Popularna tradycja kazała widzieć w Marii Magdalenie jawnogrzesznicę, której Jezus odpuścił grzechy. Żadna z Ewangelii jednak nie potwierdza takiej identyfikacji.
Z Marią Magdaleną spacer po ogrodzie
ks. prof. Mariusz Rosik
Obecność Marii Magdaleny w trzech kluczowych momentach paschalnego przejścia Jezusa ze śmierci do życia – przy śmierci, pogrzebie i przy pustym grobie – jest zasadnicza dla potwierdzenia prawdy o zmartwychwstaniu i nowym życiu Zbawiciela..
Maria Magdalena w relacji wszystkich Ewangelistów jest obecna zarówno przy śmierci Jezusa na krzyżu, jak i przy pustym grobie w poranek zmartwychwstania. Jedynie Jan opisuje jednak szczegółowo ukazanie się Jezusa Marii Magdalenie. Jako ta, która widziała zarówno śmierć Jezusa, jak i Jego pogrzeb, może być wiarygodnym świadkiem powstania z martwych. Będąc pewna, w którym z grobów złożono ciało Jezusa po śmierci, może zaświadczyć, że ten właśnie grób jest pusty „pierwszego dnia po szabacie”. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości; nie może chodzić o pomyłkę.
Kobieta – świadek
Fakt ukazania przez Jana Marii Magdaleny jako świadka pustego grobu może nieco zaskakiwać, gdyż wiadomo, że w świecie żydowskim I stulecia świadectwo kobiet nie posiadało waloru prawnego. Jednak Ewangeliści podkreślają, że to właśnie kobiety były tymi, które pierwsze zauważyły fakt pustego grobu. Uczniowie byli nieobecni; żaden z nich nie towarzyszył wszystkim trzem wspomnianym momentom – śmierci i pogrzebowi Jezusa oraz odkryciu grobu bez Jego ciała. Właśnie świadectwo kobiet stało się „kamieniem węgielnym” wiary paschalnej.
Fakt, że Ewangeliści nie szukają świadków mężczyzn (bo takich nie było), podkreśla historyczność całego wydarzenia. Poszukiwanie i rozpoznanie Jezusa zmartwychwstałego przez Marię Magdalenę ukazane jest przez Jana na zasadzie procesu. Stopniowe rozpoznanie tożsamości „ogrodnika” staje się dla Ewangelisty wzorcem wędrówki wierzącego, która prowadzi od zagubienia do radości paschalnej. Scena objawienia się Jezusa Marii z Magdali została skomponowana z wielką pieczołowitością. Można wyróżnić w niej cztery elementy: Maria płacze przy grobie; Maria widzi Jezusa, lecz sądzi, że to ogrodnik; Jezus woła Marię po imieniu; Maria rozpoznaje Jezusa.
O prawdziwym „nawróceniu” Marii Magdaleny
Na początku narracji Maria Magdalena znajduje się naprzeciw grobu; pochyla się, aby zajrzeć do środka i odkrywa, że grób jest pusty. Można przypuszczać, że brak ciała Jezusa staje się dla niej przyczyną jeszcze większego niż tylko spowodowanego śmiercią Pana smutku, a także przerażenia. Jezus pojawia się w scenie, jednak nie naprzeciw Marii, lecz za jej plecami. Po dialogu z aniołami Maria „odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus”. Określenie to sugeruje, że musiała przynajmniej odwrócić twarz w kierunku Jezusa, gdyż pełen obrót następuje dopiero po chwili: „Jezus rzekł do niej: »Mario!«, a ona obróciwszy się powiedziała do Niego »Rabbuni«, to znaczy: Nauczycielu”.
Dopiero teraz Maria stoi twarzą w twarz z Jezusem, co wnioskować można również ze słów nakazu: „Nie zatrzymuj Mnie (dosł. nie dotykaj Mnie), jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: »Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego«”.
Kiedy więc kobieta zwraca się twarzą do Jezusa, pozostawia za plecami pusty grób. Znajduje się zatem w pozycji przeciwnej do początkowej. Ta zmiana sygnalizuje nowy początek w jej życiu: śmierć jest już poza plecami, została pozostawiona z tyłu, natomiast przed nią stoi źródło życia, zmartwychwstały Jezus. Taką symboliką opatrzył Jan motyw zmiany pozycji ciała Marii, jej odwrócenie się od grobu, znaku śmierci, i zwrócenie twarzą do Jezusa, dawcy życia i zmartwychwstania.
Motyw ten zawiera jeszcze jedną prawdę; istotna jest w nim wzmianka o dwukrotnym „odwróceniu się” kobiety. Jeśli po dokonaniu dwukrotnego zwrotu jej ciało zmieniło pozycję o 180 stopni, oznacza to, że pierwszy obrót był najprawdopodobniej jedynie zwróceniem głowy w stronę „ogrodnika”, całe zaś ciało pozostawało jeszcze naprzeciw grobu. Taki zwrot nie wystarczył, by rozpoznać Jezusa. Potrzeba całkowitego pozostawienia w tyle, za plecami, grobu, grzechu i śmierci, aby w pełni rozpoznać zmartwychwstałego Jezusa. Początek nowego życia możliwy jest dopiero po całkowitym zerwaniu z dawnym.
