KDK im. kard. Adama Stefana Sapiehy działa już od 13 lat, a ciągle nie jest tak znany, jakby na to zasługiwał.
Opatrznościowe niepowodzenie
Wszystko zaczęło się we wrześniu 1999 roku od przykrego doświadczenia w życiu Danuty Płaszeckiej. Szkołę podstawową, w której pracowała jako nauczycielka nauczania początkowego, przekształcono w gimnazjum, więc zmuszona była szukać nowej pracy. W swojej parafii św. Kazimierza Królewicza zwróciła uwagę na pomieszczenia w budynku domu parafialnego. Jak podkreśla, dzięki wielkiej życzliwości księdza proboszcza Józefa Jończyka najpierw udało się zorganizować pracownię plastyczną i ognisko przedszkolne, a potem kolejne pracownie. Już w grudniu 1999 roku kard. Franciszek Macharski poświęcił przed budynkiem KDK pomnik kard. Sapiehy – kopię pomnika stojącego przed kurią krakowską.
– Nasza działalność z roku na rok nabierała rozmachu, przychodziło coraz więcej osób. Dziś pod swoją opieką mamy 1333 uczestników zajęć – cieszy się. To w tym samym 1999 roku Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Polski powiedział: „Lata płyną naprzód, już wielu nie pamięta księcia kardynała Adama Stefana Sapiehy. Ci, którzy pamiętają – tak, jak ja – mają obowiązek przypominać, aby ta wielkość trwała i tworzyła przyszłość narodu i Kościoła na tej polskiej ziemi”. – Staramy się to robić – mówi D. Płaszecka.
Pomaga sam kardynał
Budynek, w którym obecnie mieści się KDK, to pod wieloma względami dom wyjątkowy. Był poświęcony przez samego księcia kard. Adama Sapiehę z przeznaczeniem na dom ludowy, czyli miejsce w ówczesnych czasach zajmujące się lokalną kulturą i działające przy danej parafii. Takich budynków w całej Polsce kard. Sapieha utworzył ponad 120, ale tylko ten jeden pełni dziś rolę ośrodka kultury, kontynuując misję, jaką przewidział dla niego ten wielki arcybiskup krakowski. – Byłam nieświadoma historii tego budynku, przychodząc do ks. proboszcza Jończyka z pomysłem utworzenia tu ośrodka kultury – przyznaje D. Płaszecka. Wyjątkowość tego miejsca wzmacnia fakt, że nieopodal, w budynku kina „Związkowiec”, w 1952 roku odbywał się tzw. proces księży kurii krakowskiej, który był w tym czasie bezpośrednim uderzeniem władzy komunistycznej w Kościół krakowski. W ówczesnej prasie komunistycznej pojawiły się teksty oczerniające zmarłego kilkanaście miesięcy wcześniej kard. Sapiehę. – Dokładnie 60 lat temu działy się w tej okolicy wydarzenia poniżające ludzką godność, upokarzające Kościół i zniesławiające samego kard. Sapiehę. Teraz, po wielu latach, na fundamencie tego trudu i cierpienia triumfują wartości chrześcijańskie – zauważa D. Płaszecka. – Głęboko wierzę, że to wszystko dzieje się dzięki orędownictwu naszego ukochanego księcia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).