publikacja 22.03.2014 02:19
Mówimy 5 tys. kazań i nikt się nie nawraca - mówił młodym w Kołobrzegu ks. Dariusz Jastrząb.
Przy Chrystusowym Krzyżu w konkatedrze zgromadzili się młodzi z Kołobrzegu i okolic. Modlitewnemu spotkaniu przewodniczył ks. dr Dariusz Jastrząb.
- Adoracja jest dotknięciem ran Chrystusa, wejściem sobą w przestrzeń serca przebitego. Jest też dotknięciem ran w sobie samym. Adoracja Krzyża nie jest kontemplowaniem cierpienia, które jest przekleństwem. W tym cierpieniu Bóg ulokował miłość. Jest więc to adoracja miłości. Spróbujcie dotknąć Boga swoim najczulszym miejscem: brakiem miłości w domu, brakiem zrozumienia w szkole, biedą materialną i wstydem z tego powodu, ale też biedą duchową - zapraszał młodych.
Z młodymi w kołobrzeskiej bazylice był także, choć tylko duchem obecny, bp Edward Dajczak. Rekonwalescencja po operacji uniemożliwiła mu przyjazd na czuwanie, ale przekazując swoje nagrane pozdrowienia zapewniał młodych, że będzie łączył się z nimi modląc się w biskupiej kaplicy.
- Chciałbym, żebyście popatrzyli na siebie oczami Jezusa. To jest niezwykły widok. Większej miłości niż On nie ma - przekonywał.
Zanim przytulili się do Krzyża, młodzi rozważali ewangeliczną scenę spotkania Jezusa z Samarytanką.
- Jest kilka kobiet w Biblii, w których się zakochałem. W niej zakochałem się zaraz po Magdalenie - wyznał na początku swojego słowa ks. Dariusz Jastrząb.
Potem pytał młodych, czy zdarzyło im się przeżywać chwile wstydu, w których nie chcieli wyjść z domu, kiedy wybierali boczne drogi, by nie spotkać nikogo. Wyjaśniał, że tak właśnie czuła się Samarytanka.
- Ta kobieta pewnie bejsbolem życia dostała nie raz. A On na nią czeka. To cudowna sprawa w zrozumieniu wiary: Bóg, który czeka i zaczyna rozmowę z człowiekiem. Nie moralizuje, nie wystawia spisu grzechów. Jest delikatny i rozumiejący. Odkryliście kiedyś Jezusa, który kocha i nie stawia warunków? - pytał uczestników spotkania.
Oprawę muzyczną przygotowała diakonia muzyczna pod wodzą ks. Arkadiusza Oslisloka Karolina Pawłowska /GN
- Nie wali do niej: jak możesz tak żyć?! Rozmawiają o codzienności, o kubku do wody. To tak, jakby ciebie Jezus spotkał i pytał czy widziałeś mecz Kotwicy, czy wiesz, co ubierzesz na imprezę. Tak powinniśmy ewangelizować. Nie krzykiem. Plastikowy Kościół rodzi się, gdy mówimy, ale nie staramy się wejść w obszar drugiego człowieka - przypominał.
Wskazywał, że na tym właśnie polega różnica między „owsiakową filantropią, a chrześcijańską Caritas”.
- Caritas nie tylko daje materię, ale pociesza pocieszeniem Chrystusowym. Nieraz trzeba milczeć godzinami, dniami przy cierpiącym, zanim powie mu się: Jezus cię pocieszy. Ale delikatnie. Tak, jak delikatnie mówi Jezus Samarytance: Ja jestem źródłem wody żywej, to tej wody, dziewczyno, chcesz się tak naprawdę napić - wyjaśniał ks. Jastrząb.
- Za prawdę, którą Samarytanka wyznaje, Jezus odwdzięcza się jej objawiając to, o czym jeszcze nawet Apostołowie nie mają pojęcia. Oni będą musieli jeszcze się Go zaprzeć, jeszcze będą musieli czekać na Ducha Świętego. Dopiero On sprawi, że oczy i gęby im się zmienią. Będą tak mówić, że po pierwszym kazaniu 5 tys. ludzi się nawróci. A my księżyki mówimy 5 tys. kazań i nikt się nie nawraca. Taką mamy „moc”. Bo może jeszcze nie stanęliśmy w prawdzie jak Samarytanka? I nie chodzi tu wcale o spis grzechów, tylko o prawdę życia. Jeśli nie stać nas na to, żeby stanąć przed Bogiem w prawdzie życia, bez retuszu, bez podmalowywania szminką ust duszy, bez nakładania masek, nie zmieni się nasze życie. Dziwimy się, że ciągle kręcimy się w kółko, że nie czujemy smaku, że nie ma soli w tej duchowej zupie naszego wnętrza, a boimy się stanąć z prawdą o nas w obszarze miłości Boga - przekonywał duszpasterz.
Młodzi mogli także poznać Karolinę Kowalczyk i Mateusza Kaczmarka, którzy będą ich reprezentować u papieża Franciszka Karolina Pawłowska /GN
Po konferencji młodzi zostali zaproszeni do adoracji Krzyża. Każdy mógł podejść do ułożonego przed ołtarzem krzyża, dotknąć go i trwać na modlitwie.
- Czułam, że to jest osobiste spotkanie z Bogiem. Nie przeżyłam czegoś takiego wcześniej. Naprawdę przytuliłam się do krzyża - dzieli się wrażeniami Kamila.
Za kilkanaście dni przyjmie sakrament bierzmowania. - Dobrze, że są takie czuwania czy rekolekcje przeznaczone specjalnie dla młodzieży - zauważa. - Podoba mi się ten klimat, wiem, że słowo, które słyszę jest kierowane właśnie do mnie. Choćby wyjaśnianie Ewangelii jest dostosowane do nas, młodych. To chyba bardziej trafia.
- Takie spotkania pomagają być świadkiem, kiedy wyjdziemy z kościoła. Pan Bóg raczej nie jest codziennym tematem rozmów wśród naszych rówieśników, a może właśnie ten wieczór zainspiruje do ich podjęcia - dodaje jej kolega Damian.
Na zakończenie wieczoru, podobnie jak podczas poprzednich czuwań, odbył się obrzęd posłania Karoliny i Mateusza, koszalinian którzy będą reprezentować diecezję w Rzymie. Tam, razem z innymi młodymi Polakami, odbiorą od papieża Franciszka krzyż Światowych Dni Młodzieży.
Ks. Dariusz Jastrząb nałożył im na szyje krzyże misyjne, zaś wszyscy uczestnicy spotkania wyciągali nad nimi ręce w geście błogosławieństwa.
Sami także otrzymali niewielkie drewniane krzyżyki na rzemykach, które zrobili wychodzący z uzależnień członkowie wspólnoty Cenacolo.