Chory przez sam fakt, że zachorował, nie przestaje być człowiekiem. – Dlatego nie powinien być traktowany jak przypadek, „wieńcówka z trójki” – podkreśla prof. Danuta Krzyżyk, lingwistka z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Językoznawca potrafi zdiagnozować jakość relacji pacjent–pracownik służby zdrowia za pomocą interpretacji używanych przez nich słów, konstrukcji składniowych, głosu. To niezwykle istotne, bo dialog lekarza z chorym jest podstawą terapii niezbędnej człowiekowi, który nagle znalazł się na innej planecie - bólu, beznadziei, cierpienia. Dziś, kiedy medycy mają coraz mniej czasu na rozmowę, bo kolejki czekających są bardzo długie, a wizytę skracają powinności administracyjne, warto przypomnieć, że to jednak chory wciąż pozostaje w centrum działań służby zdrowia. To, jak lekarze go traktują, świadczy o poziomie moralności społeczeństwa, z którego wyszli. Bo każda społeczność składa się ze zdrowych i chorych, między którymi zachodzi nieustanna wymiana pozornie niewidzialnych, ale istotnych dóbr: wzajemnej uwagi, troski, życzliwości.
– Zdrowie oznacza nie tylko osobistą i zawodową sprawność, ale także gotowość znoszenia nieuniknionego cierpienia i uczestnictwa w cierpieniu innych – mówi profesor Uniwersytetu Opolskiego ks. dr hab. Konrad Glombik. – Posługa wobec chorych jest posługą miłosiernego Samarytanina, postawą naśladowania Chrystusa i uczynkiem miłości. Kiedy choremu brakuje miłości i czułości, czuje się załamany, traci siły potrzebne do zdrowienia. Odkrycie, że jest się kochanym pomimo słabości i cierpienia, otwiera pacjenta na życie i jego sens – przypomina ks. prof. Glombik.
Niebezpieczne zdrowie
Dopiero na początku lat 70. medycyna zwróciła uwagę na to, że pacjent jest osobą, która ma nie tylko ciało, ale też psychikę i ducha. – Dotarło to do powszechnej świadomości po publikacji słynnej książki P. Ramseya „Pacjent jest osobą” – przypomina prof. Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach ks. dr hab. Antoni Bartoszek. Od tego czasu mówi się o medycynie holistycznej, mającej na względzie całościową opiekę nad pacjentem, który składa się z ciała, duszy i umysłu. Sferą cielesną zajmują się medycyna i biologia, a duchową – psychologia, etyka i religia. Teologia chrześcijańska zwraca uwagę, że choroba nie pochodzi od Boga, dlatego powinniśmy z nią walczyć, ale też w ostateczności przyjąć ją. – Brak zrozumienia sensu choroby prowadzi do braku zrozumienia sensu życia, które nierozdzielnie związane jest z akceptacją cierpienia i ograniczeń – mówi ks. prof. Glombik. – Zdrowie i choroba to zazębiające się odcinki drogi ziemskiej egzystencji człowieka, które w różny sposób wskazują na jego przeznaczenie i ostateczny cel.
Kiedy mowa o chorobie, muszę przypomnieć to, czego jako dziennikarka doświadczyłam, opisując na łamach GN przypadki dziesiątek chorych i cierpiących. Wiele osób przyznawało, że choroba była dla nich ważnym momentem gwałtownego rozwoju duchowego, nazywali ją wręcz darem. W „czasie próby” ważna była dla nich postawa otoczenia – zarówno rodziny, jak i personelu medycznego, który dostrzegał nie tylko ich cierpienie ciała, ale także ducha. W Śląskim Centrum Chorób Serca widziałam, jak dzięki modlitwom różańcowym, które odmawiają lekarze i pielęgniarki, po wielu latach kilku pacjentów przystąpiło do spowiedzi i Komunii św. – Medycyna antropologiczna powraca do starych określeń: perniciosa sanitas – niebezpieczne zdrowie i salubris infirmitas – zbawienna choroba, które wskazują na wyzwania związane z chorobą, mogące prowadzić do przemiany życia – zauważa ks. prof. Glombik. – Zdrowie nie jest w tym kontekście niezakłóconym stanem zdolności do przyjemności, ale siłą, by z zakłóceniami żyć.
Medyczny savoir-vivre
O skutecznym leczeniu pacjenta, a nawet o jego życiu decyduje trafna diagnoza zawarta w słowach lekarza – wypowiedzianych i niewypowiedzianych. – W szpitalu czy w gabinecie lekarskim mamy do czynienia z sytuacją oficjalną, z rozmową, w której uczestniczą osoby o nierównoważnych rolach społecznych – zwraca uwagę prof. Danuta Krzyżyk z Katedry Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej UŚ. Lekarz występuje jako przedstawiciel swojego zawodu. Używa wyrazów neutralnych typu: duszności, ból, ale też nacechowanych, charakterystycznych dla oficjalnej sytuacji zawodowej: zaburzenia rytmu serca, tachikardia, bradykardia. Pacjent jako osoba prywatna jest kimś, kto szuka pomocy w trudnej sytuacji, i w stresie może używać języka potocznego. – Osobą dominującą jest zawsze lekarz. Dlatego powinien wyrażać słownie i pozasłownie – gestem, mimiką, postawą ciała – zainteresowanie potrzebującym pomocy – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).