Starano się tłumaczyć, że to jest część jakiegoś Bożego planu i że śmierć nie jest końcem - mówi o kazaniach wygłaszanych podczas Powstania Warszawskiego dr Karol Mazur.
Na pewno wbrew ogólnie przyjętym regułom.
Ale przynajmniej część kapelanów miała zapewne dylemat: pozostać wyłącznie duszpasterzem czy walczyć, jak cały oddział...
Wiemy, że prowadzono rozważania natury moralnej. Intensywnie rozmyślał nad tym ks. Salamucha. Stwierdził, że miłość chrześcijańska jest czymś fundamentalnym, ale w okresie wojny właśnie w imię tejże miłości musimy zabijać wrogów. A nawet więcej: z miłości do tych wrogów. Salamucha stworzył tę koncepcję i bardzo się jej trzymał, jako filozof i logik próbując wytłumaczyć to bardzo precyzyjnie.
Walczący w powstaniu mieli wyrzuty sumienia z powodu zabijania Niemców?
Powstańcy byli w pełni rozgrzeszani, z uwagi na sytuację wojenną. Powstawały natomiast pytania, czy można dobić rannego wroga.
Wiele zależy od intencji z jaką to robiono...
Z pewnością każdy powinien był sobie odpowiedzieć w sumieniu czy dokonuje aktu zemsty czy litości. W każdym razie ustawodawstwo wojskowe usprawiedliwiało takie zachowanie. Jeśli widziano wroga w agonii, wiedząc, że jego odejście z tego świata pozostaje kwestią czasu, to po prostu go dobijano. Taka właśnie scena jest w naszym filmie "Powstanie Warszawskie", wykorzystującym kroniki filmowe. Oczywiście były to poważne dylematy moralne. W warunkach wojennych nie ma ani łatwych pytań ani łatwych odpowiedzi.
Żołnierzom AK towarzyszyły też inne, bardzo praktyczne rozważania moralne, zwłaszcza odnośnie do samobójstwa i dopuszczalnych środków walki z wrogiem.
W przypadku samobójstwa chodziło o sytuacje ekstremalne: wiemy, jakie metody stosowało Gestapo... Duszpasterze AK ostatecznie stanęli na stanowisku, że samobójstwo jest dopuszczalne ale w sytuacji absolutnej ostateczności.
Drugi dylemat dotyczył tego, jakie środki przyjąć w walce z wrogiem a konkretnie czy dopuszczalne jest trucie wroga, bo były koncepcje zatruwania pokarmu. Takie postępowanie całkowicie odrzucono.
Fakt, że żołnierze AK zwracali się z takimi dylematami do kapelanów, świadczy o tym, że próbowano całą tę walkę prowadzić "w ramach" norm zgodnych z duchem chrześcijaństwa.
A sami kapelani nie mieli osobistych dylematów związanych z walką, a więc i potencjalnym zabijaniem bo, po prostu, nie mogli takiej walki prowadzić. Czy tak?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.