Pierścionek od „Czyngis-chana”

On szukał Boga, ona była misjonarką, która wyjechała ze wsi, żeby ewangelizować mieszkańców dalekiego Kazachstanu.

Reklama

Ewa i Ruslan Baigazinowie są małżeństwem od 2007 roku. Ks. Piotr Sapiński, proboszcz parafii Matki Bożej Jasnogórskiej w Bobrownikach, złożył im propozycję prowadzenia Koła Misyjnego dla dzieci. Nie mógł sobie wymarzyć lepszych animatorów. Ewa pracowała 3 lata na misji katolickiej w Kazachstanie, a Ruslan – dzięki misjonarzom – został katolikiem.


Gorąco, także od serc


W niedzielę 5 stycznia do Koła Misyjnego przystąpiło 12 dziewczynek. Już tego samego dnia zbierały pieniądze dla swoich rówieśników w Afryce. Duża w tym zasługa Baigazinów, którzy na comiesięcznych spotkaniach starali się przekazać, że misje to ważna część całego Kościoła.
– Zaprosiliśmy na spotkania naszych znajomych misjonarzy. Zaskoczyło nas, że dziewczynki czasami ciekawi to, co nam wydaje się nudne. Na samym początku były ciche i spokojne. Teraz trudno je poskromić – mówi Ruslan, dla którego praca z dziećmi to nowość.
Ewie było łatwiej – na misji pomagała w świetlicy dla dzieci i młodzieży. Zanim tam trafiła, przeszła roczne szkolenie w Centrum Formacji Misyjnej oraz formację jako wolontariusz przy Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie.

– Nic nie wiedziałam o Kazachstanie. Myśl, że tam pojadę, pojawiła się przypadkowo – opowiada.
Do Ałmaty, największego miasta Kazachstanu, przyjechała w lipcu 2004 r. prosto z Sankt Petersburga, gdzie uczyła się rosyjskiego. – Pierwsze wrażenie to to, że jest strasznie gorąco. Wysiadłam o 5 rano z samolotu, a tam 30 stopni. Później nie byłam już niczym zszokowana, nic mi nie przeszkadzało. Wszystkim się zachwycałam – jedzeniem, językiem, a przede wszystkim ludźmi, którzy są bardziej spontaniczni niż w Polsce.


Msza w pociągu


Młoda misjonarka z Bobrownik trafiła na południe Kazachstanu za sprawą bp. Henryka T. Howańca OFM. Ówczesny ordynariusz Ałmaty uprzedził biskupów innych diecezji i jako pierwszy wysłał Ewie zaproszenie. Jak się okazało, trafiła na wyjątkowego biskupa. Już przy pierwszym spotkaniu zaskoczył ją swoją postawą.
– Zaraz po przylocie zatrzymałam się u sióstr zakonnych. Odsypiałam podróż. Około południa budzi mnie siostra i mówi: „Chodź! Będzie Msza”. Zaprowadziła mnie do kościoła. Staruszek franciszkanin ze skórzaną torbą sam przygotowywał ołtarz do Mszy. „To nasz ksiądz biskup” – usłyszałam. Tego się nie spodziewałam – mówi Ewa.


Przez lata trwania w Związku Radzieckim Kazachstan został prawie wyjałowiony z tożsamości narodowej i religijnej. – W latach 90. ubiegłego wieku powstała moda na religie. Ludzie wdawali się we wszystko, co miało jakieś podstawy duchowe, nie tylko chrześcijaństwo czy islam, ale i sekty – tłumaczy Ruslan, który – choć ochrzczony w Kościele prawosławnym – nie miał w domu wzorców chrześcijańskich. Z Ewą poznał się podczas przygotowań prowadzonych dla katechumenów.
– Ruslan to jedyny przypadek w czasie mojej pracy misyjnej, kiedy to osoba przychodziła do kościoła, nie szukając wspólnoty, a Pana Boga. Nie chciał przychodzić na spotkania, które prowadziłam z młodzieżą. W końcu przyjął zaproszenie. Zadawał mnie i księdzu tysiące pytań. Chłonął wiedzę o Bogu jak gąbka – mówi Ewa.


«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ, MISJE

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama