Na drogach zginęło… zostało rannych… Policja zatrzymała setki czy tysiące pijanych kierowców.
Ten rodzaj bilansu to już tradycja. Powtarza się po każdym długim weekendzie. Na drogach zginęło… zostało rannych… Policja zatrzymała setki czy tysiące pijanych kierowców. Główną przyczyną drogowych tragedii były brawura i prędkość.
Kościół powtarza od dawna, ale chyba za cicho. Zatem jeszcze raz: siadając za kierownicę po alkoholu, narkotykach czy innych środkach psychoaktywnych stajesz się potencjalnym mordercą. Możesz zginąć ty, twoja rodzina, przypadkowi ludzie. Nie ma znaczenia, ile razy ci się udało i ile razy jeszcze ci się uda. Dla oceny moralnej ważne jest tylko jedno: poważnie narażasz czyjeś życie. To wielki grzech.
To samo dotyczy brawurowej jazdy. Ulice miast nie są miejscem właściwym do wyścigów. Nie jest ważne, że ty potrafisz jeździć. Nie ma znaczenia, że dotychczas tak jeździłeś i wiele razy się udawało. Inny uczestnik ruchu może mieć gorszy refleks, ale to ty – szarżując – będziesz winny morderstwa.
Mówisz, że jesteś katolikiem? Mówisz, że przestrzegasz przykazań? Że jesteś „za życiem”? Bronić każdego życia znaczy także bronić życia pieszych, innych kierowców i współpasażerów. Przede wszystkim nie narażając nikogo na śmierć. To też są niewinne ofiary. To mogą być niewinne ofiary twojej zbrodni.
Ani odrobinę nie mniejszej niż aborcja czy zamach terrorystyczny.
W czasie majowego weekendu, w ciągu ostatnich trzech dni w 310 wypadkach zginęło 30 osób, a 408 zostało rannych. Policjanci zatrzymali ponad 1200 pijanych kierowców. Sami ateiści i agnostycy? Nie wierzę…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).