Przyjaciele naszych przyjaciół

Jeśli traci się z oczu człowieka, traci się z oczu Boga. Nie ma znaczenia, kim jest.

Tym, co broni religii przed ideologizacją, jest pielęgnowanie relacji osobowej Boga i człowieka. Kościół jako wspólnota nie powstaje inaczej, jak tylko przez to, że ja mam swoją relację z Chrystusem i ty masz swoją. W taki właśnie sposób spotykamy się w Chrystusie. Nie skupiamy się wokół rozmaitych rzeczy, wartości czy przekonań, ale wokół Osoby. Religia sprowadzona do rzeczy, nawet najbardziej słusznych, zawsze jest narażona na ideologizację.

To fragment wywiadu z bp. Grzegorzem Rysiem, opublikowanego w najnowszym numerze Listu. Zachęcam do przeczytania – w tej rozmowie pada wiele mądrych słów. W komentarzu tylko o jednej z myśli.

Czym jest chrześcijaństwo? Czym jest Dobra Nowina, którą Jezus nakazał głosić po całym świecie? Jest spotkaniem z Bogiem, który stał się człowiekiem, umarł za nas i zmartwychwstał. W ten sposób uczynił nas swoimi braćmi. Bóg jest otwarty na spotkanie ze mną. Ale jest też otwarty na spotkanie z moim bratem, który myśli inaczej niż ja. Jest otwarty na spotkanie z moim nieprzyjacielem. Z tym, który mnie skrzywdził. Z absolutnie każdym człowiekiem na tej ziemi. Czeka, bym otworzył się na Niego. Ale nie darmo mówią, że przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi…

Kościół gromadzi się wokół Chrystusa, nie wokół idei. Choćby najszczytniejszych. Kościół powinien żyć Chrystusem. Nie ideą.

Człowiek potrzebuje opisać świat w którym żyje. Potrzebuje też nadać mu strukturę, określić co uważa za najcenniejsze, a co za podrzędne. Tworzy idee. Wokół nich gromadzą się ludzie, wspólnie je wyznający. To naturalne i dobre. Naturalne jest również, że takich wspólnot ludzkich i hierarchii wartości będzie bardzo wiele. Będą wśród nich takie, które są od mojej bardzo różne. Także w Kościele. I nie ma w tym nic dziwnego.

Każdy człowiek ma prawo głosić swoje idee. To oczywiste. Każdy ma prawo manifestować, krzyczeć, oburzać się, protestować. To wyraz jego dążenia do tego, by świat był jak najlepszy. Tak jak to dobro rozumie.

Dla chrześcijan musi być jednak jedna granica. Jest nią Chrystus i moja relacja z Nim. Ktoś kiedyś powiedział, że przykazania nie zostały wypisane na kamiennych tablicach, ale na twarzy drugiego człowieka. Jeśli traci się z oczu człowieka, traci się z oczu Boga. Nie ma znaczenia, kim jest. Nie ma znaczenia, czy i jak mnie skrzywdził. Jest przyjacielem Boga. A przyjaciele naszych przyjaciół …

Pod relacją z marszu w obronie TV Trwam rozpętała się wielka dyskusja. Pod informacjami o innych akcjach i protestach można znaleźć nie mniejsze. Także kwestie liturgiczne budzą wielkie emocje. Zwolennicy i przeciwnicy poszczególnych rozwiązań podają najróżniejsze argumenty. W ferworze dyskusji niestety bardzo łatwo zapomina się o tym, że mamy - różniąc się - stanowić jedno. I o tym, że w Tym, który nas łączy, jesteśmy przyjaciółmi.

W moim pojęciu przyjaźń wyklucza obelgi, pomówienia, oszczerstwa, wzajemnie „ekskomunikowanie”. Ale może mam jakieś staroświeckie rozumienie przyjaźni.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8