– Kupiłam sobie Biblię. Nie po to, żeby lepiej poznać Boga, oj nie. Po to, żeby udowodnić Wojtkowi, że to wszystko jest jednym kłamstwem, którym on dał się omamić – opowiada Šárka. – Byłam przekonana, że mi się uda go „wyprostować”.
BuggyGym – fitness dla mam z dziećmi w wózkach od wiosny ubiegłego roku zawojował już niemal całą Polskę i kilka miejscowości w Europie. Zaczęło się w Bielsku-Białej i Cieszynie, gdzie Šárka, Czeszka z Pragi, razem ze swoimi polskimi przyjaciółkami – podobnie jak ona: młodymi mamami – zadecydowała: „Dość klachania przy kawie!” i zaprosiła dziewczyny do popularnych w Czechach, Anglii i Stanach Zjednoczonych zajęć sportowo-rekreacyjnych na wolnym powietrzu dla mam spacerujących z dziećmi w wózkach.
Kiedy spotkałyśmy się na jednych z pierwszych zajęć w Bielsku, Šárka wyznała: – Na zajęciach rozmawiamy o wszystkim. Ufam, że kiedyś też padną pytania o sprawy najważniejsze, o Pana Boga…
Ona sama – tak na serio – te pytania zaczęła sobie zadawać jakieś 8 lat temu. Chrzest przyjęła… siedem lat temu.
Ona, on i Brazylia
– Nie czułam w życiu żadnej pustki – opowiada Šárka. – Bardzo lubię być wśród ludzi, przyjaciół nigdy mi nie brakowało. Moją wielką pasją był sport, zwłaszcza curling, w którym udało mi się zdobyć mistrzostwo Czech. Drugą – studia na medycynie. Wciąż stawiałam sobie nowe cele, budowałam nowe plany. Nie brakowało mi wytrwałości i ambicji, by je zrealizować. Dużo podróżowałam, zwiedziłam Europę, Azję, Amerykę Południową. Czasem tylko przychodziła myśl, że kiedyś będę staruszką, takie cele się skończą, co wtedy…?
Była na piątym roku studiów, kiedy pojechała na miesiąc na staż do Brazylii. Obcokrajowców było tam niewielu. Ale był on – Wojtek Solecki, student medycyny z Polski, z Bielska-Białej.
– Niewiele się tam działo i niewiele mnie ciekawiło. Niewiele z wyjątkiem Wojtka! Wszystko mnie w nim fascynowało, z wyjątkiem jednego. Okazało się, że jest wierzący. Irytowało mnie to. Jestem z Pragi, tej naprawdę ateistycznej. W głowie funkcjonował mi taki stereotyp, że wierząca dziewczyna, to dziewczyna nie dbająca o siebie, z brzydkimi włosami, byle jak ubrana, taka cicha mysz bez ambicji. Nie chciałam taka być. Wojtek mówił takie dziwne rzeczy – że Jezus mnie kocha – chodził do kościoła. Chodziłam z nim, bo – po pierwsze chciałam być z nim, a po drugie i tak nie miałam co robić.
W Brazylii była po raz drugi w życiu na Mszy. – Atmosfera na Mszy była bardzo wesoła – ludzie klaskali, tańczyli. Ale nie miało to dla mnie znaczenia – opowiada. – Potraktowałam to jako rozrywkę, coś nowego.
Kupiłam Biblię
– Wróciłam do domu, do Pragi. Kupiłam sobie Biblię. Nie po to, żeby lepiej poznać Boga, oj nie. Po to, żeby udowodnić Wojtkowi, że to wszystko jest jednym kłamstwem, którym on, taki mądry, inteligentny i przystojny mężczyzna dał się omamić – opowiada Šárka. – Byłam przekonana, że mi się uda go „wyprostować” i „nawrócić” na ateizm. Potrzebowałam tylko zdobyć odpowiednią wiedzę. Wojtek nie potrafił odpowiedzieć na wiele moich pytań. Czułam, że jestem na dobrej drodze…
Pismo Święte zaczęła czytać od Ewangelii – tak jej poradził Wojtek. Regularnie przychodziła na spotkania akademickie, prowadzone przez ks. Tomasza Halika przy praskiej katedrze. W Internecie szukała argumentów do dyskusji z Wojtkiem.
– Lubię sobie swoją wiedzę uporządkować, więc zrobiłam taką tabelkę – z jednej strony wpisywałam wszystkie argumenty „za”, z drugiej „przeciw” istnieniu Boga. Po trzech miesiącach wyszło mi pół na pół. Przypomnę, że zaczynałam od zera, więc po stronie „za” już był duży postęp – śmieje się Šárka. – Poważnym argumentem dla mnie był fragment z Dziejów Apostolskich o Zesłaniu Ducha Świętego – jak to możliwe, że ludzie, którzy byli tak przerażeni, zagubieni, w jednej chwili zyskują taką odwagę i idą głosić Jezusa? To, co mnie jeszcze zaintrygowało, to fakt, że po tylu latach od tego wydarzenia, chrześcijaństwo rozprzestrzeniło się na cały świat, że ludzie różnych kultur naprawdę w to wierzą!
Jak wspomina Šárka: – Czytałam dużo Pascala. I wtedy trafiłam na jego „zakład”. Postanowiłam dać Bogu szansę, tak racjonalnie – jeśli jesteś, to coś ze mną zrób…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Choć ukraińska młodzież częściej uczestniczy w pogrzebach niż weselach swoich rówieśników...
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).