Ów zwrot sygnalizowany jest również w tekście Janowej narracji przez wykorzystanie różnych czasowników oznaczających „widzieć”. Maria Magdalena w różny sposób „widzi” podczas opisywanego epizodu. Kiedy stoi naprzeciw grobu, „widzi” dwóch aniołów w bieli (J 20,12); gdy odwraca głowę, „widzi” Jezusa, jednak Go nie rozpoznaje (J 20,14); kiedy jednak z polecenia Jezusa udaje się do Jego uczniów, oznajmia im: „Widziałam Pana” (J 20,18). Tym razem Ewangelista używa innego czasownika. Wykorzystuje także inną terminologię rzeczownikową: nie mówi się już o Jezusie, lecz pojawia się tytuł chrystologiczny „Pan”.
Zmiana czasowników oznaczających widzenie i zmiana rzeczowników wskazujących na Zmartwychwstałego podkreśla nowość wprowadzoną przez poznanie (rozpoznanie) Jezusa. W przypadku Marii Magdaleny owo rozpoznanie nie ogranicza się jedynie do identyfikacji osoby Jezusa, ale obejmuje swym zasięgiem fakt Jego zmartwychwstania, a więc zasadniczy moment stanowiący klucz do właściwego poznania całego dzieła odkupienia i zbawienia.
Popularna tradycja kazała widzieć w Marii Magdalenie jawnogrzesznicę, której Jezus odpuścił grzechy. Żadna z Ewangelii jednak nie potwierdza takiej identyfikacji. Mówi się najwyżej, że była to kobieta, z której Jezus wyrzucił siedem złych duchów, ale to nie oznacza przecież jeszcze nieobyczajnego prowadzenia się. Prawdziwe „nawrócenie” dokonało się przed pustym grobem Jezusa: Maria odwraca się całkowicie od grobu, symbolizującego śmierć, i zwraca do Jezusa – źródła życia.
Bóg woła po imieniu
Z poznaniem faktu zmartwychwstania łączy się w narracji Janowej motyw imienia; Maria rozpoznaje Jezusa, gdy Ten zwraca się do niej po imieniu. W opowiadaniu Księgi Rodzaju Bóg zwraca się do człowieka: „Adamie, gdzie jesteś?” (Rdz 3,9). W starożytnym świecie żydowskim dobór imienia był niezwykle istotny. Wierzono, że imię wpływa na los człowieka, w pewien sposób determinuje jego przeznaczenie. Tak było zresztą w przypadku wszystkich ludów semickich. Stary Testament zna imiona, których znaczenie oddaje konkretną sytuację historyczną: Ewa – „urodziłam mężczyznę z pomocą Jahwe”; Samuel – Bóg wysłuchał; Gerszom – cudzoziemiec.
Fakt, że Jezus zwraca się do Marii Magdaleny po imieniu, a czyni to w zupełnie nowej sytuacji – po swym zmartwychwstaniu – sprawia, że można odczytać to wołanie symbolicznie: Jezus na nowo „stwarza” Marię, określa ją i obdarza nowym życiem – życiem tak cudownym jak pielęgnowane ogrody starożytne.
Dusza zamieniona w ogród
Patrząc na Zmartwychwstałego, Maria Magdalena pomyślała: „To ogrodnik”. Czy to przypadek? Oczywiście nie. Ewangelia Jana pełna jest symboliki. Ogród to również symbol. Jezus ukazuje się po swym zmartwychwstaniu jako ogrodnik, jakby chciał oschłą i pozbawioną życia duszę zamienić w kwitnący ogród. Scena ta uświadamia czytelnikom, że życie bez Boga jest pustynią – szarą, smutną, bez wody i bez życia. Pustynią, na której nikt nie słyszy wołania człowieka.
Pustynią, na której doskwiera samotność. Jezus zmartwychwstał, aby wyschłą i pustą duszę człowieka zamienić w kwitnący i tętniący życiem ogród.
Symbol ogrodu znany jest ze Starego Testamentu. Po grzechu pierwszych rodziców, Bóg wypędził ich z ogrodu Eden, a przy jego bramach postawił na straży aniołów, którzy z mieczami strzegli dostępu do raju. O wschodzie słońca w niedzielę zmartwychwstania aniołowie porzucili swoje miecze. Wskazują na pusty grób Jezusa i obwieszczają, że bramy raju na nowo się otwierają. Wystarczy uznać w Zmartwychwstałym swojego Mistrza, wystarczy za Marią Magdaleną wykrzyknąć „Rabbuni”, a życie może stać się jak kwitnący ogród.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.