Nie wolno odrzucać każdej kompromisowej propozycji ustawy bioetycznej, jeśli spośród istniejących ta właśnie "maksymalnie ograniczy szkodliwe aspekty regulacji" - mówi KAI ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier.
Ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier jest członkiem zespołu ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. Dodaje, że kompromis moralny należy odróżnić od prawnego, a granicą tego ostatniego winien być zakaz niszczenia i zamrażania ludzkich zarodków.
A oto pełen tekst wywiadu z ekspertem Episkopatu:
KAI: Od kilku lat trwa dyskusja na temat projektów ustaw regulujących kwestie bioetyczne w tym procedurę "in vitro". Jesteśmy jednym z nielicznych krajów w Europie, gdzie nie ma regulacji w tej sferze. Do czego to prowadzi?
Ks. prof. Longchams de Bérier: Regulacja prawna jest tu sprawą bardziej niż naglącą. Jej brak jest dziś poważnym wyzwaniem moralnym dla całego społeczeństwa, a przede wszystkim dla osób odpowiedzialnych za tworzenie prawa. Niszczy się w Polsce ludzkie zarodki, wiele pozostaje w uwłaczającym godności człowieka zamrożeniu, a w konsekwencji narażone są na unicestwienie; nierzadko stają się przedmiotem handlu. W praktyce stosowania metody in vitro dokonuje się też selektywnej aborcji. Jak najszybciej trzeba temu położyć kres i nie pozostawiać tego delikatnego obszaru niekontrolowanym działaniom, jak to jest obecnie.
Praktyka pokazała, że nie ma szans na przyjęcie ustawy, która całkowicie zakazywałaby dokonywania zapłodnienia pozaustrojowego metodą "in vitro". Co w takim przypadku ma zrobić parlamentarzysta-katolik: pozostać w swym sprzeciwie czy pójść na kompromis, tak aby przyjąć ustawę najlepszą z możliwych w obecnym układzie parlamentarnym?
Przypomnę, że na początku dyskusji o in vitro w Polsce, Zespół ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski ostrzegał, że gdy podejmuje się inicjatywę pierwszego unormowania (a z taką sytuacją mamy wciąż jeszcze do czynienia), wszyscy posłowie zatroskani o ochronę praw człowieka powinni podjąć działania zmierzające do całkowitego zakazu metody in vitro. Jednak po doświadczeniach parlamentarnych ostatnich lat nie ma wątpliwości, że na obecnym etapie nie uda się całkowicie zakazać in vitro. Gdy zaś to na razie jest niemożliwe, etycznym obowiązkiem posłów jest aktywność w całym procesie legislacyjnym, tak aby maksymalnie ograniczyć szkodliwe aspekty regulacji.
Co jest zatem najbardziej szkodliwe?
Szkodliwy jest obecny brak regulacji, ale może bardziej szkodliwa byłaby "regulacja liberalna". Taką jest na przykład tzw. projekt posłanki Kidawy-Błońskiej, do tego jeszcze bardzo słaby prawnie i grożący przez to chaosem, gdyby stał się obowiązującym prawem. Jeszcze bardziej liberalny i szkodliwy był tzw. projekt Balickiego.
Rozumiem zatem, że z punktu widzenia etyki katolickiej możliwe jest głosowanie na projekt Jarosława Gowina, gdyż ten spośród projektów możliwych do przyjęcia - nawiązując do orzeczenia zespołu ekspertów Episkopatu: "maksymalnie ogranicza szkodliwe aspekty regulacji"?
Pamiętajmy o istnieniu trzech płaszczyzn: nie są od siebie niezależne, ale trzeba dostrzegać ich odmienność. Są to płaszczyzna moralna, prawna i polityczna. Z uwagi na ochronę godności i życia każdego człowieka metoda zapłodnienia in vitro powinna być prawnie całkowicie zakazana. W porządku przekonań moralnych nie ma tutaj miejsca na kompromis, którego poszukuje się jednak w sposób uprawniony w ramach rozwiązań prawnych. Prawo – powtórzmy – nie jest wobec moralności autonomiczne, ale stanowi inną płaszczyznę rozważań. Dalej płaszczyzna polityczna, którą tu również trzeba wyróżnić - jest tą, na której będzie się poszukiwało kompromisu w pluralistycznym, demokratycznym państwie.
Młodzi są najszybciej laicyzującą się grupą społeczną w Polsce.
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
28 grudnia Kościół obchodzi święto dzieci betlejemskich pomordowanych na rozkaz Heroda.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.