Świat alternatywny
Z sali na końcu korytarza dobiegają głośne komendy: harai-Goshi, o-Soto Gari, yoko-otoshi. Grupka dziewczyn ichłopaków w białych kimonach z hukiem rzuca się na maty. Małgorzata Szostało od kilku lat uczy dzieciaki z Pragi sztuki upadania, rzutów przez biodro i chwytów. Tomasz Gołąb/ GN

Świat alternatywny

Brak komentarzy: 0

Tomasz Gołąb, GN 8/2011 Warszawa

publikacja 04.03.2011 06:30

Zza grubych na niemal metr ceglanych murów, które przez blisko 100 lat służyły za koszary, słychać śmiech. Sześćdziesięcioro dzieci odkrywa tu świat, jakiego nie zobaczą pod trzepakiem praskiej kamienicy.

W ferie zajęcia trwają od godz. 9 do 14. Wczoraj był basen, jutro ścianka wspinaczkowa, pojutrze kręgle. Latem dzieciaki wyjeżdżają z kadrą do Murzasichla. Albertowi świecą się oczy na myśl, że znowu pojedzie z Caritas. Ale ma jeszcze inne marzenia. Na przykład takie, by zostać pilotem. – Najlepiej takiego trójkątnego samolotu, co lata z prędkością światła – mówi.

O godz. 18 wszyscy gromadzą się na podwieczorku. Kiedyś zrobili zawody: kto więcej skoczy na skakance. Ktoś skoczył 5 razy, ktoś inny 30. Dominika wyskakała sto. Aż dostała duszności. Na pogotowiu okazało się, że tego dnia nic nie jadła. – Bywają i takie dzieci, dla których nasz podwieczorek był pierwszym posiłkiem dnia – przyznaje Adil. Robienie pizzy, pieczenie ciast, zawijanie sajgonek to dla każdego z nich wielka frajda. Lepiąc kluski, dzieciaki otwierają się.– Każde z tych zajęć wlewa coś do tych młodych dusz i głów – mówi Karolina Konwińska.

Ksiądz Andrzej Kowalski marzy, żeby w niewykorzystanej połowie budynku otworzyć dom dziennego pobytu dla niepełnosprawnych, a także centrum rehabilitacji i punkt wydawania leków czy żywności. Wszystko zależy od tego, czy Zarząd Mienia Skarbu Państwa – właściciel obiektu i miasto zechcą, żeby to miejsce jeszcze lepiej służyło praskiej społeczności.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..