– Byłem wpadką moich rodziców. Ojciec nigdy nie powiedział mi, że jest ze mnie dumny. Tak to się zaczęło. Zostawiłem za sobą mnóstwo skrzywdzonych ludzi – mówił młodym w Trzcińcu Gabriel Glinka, były gangster.
Zostać ojcem, być ojcem
Jednym z gości, który w tym roku spotkał się młodymi w Trzcińcu, był Gabriel Glinka, nawrócony gangster, autor wydanej niedawno książki: „Bandyta”. Tytuł autobiografii rzeczywiście oddaje to, kim Gabriel był przez 30 lat swojego życia. Mężczyzna jednak nie epatuje przestępczą przeszłością. Mówi raczej o tym, jak zszedł na złą drogę i jak odnalazł go Pan Bóg. Młodzi usłyszeli od byłego przestępcy i alkoholika prawdę, którą być może znali, że ojcem łatwo zostać, ale trudniej nim być.
W Gabrielu Glince mogli jednak zobaczyć, co to znaczy brak miłości od rodziców. – Straciłem ojca, mimo, że ciągle żyje. Zabrał mi go alkoholizm. On nigdy nie powiedział mi, że jest ze mnie dumny – opowiada Gabriel. Mężczyzna wspomina zdarzenie, które mimo upływu lat pamięta ze szczegółami. – Dość dobrze grałem w koszykówkę, ale on nigdy nie przyszedł na żaden mecz. Pamiętam, graliśmy z czołową drużyną juniorską w kraju. Miałem dzień. Rzuciłem 27 punktów. W lokalnej gazecie ukazał się artykuł, w którym podkreślono moją rolę. Poszedłem do ojca z tą gazetą, żeby się pochwalić. Powiedział mi wtedy: „Co to za sztuka, kiedy gra się w pięciu”. Poczułem, jakbym dostał nożem. Płakałem. Wyszedłem szukać na ulicę tego, czego mi brakowało w domu. Tak trafiłem do mojego gangu. Wstydzę się w zasadzie całego mojego życia. Zostawiłem za sobą wielu skrzywdzonych ludzi.
Gabriel podsumowuje swoją przestępczą działalność: Na więziennej przepustce współżyje z kobietą, która zachodzi w ciążę. Próbuje zmusić ją do aborcji, a wobec jej odmowy, myśli nawet o jej zabiciu. Rodzi się jednak jego córka, co staje się przełomowym momentem w jego życiu. – Wziąłem ją na ręce i wtedy... coś eksplodowało. Nie potrafiłem tego zrozumieć ani zdefiniować. Wokół siebie zbudowałem mury samokontroli i izolacji, jakiegoś fałszu, których nic nie było w stanie skruszyć, a dotyk mojej córeczki rozwalił wszystko jak haubica. Coś zaczęło się zmieniać. Zapragnąłem ją kochać i chronić przed światem, który znałem. Gabriel musiał przebyć jeszcze długą drogą, ale jak sam mówi: – Już wtedy przyszedł do mnie Pan Bóg.
Dzisiaj Gabriel Glinka jest wolnym człowiekiem, od 10 lat trzeźwym alkoholikiem, szczęśliwym ojcem córki, z której jest bardzo dumny. Żyje z Bogiem, regularnie przystępuje do sakramentów. Swoje życie uczynił misją, żeby mówić młodym o ważnych rzeczach. – Powtarzam im, że człowiek stwarza się w rodzinie. Przestrzeń, w jakiej ta rodzina powstaje, decyduje o tym, kim będzie człowiek, który w tej rodzinie się rodzi. Mówię młodym o tym, żeby mądrze zakładali rodzinę. Ja jestem wpadką moich rodziców, wpadką jest też moja córka. Stąd wiele wynika. Dzięki Opatrzności Bożej wszystko się poukładało, Ewangelia dzieje się w moim życiu, ale bywało naprawdę różnie.
Oprócz Gabriela Glinki młodzi mogli spotkać się także z Marią Ligocką, psychologiem, która rozmawiała z nimi o zranieniach. Byli także: Ireneusz Krosny, znany kabareciarz, mim, który mówił o patriotyzmie oraz o swojej wierze, Robert Tekieli, katolicki dziennikarz i publicysta, a także ks. dr Radosław Siwiński, dyrektor koszalińskiego Domu Miłosierdzia i egzorcysta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.