Nie jest to relacja z egzotycznej afrykańskiej wyprawy, a historia o „zwykłym” chłopaku z Ząbkowic Śląskich. 17-letni Karol Kotowicz udowadnia swoim rówieśnikom, że od życia można oczekiwać czegoś więcej niż przeciętności.
– Nie traktuję poważnie górnolotnych stwierdzeń, jakoby wolontariat był jedynie całkowicie dobrowolną, ofiarną chęcią niesienia pomocy innym – wyjaśnia Karol. – Bynajmniej w moim przypadku to nieco patetyczne uzasadnienie nie znajduje racji bytu. Oczywiście satysfakcja z podjętej, a następnie ukończonej pracy jest motorem naszych działań, ale należy dostrzec, że uczestnicy misyjnych wypraw czerpią ogromne, choć niematerialne korzyści z projektów, na jakie się decydują. Udając się na taką eskapadę, z pewnością rozwijamy swoje pasje, zainteresowania, nierzadko odkrywamy też nowe. Poznajemy wspaniałych, interesujących ludzi, z którymi wymieniamy nie tylko adresy poczty internetowej, ale również doświadczenia i spostrzeżenia, budując często trwałe kontakty, znajomości, przyjaźnie. Poszerzamy swoje horyzonty – nie tylko geograficzne, ale również myślowe, dotykając szeroko pojętych problemów społecznych. Nabywamy różnych umiejętności, ucząc się jednocześnie odpowiedzialności za powierzone nam zadania, ćwicząc nie tylko fizyczną tężyznę, ale i siłę charakteru.
Szkoła życia
Wyprawa na drugi koniec świata to sytuacja, która każdego może zaskoczyć. Pomaga jednak poznać lepiej samego siebie. Zarówno te dobre strony, które trzeba pielęgnować, jak i te gorsze, nad którymi trzeba jeszcze popracować. – Zmagając się z trudem i zmęczeniem, jakie towarzyszyły mi w trakcie pracy fizycznej, nieraz walczyłem z własnymi słabościami, temperamentem, skłonnością do wykonywania pewnych rzeczy na skróty. Wyczerpanie dotykało mnie zwłaszcza w trakcie ostatecznych prac wykończeniowych, w których dbałość o szczegóły miała duże znaczenie. Detale nie są moją mocną stroną... Pozostawiając ubytek, nieuzupełniony fragment lamperii, której kształt utrudniał precyzyjne oczyszczenie, a następnie malowanie, z nerwami schodziłem z drabiny, aby po chwili na nią wrócić i dokończyć rozpoczętą pracę, walcząc z własną opieszałością – przyznaje się Karol. Mówiąc o wartościach, których nie chciałby zatracić, a które rozwinął w trakcie projektów misyjnych, zwraca uwagę na pracowitość, rozsądek, umiejętność zarządzania czasem i środkami. Ważna była także świadomość odpowiedzialności za grupę osób.
Jeszcze egzamin
Jest tegorocznym maturzystą. W szkole, najbliższym otoczeniu, w rodzinie oczekuje się od niego jasnych i klarownych decyzji co do dalszej ścieżki rozwoju. I faktycznie Karol ma już plan. – Obecnie myślę o kształceniu się na studiach prawniczych. Od dawna towarzyszy mi również wizja własnej działalności, której szczegółów nie chcę zdradzać, zorientowanej jednak na branżę prawniczą – mówi. – A co w życiu chciałbym robić? Nie będę wyjątkowy, chciałbym być człowiekiem spełnionym zawodowo, bo to, moim zdaniem, klucz do realizacji życiowych, emocjonalnych potrzeb. Marzy się Karolowi jeszcze jedna wyprawa misyjna – na dotknięty wieloma problemami obszar Bliskiego Wschodu (myśli o Syrii czy Libanie). Być może dopełniłaby ona cykl wolontaryjnych podróży. Na chwilę obecną priorytetem jest jednak dla maturzysty nauka i zdobycie odpowiednich wyników egzaminu dojrzałości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).