Leszek Korzeniecki był ćpunem, jasnowidzem i okultystą. – Powiedziałem kiedyś demonowi, który mnie opętał, że jeśli Bóg jest sprawiedliwy, to pójdę do piekła – mówił na spotkaniu z mieszkańcami Bolesławca.
Miał 11 lat, kiedy przestał chodzić do kościoła. Nazywano go wyluzowanym rockandrollowcem. Tego luzu zazdrościli mu koledzy, z którymi na początku lat 90. wchodził w dorosłość. – To był okres wyjątkowo przesiąknięty przez okultyzm. W każdej księgarni można było bez trudu kupić poradniki o wróżbiarstwie, chiromancji, leczeniu niekowencjonalnym – mówił Korzeniecki. – My, młodzi luzacy słuchający nonkonformistycznej muzyki, uważaliśmy, że to może tak samo dawać kopa jak ćpanie, tylko bez skutków ubocznych.
Po jednej z narkotycznych sesji Korzeniecki „w powietrze” wygłosił prośbę, aby zeszły na niego umiejętności dostępne okultystom. Od tej pory jego świat się zmienił. – Ani ja, ani moi koledzy Pietruch i Harnaś nie byliśmy już sami. Cały czas był z nami ktoś jeszcze, kogo nie widzieliśmy, ale doskonale wyczuwaliśmy – wspomina.
Stałym towarzyszem Korzenieckiego zaczął być także, jak to wtedy nazywał, pech. – Byłem świadkiem tylu wypadków samochodowych i nieszczęść, jak jeszcze nigdy w życiu. Ludzie zaczynali to wiązać z moją obecnością. Część się odsunęła. Do tego miałem halucynacje jak po ćpaniu. Bez powodu chciałem zabić nożem Pietrucha – wspominał. Psychodeliczne projekcje nie pozwalały mu żyć. Coraz częściej myślał o samobójstwie.
W radiu usłyszał, że może mu pomóc tarot. – Wziąłem do rąk talię tarota marsylskiego i – nie wiem skąd – od razu wiedziałem, co oznaczają karty. Zstąpił na mnie spokój. Przy kartach spędził noc. Później przyszły książki instruktażowe Jana W. Seligi – wspomina. Korzeniecki zajął się wróżeniem. Po jakimś czasie doradzał już nie tylko znajomym, ale także „młodym wilkom” zakładającym własne biznesy.
Był przecież początek lat 90., okres wybuchu gospodarki rynkowej. Korzeniecki znowu zaczął chodzić do szkoły. Miał bardzo dobre stopnie. Myślał, że odzyskał spokój. Mylił się. – W pokoju czułem czyjąś obecność. To się później zmaterializowało w coś na kształt kolorowej kuli. Powiedziało, że jest moim duchem przewodnikiem. Zabierało mnie z mojego ciała i w bólach oddawało z powrotem – opowiada. Kiedyś Leszek wróżył Ance. Podczas sesji z kart tarota zaczęła płynąć krew. Gdy przerażona Anka uciekła, porzucił karty.
Ale wróciły halucynacje: odcięte głowy znajomych leżały w pokoju, w kałużach krwi. Po raz pierwszy po wielu latach pomyślał, że chce się pomodlić. – Jeśli jesteś, pomóż – modlił się. Agata przyniosła Nowy Testament. Leszek zaczął czytać i odczuwać ulgę. – Zrozumiałem, że jestem opętany. Wtedy demon powiedział do mnie: „Wiesz, co Bóg ma dla ciebie? Piekło. Trzymaj się od Niego z daleka”. Powiedziałem: „Wiem, bo Bóg jest sprawiedliwy. Zasłużyłem na piekło”.
Po tej rozmowie poszedł do księdza po pomoc. Z czasem wyszedł z opętania. Teraz spotyka się z ludźmi i opowiada im swoją historię. Tej wstrząsającej opowieści słuchało kilkaset osób w szczelnie nabitym Teatrze Starym. W spotkaniu uczestniczyło bardzo wielu młodych ludzi. To cieszyło ks. Artura Kotrysa z parafii pw. Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja w Bolesławcu, organizatora spotkania z Korzenieckim.
– To młodzi są najbardziej narażeni na złe wpływy. Przykład Leszka jasno pokazuje, że opętanie nie bierze się z niczego. Że zło ma postać osobową, jest czymś realnym i namacalnym. To nie postać z bajki dla niegrzecznych dzieci. Zbyt często o tym zapominamy – uważa ks. Kotrys.
Przerwę w spotkaniu z Korzenieckim wypełniły pytania publiczności. Sporo zainteresowania wzbudziły wypowiedzi młodych osób, przedstawiających się jako członkowie Stowarzyszenia Polemos. Przypomnieli, że w 1995 r. ówczesny premier Leszek Miller podpisał rozporządzenie, na mocy którego legalnymi profesjami w Polsce są m. in. astrologia i wróżbiarstwo. W rozporządzeniu można przeczytać, że zadania wykonujących te zawody obejmują interpretowanie charakterystyki linii dłoni, układu kart, układu liści parzonej herbaty, fusów kawy, kształtu i układu kości martwych zwierząt.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.