Jak Pan Bóg „Ogóra” odnalazł

Dawniej na ulicy można było dostać od niego w zęby. Teraz na tych samych ulicach jest gotów krzyczeć, że Jezus jest Panem. Zawadiacki fryzjer, szalony perkusista dziś mówi: jestem Bożym wojownikiem.

Reklama

Czas miłosierdzia

Często wyjeżdżał do pracy za granicę. – Kiedy wracałem z Norwegii do Polski, przygotowywałem prezenty dla bliskich. Dla siostry wyciąłem w kamieniu piękne krzyże, ozdobione grawerunkiem. Ona je potem zaniosła do kościoła do poświęcenia i rozdała. W domu został tylko jeden, taki trochę krzywy, dziwnie wycięty – wspomina. – Nie przypuszczałem, że nabierze w swoim czasie znaczenia. Swoją przyszłą żonę, Małgosię, zobaczył po raz pierwszy, grając z trzebnicką orkiestrą dętą na dożynkach powiatowych w Obornikach Śl. Wkrótce poznali się bliżej. Maciej zakończył poprzedni, nieformalny związek. Ślub z Małgorzatą odbył się w 2010 r., a w 2011 r., dokładnie 1 maja o 15.25, urodził się im synek Antek. Szczęśliwy tata, który zdążył na czas wrócić z pracy w Hiszpanii, był przy porodzie i osobiście przeciął pępowinę. Udał się na tradycyjne „pępkowe”, po czym następnego dnia znów stawił się w szpitalu. Nie wiedział, że wkrótce w jego życiu nastąpi potężne tąpnięcie. Obok recepcji spotkał kobietę.

– Edyta przyszła na poród siostry czy bratowej. Rozmawialiśmy i tak się stało, że opowiedziałem jej trochę o sobie – wspomina. „No dobra, rządzisz na ulicy, mocny jesteś. Ale czegoś ci brakuje w życiu” – stwierdziła. „Czego mi brakuje?” „Wierzysz w Boga?” Maćka zatkało. Wyjaśnił Edycie, że ma wszystkie „papiery z Kościoła”, nawet ślub kościelny miał. Ale czy wierzy w Niego? Owszem, miał wcześniej chwile, kiedy próbował Go szukać. – Zdarzało się, że paliłem marihuanę i „szedłem w trasę” po okolicy. Podczas długich samotnych spacerów „darłem koparę”, wołając do Boga: „Gdzie jesteś?” – wspomina. Jednak dopiero rozmowa na szpitalnym korytarzu zakończyła się u niego zdecydowanym postanowieniem: „Chcę Go znaleźć! I to natychmiast!”. Pognał pod bazylikę – chciał znaleźć Boga w kościele, ale świątynia była już zamknięta. „Magda, Bóg jest?” – spytał siostrę w domu.„Jest!” „Czemu wy mi o tym wcześniej nie powiedzieliście?” – krzyczał na domowników.

Stopniowo odkrył tajemniczy splot wielu okoliczności towarzyszących swojemu nagłemu zwróceniu ku Chrystusowi. Antoś urodził się w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, w dzień beatyfikacji Jana Pawła II. W uroczystościach beatyfikacyjnych uczestniczyła pewna siostra boromeuszka z Trzebnicy, która modliła się tego dnia w intencji Maćka rodziny; w tym samym czasie w tej samej intencji ofiarował Mszę św. znajomy salwatorianin przebywający w Medjugorie. Przypadek?

Deszcz łask

Spotkana w szpitalu Edyta powiedziała Maćkowi o Mszach św. o uzdrowienie, które odbywają się raz w miesiącu w kościele św. Maksymiliana Marii Kolbego we Wrocławiu. Pojechał. Trudno opisać w kilku słowach, co przeżył. Wspomina spowiedź, Komunię św., ale także rozmowę z o. Andrzejem Smołką, która zmieniła się w gorącą modlitwę, oraz doświadczenie spoczynku w Duchu Świętym. Wkrótce znowu trafił na podobną Mszę św. na Księżu Małym we Wrocławiu, zaraz potem na Eucharystię z udziałem o. Johna Bashobory w kościele Chrystusa Króla. – Pan Bóg nagle zaczął dotykać mnie mocno i namacalnie, na każdym kroku obsypuje mnie znakami swojej obecności – mówi, wspominając „strumienie” Jego łask: szczególne doświadczenia towarzyszące przyjmowaniu Komunii św., uzdrowienia, jakich był świadkiem – choćby niewidomej kobiety, która zaczęła widzieć, gdy postawiono przed jej oczyma obraz z Jezusem Miłosiernym. Mówi o niezliczonych „zbiegach okoliczności”, choćby historii ze złodziejem, przed którym uchronił się dzięki… fragmentowi Ewangelii o złodzieju przychodzącym nocą. – Słyszałem wiele razy: wierz w Pana Boga, nie w fajerwerki; On daje ci cukierki, potem da ci gorzką czekoladę. Staram się na to przygotować – tłumaczy. – Mam chwile słabości. Wiem jednak, dokąd wrócić.

Maciek wręcz „oszalał” dla Pana Boga. Wykorzystuje swoje talenty, łatwość kontaktu z ludźmi. Zwołał zespół, który zagrał na koncercie ewangelizacyjnym w Trzebnicy, tuż przed występem Maleo Reggae Rockers. Grał na koncercie „Wiatr z Wyspy” na Gądowie Małym, składał świadectwa. Zaprzyjaźnił się z różnymi wspólnotami – jak Benedictus z Wrocławia czy Sykomora w Trzebnicy. Zaczął wykorzystywać każdą okazję, by mówić o Bogu – na przystanku, w aptece, na ulicy. – Jestem wojownikiem Chrystusa. Opowiadam ludziom, jak Go spotkałem, przekonuję: „Bóg jest. On szanuje twoją wolność. Jeśli tylko Go zaprosisz, otworzysz serce, On przyjdzie” – tłumaczy. – Czasem biorę kogoś na stopa, puszczam muzykę zespołu TGD i siedzę cicho. To wystarcza. Człowiek wychodzi z auta ze łzami w oczach – mówi.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7