Papież Franciszek wrócił do Rzymu. Odfajkowane, można iść dalej?
Wojna to rzecz straszna. Wojna domowa – najstraszniejsza. Bo po takiej wojnie nie można powiedzieć, że krzywd czy zbrodni dokonali jacyś „oni”, bezimienni, bez twarzy, żyjący teraz gdzieś bardzo daleko. To dzieło swoich. Nieraz dawnych znajomych, dziś spotykanych co jakiś czas na ulicy. Bezkarnych, bo gdyby chcieć sądzić wszystkich za każde pociągnięcie cyngla, wojna nigdy by się nie skończyła. Jak przebaczyć? Jak budować razem wspólną przyszłość?
To pewnie dylemat niejednego mieszkańca Bośni i Hercegowiny. Tymczasem słychać głosy, że eksperyment z Dayton nie zdaje egzaminu. Współistnienie trzech zwaśnionych narodów w ramach jednego państwa rodzi wiele napięć i obawy jednych przed drugimi. Kiedy dwadzieścia pięć lat temu podróżowałem stopem przez Jugosławię też słyszałem tylko niechętne opinie Serbów wobec innych Południowych Słowian. Rok później zaczęły się krwawe jatki.
Mieszkańcy Bośni i Hercegowiny stają przed trudnym wyzwaniem. Bo zacisnąć zęby i się nie mścić to nie takie proste. Zwłaszcza gdy ten, który dawniej krzywdził teraz triumfuje. A jednak papież Franciszek mówi im o pokoju i taką trudną drogę im wskazuje. I mówi mieszkającym tam katolikom, że na tym polega właśnie życie według Ewangelii. „Nowy Testament uczy nas, że wypełnieniem sprawiedliwości jest miłość: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego» Kiedy, dzięki Bożej łasce wypełniamy to przykazanie, jakże bardzo wszystko się zmienia! Ponieważ my się zmieniamy! Ta osoba, naród, których postrzegałem jako wroga, ma w istocie moją twarz, serce, duszę” (z homilii wygłoszonej podczas Mszy na stadionie).
Nie wiem oczywiście jakie owoce przyniesie papieska pielgrzymka i jaka przyszłość czeka Bośnię i Hercegowinę. Tak się tylko zastanawiam, dlaczego wielu katolików w Polsce tak beztrosko dolewa oliwy do ognia naszych rodzimych sporów. Czy zawziętym wyciąganiem na wierzch brudów, surowymi sądami i jeszcze surowszymi posądzeniami buduje się lepszą przyszłość? Jakoś mi się nie wydaje. Ale widocznie nie rozumiem ani Ewangelii ani papieskiego nauczania...
Zobacz też: Relacja z papieskiej wizyty w Sarajewie
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.