Wielkie słowa, ale czyny malutkie. Albo odwrotnie. To zależy, jak członkowie danej rady parafialnej biorą sobie do serca odpowiedzialność za swoją wspólnotę.
Beata Holiszewska z par. św. Tekli w Pławnej Dolnej
– Część z członków naszej rady pracuje w niej od kilku lat, część dopiero od czerwca. Jako członkowie rady pomagamy między innymi w remontach i zbieraniu na nie funduszy. Już chociażby to wiąże się z odpowiedzialnością. Czujemy się pomocni proboszczowi, bo wszelkie decyzje dotyczące parafii podejmujemy razem. Wiadomo, że to proboszcz ma głos decydujący, ot, chociażby przy wyborze konkretnej firmy, która ma wykonać remont kościoła. Ale to my chodzimy po wsi i zbieramy pieniądze. Jest stworzona specjalna lista, proboszcz ogłosił, że w ten sposób będą zbierane fundusze, więc nie ma z tym problemu. Parafianie wiedzą i z chęcią ofiarowują datki.
Jerzy Pachliński, par. Objawienia Pańskiego w Radostowie Średnim
– W radzie jestem już drugą kadencję. To konkretna praca, a co za tym idzie – odpowiedzialność. Problemy są bardzo duże. Zauważyłem, że świeccy często nie są w ogóle zainteresowani, albo po prostu są niezorientowani w takich zagadnieniach gospodarczych parafii, jak choćby koszty remontów kościoła i plebanii. Strona gospodarcza, całe zaplecze wymaga bardzo dużo wysiłku, wkładu pracy i pieniędzy. Jako rada staramy się gromadzić te fundusze. A że nasz kościół jest zabytkowy, są problemy m.in. z zebraniem pieniędzy na samą dokumentację remontu. Ale widzę, że jeżeli rada coś postanowi i ksiądz ogłosi to z ambony, to ludzie bez problemu przyjmują te decyzje i pomagają.
Ala Chmielewska i Piotr Werecki z par. św. Józefa Robotnika w Zgorzelcu
– W radzie jesteśmy od kilku lat. Jesteśmy jeszcze młodą radą, ale mimo braku większego doświadczenia (nauczenie się, jak funkcjonuje 9-tysięczna parafia zajmuje trochę czasu), staramy się dużo pomagać. Rada jest takim ciałem, w którym powinna być obecna troska za siebie nawzajem, za te kilka tysięcy parafian, za księży i Kościół. Wcześniejsze lata naszej działalności charakteryzowały się organizowaniem festynów podczas odpustu parafialnego. To wymagało ogromnego wysiłku i zaangażowania wielu osób. W tej chwili stoi przed nami inne duże wyzwanie, jakim jest remont dzwonnicy kościelnej. I to jest właśnie ten przejaw odpowiedzialności, za dzwonnicę, za ławkę, za wszystko, co się wiąże z parafią.
Jan Chrzanowski, par. Niepokalanego Poczęcia NMP w Wilkowie
– Tę odpowiedzialność można podzielić na kilka płaszczyzn. Od strony duchowej staramy się w naszej parafii pobudzać wiarę mieszkańców, tak żeby jak najwięcej osób świadomie wyznawało swoją wiarę. Rada liczy prawie 30 osób, a spotkania są co miesiąc. Myślę, że z podjęciem wielu, o ile nie większości decyzji, proboszcz spokojnie poradziłby sobie sam. Jednak decyzja podjęta wspólnie ma inny wymiar. Uczestnicząc w jej podejmowaniu, każdy czuje się ważnym elementem Kościoła. A to przekłada się na branie odpowiedzialności przez poszczególne osoby. Członkowie rady mają wówczas inne pole oddziaływania na pozostałych parafian.
Marek Borawski i Zdzisław Świrski, par. Matki Bożej Królowej Polski w Legnicy
– Grupa odpowiedzialnych osób w radzie jest dobrym zapleczem dla proboszcza. Bo cóż może powiedzieć proboszcz z ambony, jeśli nie ma poparcia wiernych? To będą puste słowa, które rozpłyną się w powietrzu. Aktywne uczestnictwo w radzie traktujemy jako naturalne przełożenie naszej wiary. Rada może pomagać w docieraniu do ludzi poprzez kolonie, obozy, spotkania ruchów, festyny. Możemy coś zaplanować, przewidzieć. Możemy podzielić się pracą między sobą – jedna grupa może zajmować się liturgią, inna sprawami remontów, pomocą proboszczowi w realizacji programu duszpasterskiego. Jest to wspólna działalność, gdzie każdy wnosi to, co potrafi. Tak wspólnota się wzbogaca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.