Siedem parafialnych zespołów synodalnych – najwięcej w diecezji. Do tego cudem ocalona podstawówka i reprezentanci wsi we władzach ogólnopolskich. To nie przypadek. To wszystko przez zawiszaków.
– Nie mam wątpliwości, że teraz będzie już tylko lepiej. Wszystkie dzieci (ok. 40) są pod znakomitą opieką i mają zapewnione wychowanie najwyższego sortu – zapewnia. Skąd to wiadomo? To proste – część kadry to dawni zawiszacy. Dyrektorem szkoły jest teraz Tadeusz Deptuła, były sekretarz szczepu rząsińskiego, przewodnik sudecki, uczestnik szkolnych rekolekcji. Jego prawą ręką – Małgorzata Zaparta, wypróbowana druhna drużyn dziewczęcych. Sekretarzem szkoły została Justyna Cierlik, wieloletnia zawiszaczka. – Wychowaniem w szkole zajmują się ci, którzy to najlepiej umieją robić – uważa ks. Bakes. Statut szkoły zawiera mocne akcenty chrześcijańskie. Taki też będzie jej charakter. Co roku do Rząsin przyjeżdżają ludzie z różnych stron Polski, miejsc, gdzie życie wiejskich podstawówek wisi na włosku. Przyjeżdżają i pytają: jak wy to zrobiliście?
Jak „Ryś” pokonał Chmielnickiego
Skauci z Rząsin szykują się teraz do Harców Majowych. To zawiszackie manewry, przygotowujące do dorosłego życia. – Harce umacniają zastęp. Tworzą z niego prawdziwą wspólnotę. Ale dają też odpowiedź na pytanie, czy każdy z osobna poradzi sobie ze swoim zadaniem – kucharz z kuchnią, pionier z budową obozu, zwiadowca z jego obroną – wyjaśnia duszpasterz zawiszaków. Co dwa lata Harce Majowe mają charakter ogólnopolski. Pomiędzy tymi datami odbywają się regionalnie. Gryfów Śl. był już przed kilku laty gospodarzem ogólnopolskich Harców. Kilka lat temu chłopcy z Rząsie wykazali się na Harcach na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, kiedy zastęp „Ryś” zdobył trzecie miejsce w grze strategicznej o kryptonimie „Chmielnicki”. To były trzy dni i dwie noce prawdziwej, męskiej gry. W tym roku Harce dla chłopców organizuje Kobyla Góra k. Wrocławia. Dziewczęta będą w tym czasie szkolić się niedaleko Warszawy. Tegoroczne zmagania Zawiszaków odbywać się będą pod znakiem sienkiewiczowskiego „Ogniem i mieczem”. Zastępy podzielone zostaną na cztery rywalizujące ze sobą grupy: wojsk koronnych, Kozaków, Tatarów i zaciężnych. Ale Harce to nie tylko zabawa. To przede wszystkim wychowanie w duchu patriotyczno-religijnym.
Awans, czyli początek impasu
Harcerze katoliccy pojawili się w Jeleniej Górze w 1991 r. Ich pierwszy, niezależny jeleniogórski szczep skautowy wkrótce dołączył do rodziny zawiszaków. Potem na terenie diecezji legnickiej pojawiać się zaczęły gromady i drużyny od początku posługujące się znakiem Zawiszy. Do 1996 r. było ich w diecezji kilkanaście, m.in. w Bolkowie, Krzeszowie, Zawidowie i Gryfowie Śląskim. Sam Gryfów zrzeszał wtedy trzy szczepy, w tym drużynę z Rząsin. Powstawały także zastępy samodzielne, niezrzeszone oficjalnie w żadnym ze szczepów. Do takich należeli zawiszacy nadgraniczni z okolic Zgorzelca oraz w Sulikowie. Na fali skautowskiego boomu w diecezji pojawiło się ok. 400 katolickich harcerzy i harcerek. Później przyszedł impas. – Nasi wychowankowie okazali się tak znakomitymi wychowawcami, że władze centralne zabrały ich do bardziej odpowiedzialnych zadań – wyjaśnia ks. Stanisław Bakes. – Dwa domy od tej plebanii mieszka Anna Mikos, była naczelniczka zawiszaków. Obecna naczelniczka, Katarzyna Kieler, jest z Bolesławca. Cztery namiestniczki i hufcowa Hufca Wrocławskiego pochodzą z Ubocza, a szefowa Chorągwi Dolnośląskiej Joanna Łazur jest z Gryfowa – wylicza kapłan. Te awanse odbiły się jednak niekorzystnie na stanie osobowym diecezjalnych zawiszaków. Obecnie, pomimo wysiłków, jest ich dwukrotnie mniej niż przed podziałem diecezji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.