„Były zauroczenia, potańcówki…” czyli jak będąc młodym, nie zostać starym ramolem. Z Ojcem Leonem Knabitem OSB rozmawia Jacek Zelek.
Przy jakiej muzyce?
Był swing, „amerykanka”, boogie woogie. Stopniowo w modę ówczesnych dyskotek wchodziły produkcje zachodnie. Była taka sytuacja, że pewien dziadek „sprał” młodego chłopaka, który dość namiętnie tańczył tango ze swoją partnerką. A to z czystej niewiedzy, zwyczajnie staruszek nie słyszał muzyki, więc nie wiedział, o co chodzi (śmiech).
Widzę, że młodzież pozwalała sobie.
W tamtych czasach nie było takiego parcia na seks, było bardzo dużo dobrego koleżeństwa, które, można powiedzieć, absorbowało potrzebę współżycia.
Czy Ojcu przytrafiła się w tamtych czasach młodzieńcza miłość?
Zawsze podobały mi się dziewczyny, na szczęście nie chłopaki (śmiech). Ze względu na moje plany seminaryjne, nie angażowałem się w jakieś głębokie związki z płcią przeciwną. Choć zdarzyła się taka jedna, która okazała tyle dojrzałości, że zrozumiała mój wybór drogi życiowej.
Pytam o to, ponieważ coraz częściej dzisiejsza młodzież kieruje się hasłem „róbta co chceta”.
Nie wszyscy. Ale często dochodzi do paradoksu, że porządny chłopak szuka dobrej dziewczyny, a nie może znaleźć, i na odwrót. Widać również tendencję do tego, że to kobieta przejmuje ster w sferze kontaktów seksualnych. Młodziutka dziewczynka z gimnazjum namawia chłopaka na szybki seks w łazience szkolnej podczas wielkie j przerwy. W głowie się nie mieści.
Wychodzi na to, że to hasło nie jest pełne. Czegoś tam brakuje?
Kochajta i róbta co chceta.
O właśnie…
Dzisiaj określenie „rozpusta” to jest zacofanie i ciemnogród. Wszechobecnie panujący ekshibicjonizm nie wpływa pozytywnie na młode pokolenie.
Pod przykrywką wolności czai się tak naprawdę niewola.
To jest niewola zmysłów. Młody człowiek, zamiast pracować nad opanowaniem zmysłów, woli odparować: „puknij się w łeb, mam do tego prawo”. Dopiero później, gdy najczęściej jest już za późno, przychodzi refleksja: jestem w szponach nałogu.
Powierzchowne traktowanie życia i miłości często prowadzi do depresji, a w ostateczności do samobójstw. Bardziej jednak interesuje mnie sam proces stawania się „ramolem” w wieku 25–30 lat.
To fakt. Pojawia się niechęć do jakiejkolwiek inicjatywy. Nie ma po co żyć, nie ma za co umierać. To się może przejawiać w agresji: popatrzmy chociaż na chuliganów, którzy grasują po ulicach. Młodzi potrzebują dać ujście swojej energii, trzeba ją więc odpowiednio pokierować, a nie puścić samopas. Trzeba zająć młodych czymś konkretnym i pożytecznym.
Nuda może być przyczyną?
Jak najbardziej. Św. Jan Bosko mówił: „sport, sport, sport”. Młodzież ma wewnętrzną potrzebę dążenia do sukcesu. Nuda działa destrukcyjnie na kreatywność młodego człowieka. Można próbować i dostać po nosie, ale taki człowiek podnosi się i idzie dalej, nie może być tutaj miejsca na rezygnację.
Jednym z lekarstw na depresję może być określenie celu.
Trzeba zarazić jakimś „bakcylem”, czymś zainteresować, a przynajmniej szukać czegoś, co nas zafascynuje. Człowiek zajęty nie będzie miał czasu na ciągłe analizowanie swojego życia.
Trzeba po prostu coś robić…
Takim pięknym przykładem może być dzisiejsze harcerstwo. Dobra organizacja, ciekawi ludzie, interesujące pomysły, kreatywne zajęcia. Gdy porówna się działalność harcerzy z aktywnością innych wspólnot, to naprawdę, harcerstwo ma się czym pochwalić. Inny przykład to spotkania lednickie: tylu młodych ludzi uczestniczy w organizacji, a jeszcze więcej w samym zgromadzeniu.
Jeszcze powrócę do tematu konfliktu pokoleń. Patrząc z perspektywy Ojca doświadczenia, czego starsi mogą nauczyć się od młodych i na odwrót?
Wydaje mi się, że starsi powinni się nauczyć „nie starzeć” (śmiech). Takim zadaniem również jest przedłużanie osobistych zainteresowań, w wielu przypadkach starsi nadal fizycznie, psychicznie i duchowo są zdolni do wielu aktywności. Ważne, żeby „nie klapnąć”: nic mi się nie chce, brak inwencji… Nie mówię, że każdy ma iść na uniwersytet trzeciego wieku, ale można zaczerpnąć inspirację od młodego człowieka, powiedzieć sobie: próbuj jeszcze, może jednak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.