Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo. abp Alfons Nossol
25. Wiara: widzieć i iść
Sześcioletniego Leszka czekała trudna operacja. Bał się. “Mamo, pomożesz mi?” Mama odpowiedziała: “Lesiu, to ty musisz pomóc. Pan doktor tyle dzieci wyleczył. Ale on też się trochę boi - uśmiechnij się do niego”. Po kilku dniach opowiadał: “Mamo, uśmiechnąłem się do pana doktora. On mi podziękował. Ale nie wiem dlaczego”. Później mały musiał kilka miesięcy spędzić w ośrodku rehabilitacyjnym. “Ale, proszę księdza, mówiła pani Jola, teraz ja się bałam, bo zawsze może się coś wydarzyć. Pomógł mi Leszek. Powiedział: Mamo, nie bój się, tam też się uśmiechnę i wszystko będzie dobrze. Mamo, wierzysz?” I uwierzyła pani? - zapytałem. “Uwierzyłam dziecku. Leszek mnie przekonał swoim spokojem”. A potem długo opowiadała, jak dziecku trudno było się z nią rozstać. “Ale, mówiła, gdy patrzyłam na niego, jak pewnie idzie przed siebie długim korytarzem nie oglądając się za mną, wiedziałam, że wszystko będzie dobrze”.
Wierzyć - to być przekonanym. Nie dlatego, że sprawa jest oczywista i niczego zakwestionować nie można. Wierzę komuś dlatego, że on jest mi bliższy, niż ja sam sobie. Że stanowimy właściwie jedno. To nie sprawa argumentów. To nie sprawa rozumu, który coś pojął. To sprawa całego mojego “ja”. Taka wiara wyrasta z najgłębszej warstwy osobowości - z tego, co ludzie od wieków nazywają sercem. Sercem widzi się więcej, niż samym rozumem. Nie sprzeciwiając się rozumowi, wiara wyrasta z samej głębi ludzkiej osoby.
Wierzyć człowiekowi - wierzyć Bogu. Zwłaszcza w odniesieniu do Boga “wierzyć” to o wiele więcej, niż tylko przekonać się, przyjąć coś za prawdę. To też. Ale uwierzyć Bogu to przede wszystkim dać Mu odpowiedź. Dać odpowiedź? Najpierw więc trzeba usłyszeć? Tak. Bóg przemawia do nas przez wszystko, co jest wokoło i w nas samych. To prawda, że nie wszyscy jednakowo słyszą to Boże “mówienie”. Są ludzie, którzy widzą i słyszą niewiele. Czasem nie chcą widzieć. Czasem udają, że nie słyszą. Ale nawet to udawanie już jest odpowiedzią. Przecież jeśli człowiek byłby do końca przekonany, że albo Boga nie ma, albo jest poza wszelką możliwością nawiązania z Nim kontaktu, nie trzeba by było udawać. To prawda, że taka odpowiedź jest bardzo niedoskonała, wręcz przewrotna. Ale jest.
Najdoskonalszą odpowiedzią jest posłuszeństwo wiary. Katechizm przywołuje tu postać Abrahama - człowieka, który miał odwagę wsłuchiwania się w to, co mówi Bóg w tajemniczych widzeniach. Abraham słyszał, co mówi tajemniczy Głos. Wiedział, że ów Głos jest słowem Boga. Skąd wiedział? Była to pewność wiary - a wierzył dlatego, że Bóg był mu bliższy, niż on sam sobie. Bóg jest bliski każdemu człowiekowi i każdy pewność wiary zyskać może. Trudniej jest dać odpowiedź. “Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc dokąd idzie”. Katechizm [15] cytuje tu słowa Listu do Hebrajczyków (11, 8). Warto przeczytać cały 11 rozdział tego Listu, gdzie autor przedstawia wiarę jako “widzenie niewidzialnego”. Z tego “widzenia” rodzi się posłuszeństwo wobec Boga. Ludzie, którzy uwierzyli, idą ku nowym celom, zachowując się jak wieczni pielgrzymi. Idą ku czemuś, czego sami jeszcze nie oglądają. Idą posłuszni wewnętrznemu głosowi. Trwają, “jakby widzieli Niewidzialnego” - tak mówi o Mojżeszu (Hbr 11, 27). Wiara to odpowiedź, którą człowiek daje życiem, nie słowami. Nie pojedynczymi, choćby i bohaterskimi czynami, ale skierowaniem całego życia ku celom przekraczającym codzienne doświadczenie i zwykłe horyzonty. Wędrówka Abrahama była takim zanurzeniem się w nieznane i niewidzialne.
Katechizm wskazuje na Maryję, jako na największy przykład i wzór wiary. Dla młodziutkiej dziewczyny z Nazaretu w momencie zwiastowania odsłoniła się zupełnie nowa, nieoczekiwana, niezrozumiała droga. Słowa Anioła przekraczały wszelkie wyobrażenia. Nie było żadnych argumentów, racji, dowodów. Była tajemnica, było niepojęte. I była pewność - bo Bóg jest zawsze bliższy, niż my sami sobie. Trzeba się było zdecydować. Maryja odpowiedziała “tak”. Dziewięć miesięcy później przyszła próba wiary, gdy w opuszczeniu i biedzie rodziła Dziecko - towarzyszył Jej tylko Józef, człowiek równie wielkiej wiary. Trzydzieści lat później przyszła ostateczna próba wiary, gdy stała pod krzyżem. Uwierzyć - to posłusznie zdecydować się na drogę w nieznane. I tą drogą iść. To jest odpowiedź człowieka Bogu. Mały Leszek szedł długim korytarzem nieznanego mu świata pewnym krokiem.
Całe życie jest takim długim, nieznanym korytarzem. Nie tylko Abraham i Maryja stanęli przed koniecznością dania Bogu odpowiedzi. Każdy musi odpowiedź dać, bo każdy, choć każdy inaczej, musi iść przez świat. Dokąd ta droga? Kto ją wyznacza? A może wszystko jest dziełem przypadku? Jak się na tej drodze zachować? Jakich wyborów dokonywać? Jakich wartości strzec? Czy jakiekolwiek wartości istnieją? I w ogóle po co ta droga? Sam idę, czy jest ktoś ze mną? Stawiając takie pytania, człowiek zyskuje szansę znalezienia przewodnika na tej drodze - jest nim sam Bóg. Chrześcijanie wiedzą, że Bóg wyszedł nam naprzeciw. “Bogiem z nami” jest Jezus - ten sam, który na pytanie przyjaciół, dokąd idzie, odrzekł: “Ja jestem drogą, i prawdą, i życiem” (J 14, 6). Tylu ludzi przed nami tą właśnie drogą poszło. Nie mam ścisłych, “prokuratorskich” dowodów słuszności ich wyboru. Ale jestem przekonany. Nie wiem, jak to jest - ale Bóg jest mi bliższy, niż ja sam sobie. To przekonanie jest darem - ale równocześnie jest moim wyborem. Moją wiarą.
Katechizm Kościoła Katolickiego, 26; 142 - 165.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).