Ludzie szukają pożywienia na śmietnikach. Co tydzień dwoje dzieci umiera w Wenezueli z głodu i braku lekarstw. Każdego tygodnia ginie tam też w nieznanych okolicznościach ok. 200 osób.
W tak dramatycznym tonie sytuację w tym latynoamerykańskim kraju, borykającym się z ogromnym kryzysem gospodarczym i instytucjonalnym, opisuje ks. Pedro Pablo, odpowiadający w wenezuelskim episkopacie za departament ds. komunikacji. Przyjechał on do Rzymu razem z abp. Baltazarem Enrique Porrasem Cardozo, który w sobotę otrzyma z rąk Papieża Franciszka biret kardynalski.
Wenezuelski kapłan odniósł się też do nagrody, jaką Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) przyznała jego ojczyźnie za zmniejszenie o połowę liczby osób cierpiących w tym kraju głód. Według ks. Pablo nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. „Nagrodzono Wenezuelę za zmniejszenie biedy, tymczasem sytuacja w tym kraju jest całkowicie odwrotna. Jest jednak wielu przerażająco bogatych ludzi, którzy być może byli w stanie kupić także czyjeś sumienia” – stwierdził ks. Pablo. Wskazał zarazem na ogromne znaczenie działań podjętych przez Stolicę Apostolską w Wenezueli, która od kilku tygodni mediuje tam między rządem a opozycją. W tym celu pojechał do tego kraju specjalny wysłannik Papieża Franciszka abp Claudio Maria Celli. Z jego udziałem odbyły się już dwie tury rozmów, o wynikach których nie poinformowano. Kolejne spotkanie ma się odbyć w najbliższych dniach. Ks. Pablo stwierdził w tym kontekście, że nie może tak być, iż „ktoś, kto nie popiera bezkrytycznie rządu, automatycznie uznawany jest za wroga”. Przypomniał zarazem słowa kardynała-nominata, który stwierdził, że „Kościół nie stoi za opozycją”, tylko podejmuje działania mające na celu przywrócenie pokoju i poprawienie losu cierpiących od zbyt dawna Wenezuelczyków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.