Watykan po raz kolejny wyciąga rękę do lefebrystów. Kapłani nie odtrącają jej, ale perspektywa ich powrotu do Kościoła nadal pozostaje pod dużym znakiem zapytania.
Franciszek zaskakuje
Kolejne lata to niekończące się spory doktrynalne i próby negocjacji Vaticanum II. Lefebryści twardo nie chcieli zgodzić się na akceptację kilku jego dokumentów, m.in. dekretu o ekumenizmie „Unitatis redintegratio”, deklaracji o dialogu międzyreligijnym „Nostra aetate” oraz deklaracji o wolności religijnej „Dignitatis humanae”. Kiedy wydawało się, że po gestach Benedykta XVI nie da się zrobić już nic więcej, na horyzoncie pojawił się Franciszek.
W reakcji na jego pontyfikat kilku lefebrystów postanowiło zakończyć dyskusję z Kościołem i utworzyło tradycjonalistyczny Ruch Oporu, który podkreślał, że odrzuca papieża i jego „nową religię”. Tymczasem Ojciec Święty w 2015 r. wziął udział we Mszy przy grobie św. Piusa X i ku zaskoczeniu mediów oraz samych lefebrystów wyznał, że jest czcicielem tej ważnej dla Kościoła postaci. Symboliczny gest pociągnął za sobą konkretne działania. Poza wspomnianym prawem do rozgrzeszania, Franciszek skierował do Bractwa ofertę włączenia go do Kościoła. Chciał nadać mu status prałatury personalnej, a ustami sekretarza komisji „Ecclesia Dei” abp. Guido Pozzo dał do zrozumienia, że powrót do wspólnoty jest możliwy bez akceptacji dokumentów soboru. Co miał na myśli? Między innymi wspomnianą deklarację o dialogu międzyreligijnym, która nie jest interpretowana jako dogmat, tylko jako zestaw norm praktycznych i duszpasterskich – dlatego nie wymaga podpisu lefebrystów. Abp Pozzo zaznaczył jednak, że jeśli członkowie Bractwa chcą wrócić do Kościoła, muszą zaakceptować deklarację doktrynalną, która obejmuje potwierdzenie wyznania wiary, uznanie sakramentów oraz papieskiego prymatu.
Co na to lefebryści? Wydawali się naprawdę zaskoczeni skalą ustępstw, na jakie zdecydował się wobec nich Franciszek. Bp Bernard Fellay stwierdził, że perspektywa pojednania za pontyfikatu papieża, którego Bractwo do tej pory krytykowało, jest czymś zupełnie niespodziewanym. Pierwszy raz od dłuższego czasu bp Fellay przemówił głosem pojednania, ale podczas październikowej konferencji poświęconej stanowi relacji stowarzyszenia z Rzymem znowu ostudził pozytywne nastroje. Stwierdził, że uznanie lefebrystów za katolików bez konieczności zaakceptowania przez nich dokumentów soboru i tak nie zmieni sytuacji: działalność całego Kościoła nadal będzie przecież oparta na „truciźnie modernizmu”.
Watykan zrobił już chyba wszystko, żeby osiągnąć porozumienie z lefebrystami, teraz czas na ruch Bractwa. Wydaje się, że ten trudny dialog będzie toczył się jeszcze długo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.