Od wielu lat w czasie wakacji można ich spotkać w wioskach naszej diecezji. Ubrani w koszule z wizerunkiem Jezusa chodzą od domu do domu, by rozmawiać o Bogu. Na rutynę nie narzekają, bo co dom, to inna historia jego mieszkańców.
Świecki też może
Ewangelizacja wioskowa w tym roku zaczęła się w parafii Dretyń. Wolontariuszy zaprosił proboszcz ks. Andrzej Dubel. – Chciałem pokazać ludziom, że człowiek świecki też jest osobą, która może być głosicielem Dobrej Nowiny – wyjaśnia. Bardzo zaskoczyła go reakcja parafian na akcję. – Dałem ogłoszenie, że ewangelizatorzy będą potrzebowali noclegów – mieszkańcy sami się zgłaszali, przygotowywali posiłki, uczestniczyli w wieczornej Mszy św. i spotkaniach przy ognisku – wyjaśnia. I właśnie o to chodziło – aby pokazać inny, nie tylko kościelny, sposób spotkania z Bogiem. – Wierzymy także wtedy, gdy śpiewamy, śmiejemy się, rozmawiamy ze sobą czy gramy w piłkę. Mam nadzieję, że w ludziach zostanie trochę spontaniczności, którą zaszczepiają ewangelizatorzy – mówi ze śmiechem.
Wśród nich jest Jola Sławińska z Koszalina. To jej kolejna wioskowa akcja. Wraca, bo nie chce zachować dla siebie tego, co Bóg jej daje. – Nawróciłam się i doświadczyłam ogromnego miłosierdzia. Teraz czuję, że muszę się tym podzielić. Nieważne, jakie masz grzechy – Jezus i tak Cię kocha i Ci wybaczy – tłumaczy. Przyznaje, że czasem nie jest łatwo mówić o Bogu. Zwłaszcza w większych miejscowościach. – Pamiętam, że kiedyś na całej ulicy drzwi otworzono mi tylko raz. Ale było warto, bo tam właśnie słowo Boże było bardzo potrzebne – opowiada. Jola nie przyjechała moralizować. Przyjechała uczyć się wiary. – Bo to nie ja uczę wiary w Boga, tylko ci wszyscy ludzie uczą mnie – dodaje. Ks. Michał Szwaja uważa ewangelizację za bardzo trafioną inicjatywę. – Przychodzimy mówić o Jezusie, ale przy okazji uczymy się prostej wiary, którą ci ludzie posiadają. Oni nie pytają mnie, czy Bóg istnieje, chcą wiedzieć, czy to, co robią i jak żyją, jest zgodne z Jego nauczaniem – mówi kapłan. Dlatego najchętniej zrezygnowałby z używania terminu „ewangelizacja”. – Kojarzy mi się to z apostołem Pawłem – docierał do ludzi, którzy nie słyszeli o Jezusie. Natomiast tutaj, w mniejszym lub większym stopniu, Bóg jest obecny w każdym domu – dodaje.
Zbliża się pora wieczornej Mszy św. Do niewielkiego kościółka schodzą się mieszkańcy. Choć to środek tygodnia, przychodzą całe rodziny. – Będziemy mogli wspólnie pośpiewać – cieszy się mama jakiejś dziewczynki. Mszę św. kończy procesja eucharystyczna z błogosławieństwem domów. Później nadchodzi czas pieczenia kiełbasek, gry w piłkę i rozmów. Dla Moniki Musioł to druga wioskowa akcja. Z każdej ma jakieś obserwacje. W tym roku najbardziej zaskoczyło ją to, jak wiele małych dzieci zobaczyła w wioskach. – To my w Polsce mamy ich aż tyle? – śmieje się. – W mieście ich nie widać. Zamykają się w domach, siedzą przed komputerem albo telewizorem. Rodzice zazwyczaj nie mają czasu, żeby wyjść z nimi na plac zabaw. A tu proszę, ile dzieci – mówi.
Niespodzianką dla Moniki była też otwartość ludzi. – Nie wiem, czy gdybym była na ich miejscu, tak łatwo przyszłoby mi wpuścić do domu obcych, którzy chcą mówić o Bogu – dodaje. Anna Kiełpińska nie miała oporów przed rozmową. Chciała pomodlić się za pomyślne ukończenie budowy nowego domu. Ma trójkę dzieci i nie wyobraża sobie mieszkania w bloku. – Tutaj dzieciaki biegają cały dzień i są szczęśliwe. Plac zabaw przed domem, ulica daleko. Czego chcieć więcej dla małych urwisów? – pyta z uśmiechem. Właśnie ze względu na pociechy akcja ewangelizacyjna bardzo się jej spodobała. – Przez zabawę dzieci łatwiej odnajdą Boga i przekonają się, że wiara nie kończy się na niedzielnych Mszach w kościele – mówi pani Ania.
Ewangelizatorów naszej diecezji będzie można jeszcze spotkać w:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Było to jedno z pierwszych zadań, które postawił sobie Karol Wojtyła po przybyciu do Watykanu.
MEN stoi na stanowisku, że postanowienie TK nie wywołuje skutków prawnych.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.