Nigdy nie udaje. Ani wtedy, gdy daje się ponieść pysze, ani wtedy, gdy mówi o miłości, którą zna.
W 2010 roku do parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Świdnicy przyszedł nowy wikary. – To był zupełnie inny człowiek niż ten, którego znam teraz i nie mówię tylko o wyglądzie – wspomina Izabela Prypin. – Wtedy słowem nie wspominał o miłości Boga. Mówił za to o nieprawości człowieka, nazywał nas gnojem i twierdził, że grzesząc, odchodzimy tak daleko od Boga, że znikamy Mu z oczu i przestajemy dla niego istnieć.
To jest prawda
Po zamianie parafii, w każdy piątek o 19.00 w domu parafialnym na osiedlu Młodych w Świdnicy (ul. Prądzyńskiego) wokół ks. Wojtka zbiera się prawie setka osób. Ciągną tu nie tylko z osiedla, nie tylko z miasta, także z okolicy. Coraz liczniej. Nie przeszkadza im, że wieczór z Biblią trwa nawet dwie godziny. Notują, zadają pytania, ale przede wszystkim słuchają. – Jest zwyczajnym księdzem, często nadętym pychą i bardzo trudnym w kontaktach. Ciężko się z nim rozmawia. Właściwie z nim w ogóle się nie rozmawia – jego się słucha. Ale to, co mówi jest prawdziwe – ocenia Izabela Prypin. – On się tego nie nauczył, nigdzie tego nie wyczytał (no może w Biblii). Myślę nawet, że on sam tego nie wymyślił. Jestem przekonana, że daje się prowadzić Duchowi Świętemu – zapewnia. Ludzi pociąga prawda, a Wojtek Drab jest prawdziwy. – A że długo głosi? Cóż… Że było długo, okazuje się dopiero wtedy, kiedy kończy – kwitują.
Z Biblią przez cały rok
Tematykę spotkania dyktuje zestaw niedzielnych czytań mszalnych. – Wielu traktuje piątkowy wieczór jako czas przygotowania do niedzieli – mówi ksiądz. – Poza tym korzystają także z komentarzy, które codziennie umieszczam na FB. – Uczę się również, jak samej czytać Biblię, na co zwracać uwagę, nad czym się zatrzymać dłużej – dodaje Agnieszka Kazun. Spotkania prowadzone przez ks. Wojtka są organizowane bez przerwy wakacyjnej (są odwoływane tylko wtedy, gdy księdza nie ma w Świdnicy). – Wydaje mi się, że to ważne: stałość terminu, wtedy ludzie przywykają, planują tydzień z uwzględnieniem piątkowego wieczoru oddanego słowu Bożemu – wyjaśnia. Pytany o własny warsztat zdradza. – Pracuję na tekście oryginalnym, dopiero wtedy okazuje się, że słowo Boże jest zaskakująco jasne, niemniej sięgam po słowniki, leksykony, cenię komentarze jezuity Silvana Faustiego – wylicza.
Nawrócony ksiądz
– Mówi zawsze o tym samym – zauważa Robert Klimkiewicz. – O miłości i tożsamości, którą otrzymujemy, gdy na tę miłość się otwieramy. Jednak to przesłanie zawsze ma swój aktualny rys: podyktowany przez akcenty wynikające z czytań mszalnych. – Dotykał swoim słowem i poruszał do głębi od samego początku, ale kiedyś było to mroczne, teraz pełne światła. Zaczęło się, gdy we wrześniu 2014 roku wrócił, chyba z urlopu. Całkowicie odmieniony – przypomina sobie Izabela Prypin. – Słuchając go miałam wrażenie, że obrócił się o 180 stopni w stosunku do tego, co mówił do tej pory. Okazało się, że Bóg nas kocha mimo grzechu albo wręcz właśnie dlatego, że nie jesteśmy wstanie bez grzechu żyć. Osobiście miałam ogromne problemy z przyjęciem tego, że jestem bezwarunkowo kochana przez Boga. Wiem, że nie są to tylko moje problemy. Wciąż spotykam ludzi, który czują się niekochani przez nikogo – dodaje.
Dobra matematyka
– W trakcie tygodnia walki o przyziemne sprawy i o swoją tożsamość dziecka Bożego pośród tego wszystkiego, czekam na piątek z utęsknieniem – dorzuca Robert Klimkiewicz. – To jest czas życia, wystawiania się na promienie miłości, zanurzania się w świetle i to nas trzyma. Trzyma nas! – podkreśla. – Owszem mam satysfakcję z tego co się dzieje – mówi ksiądz. – Potrzebuję tych spotkań także dla siebie. Czas przygotowania się do nich, to czas gdy słowo pracuje we mnie. Nie zdobywam przecież tylko wiedzy egzegetycznej, historycznej czy etymologicznej ale przede wszystkim spotykam się z Panem. Dzięki temu żyję i wierzę. To także pomaga mi opanować chęć błyszczenia, by lepiej służyć i dzielić się tym, czego doświadczam – kończy, ale po chwili dodaje. – Młodzi powinni się uczyć matematyki, ona dyscyplinuje myślenie, pomaga w syntezie, świetny trening do pochylania się nad słowem Bożym – uśmiecha się teolog, który z wykształcenia jest także elektronikiem.
W piątek wieczorem
Izabela Prypin, 49 lat
– Siadam w tłumie ludzi i słucham o tym, jak bardzo jestem kochana, jaka jestem ważna dla mojego Pana, jaka jestem piękna i że beze mnie Bóg sobie na pewno nie poradzi. Słyszę jak On wyznaje mi miłość i mówi, że jestem jedyna, niepowtarzalna, wybrana, ukochana i On dla mnie jest gotów na wszystko nawet na śmierć na krzyżu...
Agnieszka Kazun, 35 lat
– Uczestniczę w spotkaniach biblijnych, aby przygotować się do niedzieli. Gdy w niedzielny poranek wracam do czytań i własnych notatek ze spotkania oraz gdy później słucham Ewangelii podczas Mszy świętej, widzę zdecydowanie szerzej to, co czytam i czego słucham – często zupełnie inaczej niż przez wiele lat wcześniej.
Robert Klimkiewicz, 58 lat
– To spotkanie trzyma mnie w pionie. Bez prostych recept na życie uczę się wszystko zanurzać w miłości Boga. Ona jest kluczem. To działa, bo miłość jest uniwersalna. Tylko tak łapię przeciwwagę do tego co proponuje mi laicka codzienność i codzienność pełna prozy życia.
Wiktoria Staszak, 12 lat
– Lubię dowiadywać się, że to co czytam jest o wiele głębsze od tego co rozumiem – w pierwszym momencie. Ksiądz Wojtek ma dużą wiedzę i dzieli się nią w sposób przystępny. Rozmawiam o tym z babcią i jedną koleżanką, bo inne nie chcą słuchać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
To nie tylko tradycja, ale przede wszystkim znak Bożej nadziei.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).