60-letni pastor protestancki Lim Hyeon-soo zniknął ponad miesiąc temu w Korei Północnej.
Po raz ostatni dał znać o sobie 31 stycznia, czyli w dniu, w którym wjechał tam z pomocą humanitarną. Jego wyjazd z tego kraju planowany był na 4 lutego, jednak z nieznanych przyczyn do niego nie doszło.
Duchowny jest jednym z najbardziej znanych chrześcijan organizujących pomoc dla Korei Północnej. Wcześniej przywoził tam dary już ponad sto razy i nigdy nie zajmował się sprawami politycznymi. Jego podróże miały wyłącznie charakter humanitarny, a pomoc kierowana była zwłaszcza do osób starszych i sierot. Choć sam urodził się na Półwyspie Koreańskim, to jednak legitymuje się paszportem kanadyjskim. Kanada nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Koreą Północną i stanowczo odradza swoim obywatelom podróże do tego państwa.
Trudno powiedzieć, co dzieje się z pastorem zaginionym w kraju informacyjnie odciętym od świata. Mimo pewnego niepokoju źródła dyplomatyczne nie podnoszą alarmu. Pastor mógł bowiem zostać poddany 21-dniowej kwarantannie, zarządzonej wobec wszystkich przybywających do tego kraju cudzoziemców w związku z rozprzestrzeniającym się wirusem ebola. Także rzecznik Koreańskiego Kościoła Prezbiteriańskiego w Kanadzie Lisa Pak jest optymistką. „Nie chcemy wywoływać niepotrzebnej histerii, a jedynie wiedzieć, czy wszystko jest w porządku” – powiedziała agencji Asia News.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dotychczasowy Dyrektor - ks. Marcin Iżycki - został odwołany z funkcji.
To właśnie modlitwa i ofiara ma największą siłę, a nie broń czy wojska.