Niektórzy mężczyźni w wieku średnim zaczynają szaleć, ale są też tacy, którzy chcą zagospodarować ten czas bardziej duchowo – mówi ks. Stanisław Kozakiewicz.
Z salki Instytutu Kultury Chrześcijańskiej im. św. Jana Pawła II w Olsztynie dobiega chóralny głos modlitwy. Jest poniedziałkowy wieczór, przechodnie słyszą słowa nieszporów śpiewane mocnymi, tubalnymi, męskimi głosami. Co tydzień spotykają się tu mężczyźni, którzy stanowią grupę inicjacyjną wspólnoty „W połowie drogi”. Jeszcze nie ma ich wielu, ale przychodzą na spotkanie, aby się modlić, dzielić słowem Bożym i szukać nowej drogi w swoim życiu.
Zadowolona żona
– W ramach relacji biznesowych poznałem osobę, która opowiedziała mi o wspólnocie. Okazało się, że jest założycielem programowym całego przedsięwzięcia. Zafascynował się pewną książką protestancką, mówiącą o problemie „half time, czyli życiu mężczyzny w połowie drogi. Zresztą benedyktyni także zaczęli się zastanawiać, dlaczego mężczyźni w wieku czterdziestu kilku lat zaczęli odchodzić z zakonu – mówi Piotr Ciosk, lider olsztyńskiej grupy.
Podczas spotkania z założycielem wspólnoty Piotr powiedział, że już przeszedł kryzys i ma go za sobą. Okazało się jednak, że wkrótce życie pokazało mu, iż nie jest to prawdą. – Myślę, że to jest tak jak z nawracaniem – trzeba to czynić nieustannie – mówi.
Według Piotra, pierwszą inspiracją do zaangażowania się w życie wspólnoty jest kryzys wieku średniego. Kiedy przygląda się tym, którzy się zgłaszają, widzi, że właśnie on jest częstą motywacją. – Są w trudnej sytuacji i szukają rozwiązania. Na szczęście nasza droga jest poszukiwaniem pomocy w Bogu i wśród innych mężczyzn – mówi Piotr Ciosk.
Jak rodzina Piotra przyjęła fakt, że zaangażował się we wspólnotę „W połowie drogi”? – Moja rodzina wie od dawna o moich poszukiwaniach. Nie było to dla mojej żony zaskoczeniem, jest zadowolona. A córka już dorosła i założyła swoją rodzinę – odpowiada Piotr Ciosk.
Niektórzy szaleją
Opiekunem grupy został ks. dr hab. Stanisław Kozakiewicz, dyrektor Instytutu Kultury Chrześcijańskiej. – Pan Piotr, jako lider wspólnoty, zgłosił do ks. inf. Jana Górnego prośbę o przydzielenie kapłana, który będzie jej opiekunem. Ksiądz infułat przedstawił mi tę propozycję. Zacząłem przeglądać w internecie wiadomości na temat tej idei i bardzo mnie to zainteresowało. Zafascynował mnie fakt, że grupa opiera swoją formację na duchowości benedyktyńsko-ignacjańskiej – mówi ks. dr hab. Stanisław Kozakiewicz.
Według ks. Kozakiewicza, idea jest bardzo mądra. Kiedy mężczyzna jest mniej więcej w połowie swojej drogi życiowej i ma jakąś stabilizację zawodową, pieniądze i rodzinę, zadaje pytanie: co dalej? – Niektórzy zaczynają szaleć, ale są i tacy, którzy chcą wykorzystać ten czas bardziej duchowo – mówi.
Kilka lat temu wspólnoty „W połowie drogi” nabrały konkretnego kształtu formacyjnego i opracowano program. Została stworzona również reguła. W tej chwili istnieje 3-letni program formacyjny w ramach konkretnej grupy. Aby powstała wspólnota, potrzebnych jest 12 mężczyzn. W Olsztynie trwa w tej chwili etap naboru, gdyż brakuje jeszcze kilku panów. Jest jednak plan, aby od jesieni rozpocząć formację. – Mamy nadzieję, że momentem startu będzie wrzesień lub październik. Podejmujemy takie wyzwanie i chcemy rozpocząć realizację ustalonego w tej formacji 3-letni programu – mówi Piotr.
Atutem jest konkretna formacja. Każde spotkanie jest szczegółowo rozpracowane. – Nie są to spontaniczne rozmowy, trzeba zachować dyscyplinę i pilnować poprawności przebiegu spotkania. Ta formacja skierowana jest do mężczyzn przeżywających kryzys lub tych, którzy są na rozstaju dróg życiowych. Chodzi nie tylko o żonatych, lecz również o kawalerów. Z założenia do wspólnoty mogą należeć mężczyźni w przedziale wiekowym od 35 do 55 lat. Są to jednak pewne ramy – tłumaczy ks. Stanisław. Uczestnictwo we wspólnocie „W połowie drogi” pokazuje, jak można odbudować w małżeństwie i życiu osobistym to, co się rozwaliło. Ruch ma już zasięg ogólnopolski. W uroczystość Zesłania Ducha Świętego odbywają się zjazdy wspólnot z całego kraju. Podczas wakacji można przeżyć rekolekcje.
Mądrość z góry
– Na pierwszym spotkaniu byłem bardzo wzruszony, kiedy słyszałem od niektórych panów troskę o stan ich małżeństwa. Mają świadomość, że Bóg może im pomóc i widzą w duchowości sposób na odbudowanie relacji rodzinnych. Wzruszające było także to, że zauważali swoje braki i błędy. Mówili o odejściu od praktyki modlitwy lub udziału we Mszy św. – wspomina ks. Stanisław. Według niego ważne jest dostrzeżenie przyczyny kryzysu, tej duchowej, a nie tylko zewnętrznych okoliczności. – Media preferują taki celebrycki styl, który nie prowadzi do budowania prawdziwie głębokich relacji małżeńskich i rodzinnych. Uśmiechnięta aktorka lub aktor, zmieniający już po raz czwarty małżonka, nie jest dobrym przykładem – mówi ks. Kozakiewicz.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.