Obywatelskie prawa i (nie)sprawiedliwości

Głupie myśli przychodzą człowiekowi, gdy tkwi korkach, prawda?

Mnie też. Ostatnio kiedy tkwiłem w kolejnym tamtego wieczoru (korku). Tym razem kompletnie beznadziejnym, bo spowodowanym zamknięciem drogi po wypadku gdzieś między Łodzią a Częstochową, w ciągu przyszłej autostrady A1.

Zastanawiałem się, kiedy po raz pierwszy i który to rząd obiecywał, że niebawem ruszy tu budowa autostrady. Hm. O ile mnie pamięć nie myli, to było już kilkanaście lat temu. „Gdyby obietnice zrealizowano, tego wypadku by nie było” rzuciła od niechcenia lewa półkula mojego mózgu. „Ale byłby inny, może nawet gorszy” – odparowała prawa. Czując że moje myśli zaraz się pobiją, bo atmosfera była gęsta, szybko wkroczyłem do akcji  i przezornie rozdzieliłem je od siebie niczym sędzia na bokserskim ringu. „Pax, pax” – zawołałem. „Pokój między półkulami mózgu chrześcijanina!”.

Niestety, to był mój błąd. Bo po odrzuceniu tych myśli przyszły kolejne, a półkule mojego mózgu zaczęły się prześcigać w wyszukiwaniu drogowych absurdów. Ot, np. dlaczego za przejechanie koło stówy kilometrów na A4 na zachód od Katowic płaci się mniej więcej dychę, kiedy jedzie się na wschód za pierwszych pięćdziesiąt parę kilometrów płaci się dwie dychy, a kiedy A1 na południe, to nie płaci się nic? To delikatna presja, gdzie podróżować, a gdzie nie? Albo czemu na A2 część jest płatna, momentami bardzo, a część, ta nowsza, nie? Albo czym dla kierowcy różni się ekspresówka z Wrocka ku Warszawie od autostrady?  Nie mówiąc już o tym, dlaczego państwo zdecydowało się swego czasu na otwarcie bramek i zapłacenie z własnej (czyli wspólnej) kasy za podróżujących A1, a tym z A4 żaden korek bramek nie otworzył.

Znam mniej więcej oficjalną odpowiedź – rozmyślałem dalej czekając beznadziejnie, aż droga zostanie otworzona. Róże okoliczności, różne sposoby finansowania, różni właściciele. Teraz jeszcze zamieszanie z wymyśleniem nowego sposobu poboru opłat, więc „nie opłaca się” brać pieniędzy za te dotąd niepłatne odcinki. Mniej oficjalnie wiadomo, że w całą sprawę tego zróżnicowania wplątani są jeszcze różni „lepiej ustawieni”. Ale skoro jesteśmy obywatelami jednego kraju...

To chyba jednak bardzo dziwne zróżnicowanie, prawda? – nie dawały za wygraną tym razem zgodnie już ze sobą współpracujące obie półkule mojego mózgu.  Łodzianie chcący pokłonić się Syrence płacą za wybudowaną przez państwo autostradę tyle, ile kosztuje benzyna, mieszkańcy Śląska, chcący uścisnąć dłoń Wawelskiemu Smokowi albo kopyto Lajkonikowi choć też jadą drogę wybudowaną za państwowe, muszą dorzucić do tego 40 (!) złotych. Choć z Katowic do Krakowa znacznie bliżej niż z Łodzi do Warszawy...  Czy nie sprawiedliwiej by było, gdyby, wzorem części sąsiadów, i u na były po prostu winiety?

Z marazmu rozmyślań wyrwał mnie jakiś ruch. Ci kierowcy, którzy stali zaczęli wchodzić do samochodów, zawarczały uruchamiane silniki ciężarówek.... A może sprawa autostrad i opłat za nie to taka wielka alegoria „równości” naszego społeczeństwa? Przecież te dziwactwa solidarnie tolerowały, choć w różnych okolicznościach, rządy ludzi mających na szyldach solidarność, lewicową wrażliwość, obywateli albo prawo i sprawiedliwość. Może to tak już jest, że wśród równych obywateli zawsze i we wszystkim muszą być równiejsi? -  zdążyłem jeszcze pomyśleć zanim puściłem sprzęgło i ruszyłem.

Na szczęście. Takie rozmyślania bywają szkodliwe.  Dla złudzeń, że żyjemy w społeczeństwie sprawiedliwym. Na szczęście specjalnie się tym jakoś nie przejmuję. Pamiętam, że Pan jest blisko i nie warto o wszystko drzeć koty. Tylko te napuszone zapewnienia kolejnych ekip jakie to porządne państwo budują nawet w kontekście tak błahym, jak opłaty za autostrady wyglądają jednak dość śmiesznie...

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11