Obecnie przełożoną opactwa jest s. Stefania (pośrodku). Siostra Sabina (po prawej) jest najstarszą spośród mniszek staniąteckich (ma 94 lata). Po lewej s. Barbara
Obecnie przełożoną opactwa jest s. Stefania (pośrodku). Siostra Sabina (po prawej) jest najstarszą spośród mniszek staniąteckich (ma 94 lata). Po lewej s. Barbara
Ks. Ireneusz Okarmus /Foto Gość

W habicie i fartuchu

Brak komentarzy: 0

ks. Ireneusz Okarmus

GOSC.PL

publikacja 02.02.2016 06:00

– My mamy wielbić Boga przez wspólną modlitwę i życie w siostrzanej wspólnocie. Musimy też, oczywiście, zapracować na swoje utrzymanie – wyjaśnia s. Stefania, ksieni opactwa w Staniątkach.

Jubileuszowe obchody zaplanowano też w lipcu, w liturgiczne święto ku czci św. Benedykta. Z kolei od 25 do 28 lipca część klasztoru będzie udostępniona do zwiedzania przez osoby świeckie. Z tej propozycji będą mogli skorzystać młodzi ludzie, którzy przyjadą na Światowe Dni Młodzieży. Kulminacyjną uroczystością jubileuszową będzie wrześniowy odpust ku czci Matki Bożej Bolesnej, a rok jubileuszu zakończy się 4 grudnia Mszą św. dziękczynną. Oprócz tego 24 i 25 października planowane jest historyczne sympozjum naukowe na zamku w Niepołomicach.

Z nadzieją w przyszłość

Każdy jubileusz to także dobra okazja, by poczynić plany dotyczące przyszłości. Kiedyś opactwo słynęło z prowadzenia szkoły o wysokim poziome nauczania i wychowania. Dziś nie ma już możliwości, by do tego wrócić. – Jeszcze 50 lat temu było tutaj tyle sióstr, że dom był pełen. W tej chwili jest nas 12, a z nowicjuszką – 13. Mamy dom, w którym wiele pomieszczeń mieszkalnych (tzw. cel) jest niewykorzystanych. Nie ma natomiast przestrzeni ekspozycyjnej, gdzie można by zrobić muzeum. A tego nam potrzeba, bo mamy wiele przedmiotów codziennego użytku o wartości historycznej, a także wiele obrazów i sakralnych rzeźb – mówi s. Małgorzata Borkowska, historyk i znawczyni historii życia zakonnego, tłumaczka i pisarka. I dlatego mniszki rozpoczęły starania, by zagospodarować niszczejący budynek tzw. nowej szkoły, którego budowa zaczęła się w latach międzywojennych. Niestety, II wojna światowa zatrzymała pracę i wszystko poszło na marne.

– Już po raz drugi próbujemy na to zdobyć pieniądze. Dwa lata temu starałyśmy się o dotację z Funduszy Norweskich na budowę muzeum i domu gości. Jednak zakwestionowano w projekcie część gościnną. Odwołałyśmy się trzy razy, wyjaśniając, że nie staramy się o pieniądze na hotel, lecz na obiekt, który będzie służył działalności kulturalnej. Niestety, bez skutku – opowiada s. Stefania. Gdyby wówczas benedyktynki dostały pieniądze, mogłyby rozpocząć budowę nowego budynku, w którym mieściłoby się muzeum, bo posiadały wszystkie konieczne pozwolenia na rozbiórkę „nowej szkoły”. Dziś w grę wchodzi tylko przebudowa tego obiektu. W tej chwili siostry starają się zdobyć na to dotacje unijne.

– Część pieniędzy na dokumentację dostałyśmy z Urzędu Marszałkowskiego. Z pomocą przyszły też gmina Niepołomice i starostwo w Wieliczce. Oni pokryli po połowie nasz wkład własny. W tej chwili mamy zrobioną dokumentację na budynek muzeum i patrzymy z nadzieją w przyszłość – wyjaśnia s. Stefania.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..