– Przesłanie tej piosenki może być czymś, do czego oni będą dążyć, by być takimi, jak to śpiewają... że rzeczywiście będą iść i głosić – mówi ks. Krzysztof.
Rodzice są zadowoleni z postępów swoich synów, a księży cieszy również zaangażowanie rodziców. – Nowi ministranci pojawiają się u nas najczęściej z dwóch przyczyn. Rodzice przyprowadzają ich do kościoła, widzą, że przy ołtarzu dużo się dzieje, że jest co robić na Mszy św. Drugi sposób jest taki, że chłopcy namawiają swoich kolegów – mówi ks. Patejuk.
Kapłan podkreśla duże zaangażowanie rodziców w parafii. – Zawsze są, kiedy trzeba, są po prostu zainteresowani wszystkim, co się tu dzieje. Dla chłopaków to też duże wsparcie: jeśli rodzic stoi za nim murem, popiera jego działania, to jest mu łatwiej niż w przypadku, gdyby rodzicom było to obojętne – tłumaczy ks. Krzysztof. Przykład rodziców i przykład rówieśników wymienia jako dwa z trzech składników do dobrej pracy z ministrantami i pozyskiwania nowych kandydatów. Trzeci z nich to praca księdza.
– Najważniejsze to być z tymi chłopakami. Nie jestem fanem piłki nożnej, ale idę z nimi na boisko i gram. Nie chodzi o to, żeby być z nimi tylko przy ołtarzu czy na zbiórkach, ale tak po prostu, w normalnym życiu – zainteresować się, zapytać jak w domu, w szkole, takie zwykłe, codzienne rozmowy – tłumaczy ks. Józef.
Ksiądz Krzysztof dodaje, że nie można patrzeć na nich z góry. – Nie można się uważać za mądrzejszego, lepszego od nich. Interesujemy się nimi – jakie filmy oglądają, w jakie gry grają, jakich lubią piłkarzy, jakiej słuchają muzyki. To jest bardzo istotne, żeby ksiądz był taką osobą, o której wiedzą, że ich rozumie, że można do niego normalnie przyjść i pogadać. Trzeba po prostu wejść do ich świata – zaznacza ks. Patejuk. – A tym samym oni poznają nasz świat, widzą, jak działamy, jak żyjemy. To, jak podkreśla wiele osób, budzi nowe powołania kapłańskie – dodaje ks. Józef.
Duszpasterze są zdania, że nagrany teledysk na pewno części z ministrantów pozwolił załapać, o co w tym wszystkim chodzi, czym jest ministrancki styl życia. – Tekst jest prosty, zrozumiały dla wszystkich i wielu z nich ta piosenka pokazała, że bycie ministrantem nie ogranicza się do służenia przy ołtarzu, ale jest to właśnie styl życia. Nie może być bowiem tak, że przychodzą służyć, a po wyjściu z kościoła mogą być najgorszymi uczniami czy łobuzami. Czy w kościele, czy poza nim, cały czas są ministrantami – zaznacza ks. Krzysztof.
Też byłem ministrantem
ks. kan. Artur Oględzki, proboszcz parafii św. Jana Ewangelisty i Matki Boskiej Częstochowskiej w Bartoszycach
– Ministranci są wielkim bogactwem dla parafii. Uświetniają liturgię, nabożeństwa, procesje, bez ich udziału to wszystko nie byłoby takie wspaniałe. Nasza parafia jest w większości parafią osób starszych, a kiedy patrzymy na ministrantów przy ołtarzu, widzimy młodość i przyszłość Kościoła. Ministranci angażują się też w wiele dzieł społecznych – zbiórki darów, rozdzielanie żywności, ta pomoc jest nieoceniona. Jeszcze jedna ważna kwestia – budzenie powołań kapłańskich. Większość księży to byli ministranci. Powołanie może się obudzić w wieku dziecięcym, kiedy kilkuletni chłopiec obserwuje księdza i bierze z niego przykład – ja sam byłem ministrantem i to w dużej mierze było przyczyną tego, że powołanie się zrodziło i zostałem księdzem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.