Wybrana, by cierpieć

– Twoje życie będzie na krzyżu, czuwaj, byś z niego nie schodziła, bo nieprzyjaciel zastawia wojsko – usłyszała s. Wanda Boniszewska w jednej ze swoich wizji.

Reklama

Święte blizny

W 1927 r. Wanda pisze o „zadośćuczynieniu przez cierpienie fizyczne”, o które prosi ją Bóg. Przyznaje, że w tamtym momencie nie była gotowa na odpowiedź. Stygmaty otrzymała dopiero po złożeniu ślubów zakonnych w 1933 roku. Jej dziennik jest dowodem na to, że w mistykę przeżyciową weszła zupełnie świadomie – był to akt woli całkowitego oddania się Bogu. Wanda wielokrotnie wspomina o tym, że Chrystus pozostawiał jej wolność wyboru w przyjęciu krzyża. Nie była herosem, trudno jej było podjąć decyzję: „Jezus żąda ofiary. Natura wzdryga się, ale ufam, że Pan mi da – siłę i męstwo”. Zgodziła się – jedyne, czego oczekiwała w zamian, to „ukrycia przed światem”. Właśnie dlatego jej historia długo pozostawała powszechnie nieznana.

Początkowo rany w boku, na kończynach i na głowie krwawiły tylko w pierwsze czwartki miesiąca i przez cały okres Wielkiego Postu. W Wielki Piątek 1935 r. przeżyła pierwsze „konanie”. Krwawiące stygmaty udokumentowano na zdjęciach, których kopie włączono do wydania dzienników. Dzięki temu możemy zobaczyć, co przeżywała na zewnątrz, ale co w tym czasie działo się w jej duszy? Po „konaniu” w 1936 r. pisała: „Byłam w Getsemani z modlącym się Zbawicielem, z pojmanym – pojmaną, i zespoliłam się z Nim i razem zostałam do krzyża przybitą”. Pan Jezus kazał jej ofiarować te cierpienia za księży i swój zakon oraz za wszystkich potrzebujących odkupienia grzeszników.

Wielu nie wierzyło, że doświadczenia Wandy pochodzą od Boga. Początkowo sceptyczni byli nawet jej kierownicy duchowi, a siostry ze zgromadzenia zwyczajnie jej nie lubiły. Badania wykazywały tylko „zwykłe” schorzenia, m. in. zapalenia płuc i anginę. Medycznie nikt nie potrafił wyjaśnić, skąd biorą się stygmaty. Stan psychiczny s. Wandy kilku lekarzy oceniało jako psychozę. Bo czy można uznać za normalnego kogoś, kto przepowiada odzyskanie przez Polskę wolności i nawrócenie Azjatów?

Dręczona przez diabłów

„Dusze kapłanów widziałam w strasznej walce z grzechami, swoimi namiętnościami i chwilowymi poddaniami się pod władzę szatanów. Stanęłam do walki między niebem a piekłem”. Tak opisywała s. Wanda noc, podczas której przebywała w krainie potępionych, poproszona przez Jezusa o uratowanie dusz kilkudziesięciu księży. Szatan nie mógł puścić jej tego płazem – namawiał ją do porzucenia zakonu, wyzbycia się cierpień i zaprzestania przyjmowania Komunii Świętej. W czasie walki o dusze kapłanów szatan dusił ją grubym sznurem. Kiedy nad ranem siostry znalazły sznur w jej łóżku, nie potrafiły wytłumaczyć, skąd tam się wziął – w Pryciunach takich nie wytwarzano.

Siostra Wanda przyzwyczaiła się do spotykania diabła w swoich wizjach. Chrystus zapewniał ją, że nie zginie, musi tylko przeżyć ból. W 1950 r. przyszedł jednak czas na stanięcie twarzą w twarz z szatanem także w realnej rzeczywistości. Oskarżona o ukrywanie agenta Watykanu, s. Wanda została aresztowana przez funkcjonariuszy stalinowskiego reżimu. Przez 6 lat przebywała w więzieniu, katowana i poniżana. Ten okres zatytułowała w swoich notatkach „Więzienie. Czyściec i piekło”.

Stalinowcy uznali ją za wroga ustroju. Podczas wielogodzinnych przesłuchań próbowali dowiedzieć się, co jej wizje mówią o Stalinie i o losie ZSRR. Kiedy mówiła o Bogu, szydzili z niej, uznając za chorą psychicznie kuglarkę. W wyniku brutalnych pobić trafiła do więziennego szpitala. W tym czasie dalej doświadczała „konań” i ekstaz: „Diabeł wie, co to za kobieta i co to za choroba, nie podejmuję się jej leczyć” – powtarzali kolejni lekarze.

Pobyt w więzieniu cichej i skromnej zakonnicy sprawił, że stalinowcy zaczęli się nawracać. Siostra Wanda wspomina wizytę jednego z nich w jej celi: „Zaczął prosić mnie o przebaczenie, że bił moją głową o ścianę i powiedział tak: »Wiecie, teraz przekonałem się, że Bóg jest, bo sumienie nie daje mi spokoju i musiałem się żegnać znakiem krzyża. Moja matka jest wierząca, ja teraz także chcę być wierzącym tak jak i wy«”.

W związku z nawróceniami kolejnych naczelników więzienia wydano zarządzenie zakazujące przesłuchiwania s. Wandy w pojedynkę. Odtąd funkcjonariuszowi zawsze musieli towarzyszyć świadkowie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama