Zrobili raban i tak już zostało. Odkąd o. Enrique i o. Antonello, charyzmatyczni kapłani z Brazylii, odwiedzili dominikański kościół, zakonnicy nie przestają uwielbiać Boga. A z nimi tłum młodych ludzi.
To był strzał w dziesiątkę
– Kiedy pojawiały się trudności, sama organizowałam sobie życie. Od Boga oczekiwałam, że pobłogosławi mój plan. Dotarło do mnie, że tak naprawdę jestem niewierząca – wspomina. Sama nie była w stanie zaufać. „Jezusie, synu Dawida, ulituj się nade mną” – modliła się słowami żebraka spod Jerycha. W odpowiedzi Jezusa odczytała dla siebie obietnicę, że Bóg ją z tej nieufności uzdrowi. Płakała całą noc.
Ty wiesz lepiej
Kolejny wieczór uwielbienia. Zakonnicy wnoszą obraz Jezusa Miłosiernego. Tematem homilii podczas Mszy św. poprzedzającej modlitewne spotkanie jest zaufanie. O. Krzysztof Michałowski OP mówi o św. Piotrze, który na słowa Jezusa zarzuca sieć w jezioro. – On musiał zobaczyć w Jezusie kogoś więcej niż syna cieśli. Kogoś, kto zna się na jego życiu bardziej niż on sam – tłumaczy Ewangelię o połowie ryb.
W Małgorzacie coś pękło
– Dobrze, skoro Ty znasz się na moim życiu lepiej, to ja ci oddaję wszystko, co mam: oczy, usta, serce, ręce, nogi, wszystkie talenty, słabości, a Ty mnie ukryj w swoich ranach, bo tam jest moje życie i uzdrowienie – modliła się w duchu.
Na ołtarzu wystawiony jest Najświętszy Sakrament. Jeden z ojców na głos wymawia słowa poznania: „Bóg przychodzi do pewnej kobiety i uzdrawia ją z bólu kręgosłupa”. Owszem, kręgosłup od dłuższego czasu ją dość uciążliwie bolał, ale o jego uzdrowienie nigdy w modlitwie nie prosiła. Została uzdrowiona. Tabletki przeciwbólowe nie były już potrzebne. W ciągu jednego tygodnia ułożyły się sprawy zawodowe. Zlecenia, które dostała, przerosły jej najśmielsze oczekiwania.
– To była namacalna odpowiedź Boga na mój akt zwierzenia. Tymi wydarzeniami pokazał mi, że jeśli będę Mu ufać, da mi to, o co nawet nie ośmielę się prosić. Od tamtego wydarzenia mało jest w moim życiu modlitwy prośby. Bo prosiłabym o rzeczy dużo mniejsze, niż Bóg chciałby mi dać. Ja Go uwielbiam i ufam, że zna się na moim życiu lepiej niż ja – mówi.
Para koni
Podczas powakacyjnego wieczoru uwielbienia zapada cisza. Jeden z prowadzących otrzymuje dar języków. Mówi na głos niezrozumiałe zwroty. Po chwili odzywa się ktoś, kto dostał dar ich tłumaczenia. – Moje serce płonie miłością do was. Patrzcie na mnie i pamiętajcie o tym, że moja miłość od początku była przy was. Nigdy od was nie odstąpiłem. Chcę, żebyście patrząc na mnie, o tym pamiętali, moje dzieci – słychać przejmujące słowa. To „list” od Boga. O. Krzysztof zachęca, by być otwartym na charyzmaty. Bóg daje także słowo poznania. – Mam takie przekonanie, że Jezus przychodzi do kobiety, która z powodu ciąży jest w depresji – mówi dominikanin. W trakcie wieczoru wspólnie modlimy się także za wszystkie kobiety i mężczyzn, którzy w jakikolwiek sposób zostali zranieni, odrzuceni.
Kilka lat temu do dominikańskiej parafii przybyli o. Enrique i o. Antonello, charyzmatyczni kapłani z Brazylii, którzy na co dzień posługują w slumsach w São Paulo. – Zrobili wówczas wielki raban. Okazało się, że ludzie chcą kontynuować taką formę modlitwy. Tak powstały wieczory uwielbienia. Teraz coraz mniej jest spektakularnych znaków, ludzie przychodzą nie dlatego, że coś się wydarzy, ale dlatego, że chcą się razem modlić – mówi o. Krzysztof. – Odkryłam, że modlitwa uwielbienia odrywa mnie od problemów. Kiedy kieruję wzrok na Boga, łatwiej mi spojrzeć na swoje życie z perspektywy wiary, zamiast się „po ludzku” zamartwiać – przyznaje Emilia.
Do konfesjonałów ciągle jest kolejka. – Słyszę tych ludzi w środku, jak oni się modlą. I jestem rozradowany, bo wielu z nich spotkało w swoim życiu osobowego Boga, doświadczyło Jego dobroci i miłości. Uwielbienie jest ich odpowiedzią na to kim jest Bóg i co dla nich uczynił. Uwielbienie ma coś ze świętowania, wielu osobom łatwiej jest pościć i umartwiać się, niż się cieszyć – również Bogiem – mówi o. Stanisław Górski OP, współprowadzący modlitwę. I dodaje: są też tacy, dla których modlitwa uwielbienia jest warunkiem przeżycia następnego tygodnia. Bo modlitwa wspólnotowa i osobista jest jak para koni – jak jeden nie może, to ciągnie drugi.
Jest grubo po godzinie 22. Najświętszy Sakrament już dawno zamknięty jest w tabernakulum. Ludzie nadal modlą się, śpiewają. Mimo później pory nikomu nie spieszy się do domu. – W dzienniku pewnej podróżniczki przeczytałem mimochodem napisane zdanie: odpoczywam nie tyle w konkretnym miejscu, ile w obecności konkretnej osoby. Z czasem odkryłem, że ludzie przychodzą tu odpocząć: przy Bogu i drugim człowieku – mówi o. Stanisław.
Modlić się uwielbieniem
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.