– Jakość mojego życia przekłada się na świętość całej wspólnoty Kościoła – mówi s. Aleksandra.
Elżbieta gorszyła otoczenie. Gdy jej mąż, landgraf Ludwik, wracał do zamku, rzucała mu się na szyję i całowała w usta. Wielokrotnie! Przy ludziach!