Na początku czerwca w olsztyńskiej Hali Widowiskowo-Sportowej „Urania” odbędą się rekolekcje charyzmatyczne z o. Johnem Bashoborą. Prawie 2,5 tys. miejsc bardzo szybko zostało zajętych; zapisywały się całe rodziny, a czasem nawet... całe firmy.
W czasach, kiedy rządzi pieniądz, a przedsiębiorcy protestują przeciwko kolejnym dniom wolnym od pracy, sugerując, że to niekorzystne dla gospodarki, są firmy, które wysyłają swoich pracowników nie tylko na szkolenia, ale i... na rekolekcje. Bo to jest najlepsza inwestycja.
– Wszystko zaczęło się pięć lat temu. Na jednym ze spotkań menedżerskich w firmie współwłaściciel zaczął nam mówić o Bogu. Zarysował się wówczas taki podział: część spotkania była przeznaczona na interesy, część na sprawy duchowe – mówi Andrzej Gętek, wiceprezes zarządu olsztyńskiej firmy. – Ja sam najwięcej uczę się, kiedy coś mówię. Postanowiłem więc na jednym spotkaniu poruszyć kwestie religijne. Przekazywałem menedżerom informację, nie formację, bo od tego trzeba było zacząć – mówi pan Tomasz, współwłaściciel zespołu firm.
– Potem zaczęli się zgłaszać kolejni menedżerowie, wygłaszali referaty, a to o Grzegorzu Wielkim, a to o św. Augustynie. W końcu zaczęło nam brakować czasu na omawianie spraw biznesowych – wspomina. Pan Tomasz zaznacza, że wtedy zaczęło się jego wielkie nawrócenie, podobnie jak i innych menedżerów. Biurowe spotkania ewangelizacyjne to był jednak dopiero początek. Kiedy w firmie pojawił się Duch Święty, wiał dalej.
Trzeba stworzyć okazję
Kolejnym etapem były spotkania integracyjne, ale dość nietypowe – w tej firmie integracja odbywa się na wspólnych wyjazdach rekolekcyjnych. Za pierwszym razem wybrali się do benedyktynów do Tyńca, w ubiegłym roku pojechali do Pakości. W 2013 r. kierownictwo firmy wykupiło dla swoich pracowników miejsca na rekolekcjach z o. Johnem Bashoborą na Stadionie Narodowym w Warszawie. W tym roku to samo – pracownicy z olsztyńskiego oddziału spotkają się z o. Johnem w Olsztynie, pracownicy z innych miast wybierają się na rekolekcje do Warszawy.
– Dążymy do tego, by w pracy tworzyć nie tylko zespół, ale i wspólnotę. Wspólna praca zaspokaja pewne potrzeby, ale można też przecież nawiązać głębsze relacje. Nasze wzajemne spotkania w pracy nie polegają tylko na tym, by wytworzyć jakiś nowy produkt czy zarobić jeszcze więcej pieniędzy. Chodzi też o zbliżenie się do siebie, jesteśmy sobą zainteresowani, rozmawiamy o tym, jak się komu żyje, jakie ma problemy czy radości – opowiada Andrzej Gętek.
Zaznacza, że pracownikom trzeba czasami impulsu, dania szansy. – Pracownicy raczej sami takich wyjazdów nie proponują, ale kiedy pojawia się z naszej strony oferta, to z niej korzystają. Bywa, że ludzie krępują się czy wstydzą okazywać swoje uczucia czy potrzeby religijne, dlatego trzeba wyjść naprzeciw, pokazać możliwość – tłumaczy menedżer. Z takiej okazji rekolekcji z o. Bashoborą skorzysta kilkadziesiąt osób z samego Olsztyna.
O owocach zdecyduje Bóg
Jak to wpłynie na firmę i na produkcję? Szefowie mówią, że na pewno nie upadnie. – Charakter naszej firmy pozwala na pewną elastyczność produkcji, niektóre rzeczy możemy zrobić wcześniej, inne później. Jeżeli mamy w firmie 100 pracowników, to nie wszyscy muszą robić wszystko na raz. Normalną rzeczą są przecież urlopy, a nikt przez to firmy nie zamyka. Dlatego możemy tak przestawić proces produkcji, że te kilka dni rekolekcji nam w niczym nie zaszkodzą – mówi A. Gętek.
– Mamy świadomość, że nic nie mamy, czego nam nie dano. O owocach naszej pracy zadecyduje Pan Bóg. To nas oczywiście nie zwalnia z ciężkiej pracy, odpowiedzialności i obowiązkowości, ale Bóg musi być na samym początku. „Dios solo basta” – Bóg sam wystarczy! – mówi współwłaściciel firmy. Dodaje, że to Bóg nadaje sens ich pracy, a jeżeli taka będzie Jego wola, to zamkną firmę i tyle. – Tworzyłem tę firmę, zarządzałem nią, kosztowało mnie to ogromnie dużo wysiłku i stresu. Nawet wówczas Bóg cudem jakoś to utrzymywał, ale teraz robię to samo z radością i pokojem w sercu. Wynik naszej pracy zależy przede wszystkim od Boga. I to jest dobra nowina – mówi pan Tomasz.
Zaznacza, że po rekolekcjach nie można niczego oczekiwać. – Duch Święty wieje, kędy chce, każdy ma swoją drogę do Boga, jest na innym etapie tej swojej drogi. My naszym pracownikom, którzy w zasadzie są naszymi przyjaciółmi, przekazujemy po prostu zaproszenie od Pana Boga. Jeśli chcą, mogą je przyjąć. To byłoby najgorsze, gdyby jechali tylko dlatego, że uważają, iż szefowie tego oczekują. To musi być potrzeba duszy, otwartość serca. Tylko wtedy jest szansa na bliskie spotkanie z Bogiem – mówi menedżer.
Imię pana Tomasza zostało zmienione.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).