, ale i Chrystus czasem się denerwował, choćby na faryzeuszy. Nie lękajmy się bycia cichymi, pokornymi. Ostatni będą pierwszymi - notuję słowa wypowiadane przez naszego opiekuna duchowego ojca Ludwika, paulina.
Charyzmatyczny spowiednik został beatyfikowany 2 maja 1999 r., a następnie kanonizowany 16 czerwca 2002 r. przez Jana Pawła II. Uroczystość ta zgromadziła w Rzymie około 300 tys. wiernych z całego świata, gdyż kult Świętego błyskawicznie rozprzestrzenił się na wszystkie kontynenty. To dlatego miejsce posługi i śmierci Ojca Pio przyciąga tak wielu ludzi. Odchodzą przemienieni i umocnieni - jak wtedy, za jego życia, kiedy już w nocy gromadzili się, by uczestniczyć w Eucharystii o świcie przez niego sprawowanej, i by u kratek konfesjonału za jego pośrednictwem doświadczyć Bożego miłosierdzia.
październik 2003