Przynajmniej trzy ofiary śmiertelne to wynik antychrześcijańskich zamieszek, do jakich doszło 25 stycznia w Egipcie.
Roman Koszowski /Foto Gość Modlitwa mnichów koptyjskich Rocznica obalenia reżimu Hosniego Mubaraka była dla radykalnego Bractwa Muzułmańskiego okazją do antyrządowych wystąpień, podczas których dostało się także wyznawcom Chrystusa. M.in. ostrzelano z broni palnej kościół w dzielnicy Maadi w Kairze. W innych częściach miasta siłom bezpieczeństwa udało się zablokować ulice, przy których stoją chrześcijańskie świątynie. Najmłodszą chrześcijańską ofiarą śmiertelną tych wydarzeń jest dziesięcioletni chłopiec. Zginął on od zabłąkanej kuli. W sumie, według oficjalnych danych, w wyniku rozruchów życie straciło 18 osób, a 50 odniosło rany.
Taką hipotezę stawia francuski historyk katolicyzmu Martin Dumont.
Obiecał jeszcze w 2001 roku św. Janowi Pawłowi II ówczesny prezydent Ukrainy, Łeonid Kuczma.
Według gazety Mosaico CSI, rozkaz dyktatury został wykonany w nocy 28 stycznia.