Agata, Ola i Magda stworzyły Niebieskie Motywy. Jak mówią, z pasji do Słowa.
Agata, Ola i Magda stworzyły Niebieskie Motywy. Jak mówią, z pasji do Słowa.
Agata puscikowska /foto gość

Niebieskie marzenia…

Brak komentarzy: 0

Agata Puścikowska

publikacja 12.11.2018 06:00

...zawsze do spełnienia. O ile ma się wyobraźnię, chęć działania i doświadczenie w organizowaniu świata.

Wspólnie mają 11 dzieci. Agata Madaj trójkę, Aleksandra Sulej czwórkę i Magda Kędzierska czwórkę. Agata i Ola poznały się na studiach polonistycznych. Magdę spotkały nieco później już rodzinnie, bo wszystkie – wraz z mężami i dziećmi – są w Domowym Kościele. Polubiły się, zaufały, towarzyszyły sobie w radościach i trudnych chwilach. I w końcu postanowiły działać na polu nie tylko domowym. Niebieskie Motywy to połączenie kobiecych pasji, inspiracji wprost z Ewangelii i świadomości, że przestrzeń wokół nas, w każdym domu, może wskazywać kierunek… do nieba.

Nie wszystko samodzielnie

Wielodzietne matki, wielodzietne klimaty. Codzienne życie na wysokich obrotach i z dużą dawką domowej adrenaliny. Wszystkie dobrze to znają. I dla wszystkich ten domowy kieracik jest ważny. – Jesteśmy w Domowym Kościele. Ta wspólnota formuje nasze rodziny, ale też – dzięki kontaktom z innymi matkami – powoduje, że czujemy się pewniejsze jako kobiety. Jesteśmy dla siebie pomocne, inspirujące, chcemy działać – mówią panie jednym głosem. Choć są zupełnie różne: mają inne temperamenty, inne talenty i charaktery. Ta „inność” stanowi idealną bazę do działania. Bo warto się dobrze uzupełniać.

Agata dobrze pisze. Ma doświadczenie w promocji i reklamie. To ona wymyśliła nazwę Niebieskie Motywy. Ola to kobieta renesansu. Pełna pomysłów, wulkan energii. Czytelnicy GN znają ją jako twórczynię gry„Pytaki”. I Magda. Jedyny umysł ścisły w damskim trio. – Jestem inżynierem biotechnologii, przez lata pracowałam na uczelni. Nie zdążyłam zrobić doktoratu, bo dzieci były dla mnie ważniejsze – opowiada szczerze. – Moje najstarsze dziecko ma obecnie 20 lat, najmłodsze 7. Są, mówiąc kolokwialnie, odchowane. Czas więc, by zrobić coś jeszcze, dla własnej satysfakcji i radości innych.

Agata przytakuje i przypomina, że aby „dobre były spółki”, warto zaprosić do współpracy jeszcze Kogoś. Panie rozpoczynają więc każde robocze spotkanie od wspólnej krótkiej modlitwy.

Kobiety, matki, mają czasem tendencję do działania w pojedynkę i walki. Walki o dom, o dzieci, o pracę, o przeróżne dzieła. Prędzej czy później taka postawa „Zosi samosi” kończy się zmęczeniem, frustracją i wypaleniem. – Gdy się chce coś stworzyć, warto zaufać innym – mówi Ola. – Określić konkretnie, jakie są nasze dobre, a jakie słabsze strony, jakie mamy predyspozycje, umiejętności. I kto mógłby nas wesprzeć w przestrzeni, w której nie czujemy się najpewniej. Przecież nie ma ludzi wszechwiedzących, umiejących wszystko.

Ola i Agata, humanistki, nie lubią na przykład… obliczać tabelek. Tymczasem „cyferki” to w biznesie ważna sprawa. – Nie musimy się tym zajmować, bo jest z nami Magda.

– A ja nie mam głowy do promocji, opowiadania o naszym pomyśle – śmieje się „techniczna” Magda. – Za to jestem bezkonkurencyjna w sprawach finansowych, prawie podatkowym.

– Oczywiście, można wyjść z założenia, że „mówiły jaskółki, że niedobre są spółki” i po prostu stać w miejscu, nie rozwijać się. Można jednak zmienić punkt widzenia i wspólnie działać – twierdzi Aleksandra.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..