Pasażer na gapę

Kościół ma wielkie zadanie promowania trzeźwego życia i zajmuje się ludźmi cierpiącymi z powodu uzależnienia. Niedobrze jest, żeby na kościelnym terenie promowano picie alkoholu. On nie jest niezbędny do życia. Rozmowa z ks. Marcinem Marsollkiem, psychoterapeutą, diecezjalnym duszpasterzem trzeźwości, kierownikiem Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnień i Współuzależnień w Opolu.

Reklama

Andrzej Kerner: Siedzimy kilkanaście metrów od rynku opolskiego, który jest zastawiony ogródkami piwnymi. Czy to Księdza drażni?

Ks. Marcin Marsollek: – Mam mieszane odczucia. Wiem, że tak jest i tak będzie. Zastanawia mnie świadomość – zwłaszcza młodych ludzi – spożywających alkohol. Nie jestem jakimś antyalkoholowym fanatykiem. Chodzi o to, żeby alkohol spożywać roztropnie. Kiedy przyglądam się młodym ludziom, to widzę, że wielu z nich nie spożywa alkoholu w sposób konsumpcyjny, ale – odurzający. Sięgają po alkohol aby wprowadzić się w stan nieważkości, niemyślenia, nieczucia. I to mnie niepokoi.

Czego nie chcą czuć, o czym nie chcą myśleć?

– Chcą uciec od świata, w którym jest dużo pośpiechu, zmęczenia, płytkości, trudności z życiem osobistym i zawodowym niosącym wiele frustracji. Ludzie uciekają w alkohol także dlatego, że nie wystarcza im na przyzwoity sposób życia, że borykają się z długami. Najłatwiejszym, ale zwodniczym środkiem znieczulającym ten ból jest alkohol.

Kiedy kończy się picie dla rozrywki czy ucieczki od problemów, a zaczyna uzależnienie?

– Granica jest bardzo śliska, bo zależy od indywidualnych predyspozycji. Część ludzi bardzo szybko wejdzie w uzależnienie. Oczywiście nikt tego nie chce. Zaczyna się bardzo często od picia towarzyskiego, przez picie szkodliwe, aż po picie problemowe, od którego już niedaleko do uzależnienia. Problem zaczyna się wtedy, kiedy człowiek zaczyna szukać substancji, żeby złagodzić jakiś stan emocjonalny, uciec od życia, od kłopotów, kiedy ta substancja stanie się takim pasażerem na gapę, cichym towarzyszem naszego życia. Nie zauważamy tego, ale trunki ciągle są w lodówce, zaczyna się rytuał, że o określonej godzinie otwieramy butelkę. Najpierw człowiek sięga po alkohol, a potem alkohol sięga po człowieka. Kiedy się nie napijemy i zaczynamy czuć jakiś brak, pustkę, rozdrażnienie, napięcie, to jest wyraźny sygnał. Łatwo sprawdzić, czy mamy problem z uzależnieniem. Spróbujmy przez tydzień nie spożywać alkoholu. Jeśli nie przeżywamy napięcia – to dobrze. A jeśli nie potrafimy wytrzymać bez rozdrażnienia, napięcia i poczucia braku, to znaczy, że problem z alkoholem się zaczyna.

Co Ksiądz sądzi na temat sprzedawania piwa na festynach parafialnych?

– To największa głupota, jaka może być. Alkoholizm jest wielkim cierpieniem. Kościół ma wielkie zadanie promowania trzeźwego życia i zajmuje się ludźmi cierpiącymi z powodu uzależnienia. Niedobrze jest, żeby na tym samym kościelnym terenie jednocześnie promowano picie alkoholu. On nie jest niezbędny do życia. Sprzedaż piwa na festynach parafialnych uważam za działanie nieewangeliczne. Spotkałem się z żalami matek, których synowie upili się na festynie w parafii. Co miałem powiedzieć? To nie powinno się zdarzyć. To antyświadectwo. Rozumiem, że sprzedaż piwa na takim festynie czasem jest podyktowana chęcią zdobycia środków na dobre cele. Ale narzędzie nie jest godziwe. Jest to gorszące, a wiemy, co Jezus powiedział na temat zgorszenia. Festyn z piwem w parafii ani nie jest europejski, ani ewangeliczny, ani nie jest żadną dobrą propozycją. A może warto działać inaczej – przygotować festyn z dobrym, ambitnym programem, dać ludziom propozycję godnej rozrywki, zabawy, bycia ze sobą. To wymaga więcej wysiłku.

Może organizatorzy obawiają się, że wtedy ludzie nie przyjdą…

– No właśnie. Jedyna atrakcja to piwo. To jest droga na skróty – zaprosić browary i festyn gotowy. Jeżeli parafia ma tylko tyle do zaproponowania, to jest duchowym bankrutem. Nie ma nic do zaproponowania. To nie jest Ewangelia. Nie powinniśmy stwarzać okazji do zgorszenia. Jest tyle miejsc, gdzie można się napić tego trunku, że nie musimy na festynie parafialnym stawać się ogródkiem piwnym. Mamy stawać się wspólnotą chrześcijan, którzy potrafią się bawić i doświadczać radości bycia z sobą, twórczo przeżywać czas.

A Ksiądz pije alkohol?

– Czasami spożyję. Nie jestem fanatykiem antyalkoholowym. Natomiast tam, gdzie są ludzie cierpiący z powodu alkoholu, nie spożywam go. Po prostu dokonuję wyboru między moją przyjemnością a wsparciem przez swoją postawę tych, którzy nie powinni sięgnąć po kieliszek czy kufel.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7