Dla krów opłatek żółty, aby mleko tłuste dawały, a dla koni – czerwony, żeby gzy latem nie gryzły.
Dawne zwyczaje bożonarodzeniowe przetrwały na wsi łowickiej tylko w niewielkim stopniu. Tym bardziej warto je przypominać, zanim całkiem znikną. Następne pokolenia powinny wiedzieć, że jeśli w Wigilię mężczyzna jako pierwszy przekroczy próg, to najbliższy rok będzie pasmem niepowodzeń, a krowy wydadzą same byczki. Inaczej sprawa ma się w przypadku, gdy to kobieta pojawi się pierwsza – cały rok będzie usłany sukcesami, a krowy urodzą cieliczki.
Kąpiel przy studni
W Wigilię wszyscy, ale zwłaszcza dziewczęta, przywiązywali wagę do porannej toalety. Wierzono, że aby być zdrowym i pięknym, trzeba umyć się w lodowatej rzece lub potoku, a ostatecznie przy studni. Tego dnia należało też być uśmiechniętym, grzecznym, miłym dla domowników, bo to dawało nadzieję, że cały rok taki będzie. Przed wieczerzą wycinano ozdoby z bibuły, później ubierano choinkę. Ale zanim nastała choinka, wieszano pod sufitem podłaźniczkę, czyli czubek sosny lub jodły. Stawiano też niewymłócone snopy w czterech kątach izby i obrzucano je jabłkami, orzechami, czosnkiem. Robiono „światy” z opłatków – kolorowe kuliste ozdoby z wielu elementów opłatka, które skleja się w całość. Opłatkowe „światy” nie doczekiwały przyszłego roku, bo szybko wykręcała je wilgoć. Natomiast z oczywistych względów nikt ich nie zjadał poza twórcą, który kleił je własną śliną.
Groch i kapusta
Po przystrojeniu chałupy wieczerzę rozpoczynała głowa rodziny od przełamania opłatka. Modlono się za żywych i zmarłych. Na stole były śledzie z ziemniakami, kluski tulane, kapusta z grochem lub grzybami. Były i kompot z suszonych owoców, pączki na oleju z herbatą. Ryba pojawiała się na stole bardzo rzadko, a jeśli już, to głównie tam, gdzie były stawy. Po wieczerzy gospodarz szedł do sadu i obwiązywał drzewa słomianą przepaską. Groził siekierą jabłonkom, które jesienią nie obrodziły. Szedł też do obory i częstował zwierzęta gospodarskie opłatkiem. Opłatek żółty był dla krów, aby tłuste mleko dawały, czerwony – dla koni, aby gzy latem nie gryzły. Okruszki dawano kurom. Dzisiaj unijni rolnicy nie chcą w stadzie krów, co tłuste mleko dają. Nie mają już koni, ale wielkie ciągniki. Coraz mniej kolorowych opłatków na stole.
Po Wigilii mieszkańcy wsi zbierali się w jednym z domów, przeważnie najbliżej kościoła. Śpiewali kolędy, dziewczęta do czasu Pasterki robiły ozdoby choinkowe. Spotykano się również w następnych dniach. Od Wigilii do Trzech Króli na wsi były tzw. święte wieczory. Mieszkańcy, ze względu na obowiązki związane choćby z hodowlą zwierząt, nie mogli świętować od 24 grudnia do 6 stycznia. Pracowali za dnia, a świętowali wieczorami. Dziewczęta na przykład nie mogły prząść na kołowrotku. W Łowickiem mówiono: „Jak się przędzie, to się wilka z lasu przyprzędzie”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.