"Życie to echo… Co wysyłasz – wraca. Co siejesz – zbierasz. Co dajesz – dostajesz". Te słowa można zadedykować każdemu katechecie.
Być z uczniem w plazmie kulturowo-obyczajowej
Jezus szedł do ludzi, szukał ich. Gdzie znaleźć młodego człowieka? W szkole. Nie potrzeba rozpisywać referendum o obecności religii w systemie oświatowym. Młodzi „głosują nogami” przychodząc na katechezę. Dane statystyczne CBOS z roku 2015 podają, że 90% młodych ludzi uczestniczy w lekcji religii, 80% deklaruje się jako wierzący, 40-30% bierze udział w liturgii (w zależności od rejonu Polski), 10% angażuje się w życie Kościoła (ruchy, stowarzyszenia, wspólnoty), a 7% akceptuje jego nauczanie, polemizując zwłaszcza z tym, co dotyczy seksualności. Kto i gdzie ma odpowiedzieć na fundamentalne pytania młodzieży: Czy Bóg istnieje? Która religia jest prawdziwa? Czy Chrystus naprawdę zmartwychwstał? Czy potrzebny jest Kościół? Kto ma przekazać cały skarb wiary, nauczyć modlitwy i moralności, wtajemniczyć w życie chrześcijańskie?
Trzy podmioty mają udział w wychowaniu młodego pokolenia: rodzina, szkoła i Kościół. Rodzice na początku roku szkolnego podpisując oświadczenia o uczęszczaniu ich dziecka na lekcje religii, deklarują wolę, aby posługę formacji religijnej Kościół podjął na terenie szkoły.
Etnografowie badając grupy społeczne żyjące w latach 1965-2015 rozróżnili trzy generacje: X, Y i Z. Uczymy dziś w szkole pokolenie Z. To ludzie zalogowani w sieci (nie ma cię w Internecie – to tak, jakbyś nie istniał), dla których realem jest świat wirtualny. Ludzi charakteryzujących się niemal obsesją w tworzeniu własnego wizerunku, których prywatność jest bardzo publiczna, a autorefleksja sprowadza się często do liczby „polubień”. Nie rozpoznają już oni swej wartości i tożsamości w oczach najbliższych czy w kontaktach interpersonalnych, lecz poprzez sieć i subświat rówieśniczy. Za zakładanymi e-maskami i blogami pełnymi pozornej radości ukrywają się samotni ludzie, pogubieni w tym mulikulturowym świecie, gdzie wszystko musi być kolorowe i się kręcić, gdzie wszystko zdaje się być tak samo ważne, więc nie wiadomo, co wybrać.
Gdy rodzice nie nadążają już za cyfryzacją świata i wielokulturową ofertą proponowaną przez współczesne kanały informacyjne, szkoła i Kościół nie mogą nie towarzyszyć w tym młodemu człowiekowi, ucząc mądrze, krytycznie i selektywnie wybierać. Rola katechety jest tu niezastąpiona. Również i w tym, że to on jest najbardziej kompetentny, by uświadamiać młodym linie interpretacyjne ich doświadczeń egzystencjalnych – takich jak np. miłość, cierpienie, zło czy śmierć – gdzie pozostaje wybór pomiędzy absurdem a wiarą. Przygotowuje też do samodzielnego rozwiązania dylematów moralnych, z którymi spotkają się w życiu.
Katolicy na celowniku
Czemu najbardziej prześladowanym wyznaniem jest religia rzymskokatolicka? Nie chodzi tu o męczeństwo krwawe, ale o to białe, serwowane przez zsekularyzowane społeczeństwo, gdy ośmiesza się to, co dla nas święte, deprecjonuje wizerunek Kościoła mówiąc o „dyktaturze czarnych” czy że „każdy ksiądz to pedofil” Odpowiedź: może ze względu na posiadane Dobro i Prawdę?!
Pewien napis na murze: „Budujcie szkoły i szpitale a nie kościoły!’ doczekał się dopisku: „Po co mi wiedzieć i mieć zdrowe ciało, gdy dusza choruje!” Obecnie odbiorcą katechezy szkolnej niekoniecznie jest osobą wierzącą. To również ochrzczony, który oddalił się od Kościoła, kultywujący jednak niektóre elementy tradycji chrześcijańskiej. A także człowiek wątpiący, obojętny religijnie czy też nie znający Jezusa Chrystusa. Dlatego więc, jeśli ktoś otrzymał Miłość przywracającą sens życia, to chce tę ewangeliczną perłę przekazać dalej. I ma świadomość, że skoro Jezus nie wszystkich nawrócił, to i jego głoszenie orędzia zbawienia może dotrzeć do niewielu serc. Ale nie zniechęca się, bo wie, że nawet najmniejsze dobro jest nieśmiertelne i nie ma chrześcijaństwo bez krzyża, który może się przejawiać w trudzie, lęku i niepewności.
Nagłaśniana medialnie batalia o „świecką szkołę” zebrała w 2015 roku 150 tys. podpisów. Czy rzeczywiście chodziło o sprawy ideologiczne? O neutralną światopoglądowo szkołę? Nie. Za debatą ukrywały się pieniądze: z jakich środków idzie miliard złotych na finansowanie religii? Z podatków obywateli, którzy życzą sobie, by ich dzieci w szkole uczono religii. Ponadto: dla rodziców, zwłaszcza małych dzieci, szkolna katecheza jest czymś wygodnym, również pod tym względem, że odpada przyprowadzanie maluchów na zajęcia pozalekcyjne do parafii. A dla samych dzieci katechizacja włączoną w siatkę godzin to korzystne zagospodarowanie czasu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).