Leczenie katolickie

Mirek jako dziecko nałogowo pił i wąchał klej, dziś ma żonę, dwoje dzieci i dobrą pracę w gliwickim Oplu. Szymon ćpał, dziś studiuje na ASP. Uratował ich katolicki ośrodek.

W awanturze o finanse Kościoła, która przetacza się dziś przez polskie media, nikt nie wspomina o setkach najróżniejszych ośrodków, które Kościół prowadzi, służąc w ten sposób społeczeństwu. Takich jak mały ośrodek Dom Nadziei dla uzależnionych dzieci i młodzieży w Bytomiu-Bobrku. Gdyby tego ośrodka nie było, nikt w całej Polsce całodobowo nie leczyłby dzieci i młodzieży z „podwójną diagnozą”. To znaczy: nie dość że uzależnionych od narkotyków czy alkoholu, to w dodatku chorych psychicznie. Takie dzieci próbują w tym ośrodku wrócić do zdrowia w towarzystwie rówieśników „tylko” uzależnionych, ale zdrowych psychicznie. Pacjentów leczonych psychiatrycznie jest w ośrodku około 25 proc., pozostali są pod względem psychicznym zdrowi. – Chodzi o to, że terapia uzależnień jest oparta na psychoterapii grupowej. Gdybyśmy przyjmowali wyłącznie uzależnionych z chorobami psychicznymi, ta społeczność nie byłaby w stanie funkcjonować – mówi ks. Bogdan Peć ze zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny i dyrektor katolickiego ośrodka Dom Nadziei w Bytomiu. Od 1995 roku przez placówkę przewinęło się 1300 młodych pacjentów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6