Rekolekcje są formą ćwiczeń duchowych.
Jeśli się nad tym zastanowić, to tradycyjne trzydniowe rekolekcje w kościele, zbudowane głównie na konferencji, są raczej formą gimnastykowania się rekolekcjonisty, a nie rekolektantów. Fajnie, że taką pracę wykonuje rekolekcjonista. Wyobraźmy sobie salę ćwiczeń, w której zgromadziła się grupa ludzi, by odbyć trening. Trener z zapałem pokazuje różne ćwiczenia, właściwie trenuje na ich oczach. Obserwatorom się podobało.
Na razie jednak nie ruszyli nawet palcem i mają się zastanowić, co z tym zrobić. Wracają do domu. Czy przyjdą po raz kolejny? A przede wszystkim – po co? Dla mnie wiele lat temu wielkim odkryciem stały się ideały Małych Braci Jezusa, pokazane w książce Carla Carretto „Pustynia w mieście”. Dokonał się we mnie wtedy „przewrót kopernikański”: życia duchowego nie praktykuje się jedynie w kościele. Raczej należy je praktykować w codzienności, w mieście właśnie. Praca i życie codzienne nie są zamiast życia duchowego. Należy łączyć zwykłe życie z pracą duchową.
Dlatego właśnie rekolekcje w mieście. Praktykuję je od lat. Wygłaszam w kościele raz w tygodniu konferencje. A każdy z uczestników rekolekcji ma na każdy dzień tekst do medytacji i postanowienia do zrealizowania. Rekrutuję uczestników, nie słuchaczy. Jestem po to, aby oni ćwiczyli, a nie ja. Ja i tak ćwiczę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).