Błogosławione miasto

Asyż jest znakiem. Jest proroctwem i wezwaniem. Tu nawet kamienie mówią o nawróceniu, pojednaniu, czy braterstwie.

W swych „Kronikach Asyżu” Roman Brandstaetter pisał: "Rzym stawiany jest z kosztownych marmurów i pięknych kamieni. Asyż utkany jest z ewangelicznej pieśni. Rzym - to władza. Asyż - to dłonie modlitewnie uniesione ku niebu. Rzym - to majestat. Asyż - zachwycenie. W Rzymie człowiek pokornie pochyla się ku ziemi. Pieta Michała Anioła w Bazylice św. Piotra jest tak piękna, że trzeba zamknąć oczy, by móc spokojnie modlić się. W Asyżu człowiek unosi wzrok ku niebu i chcąc zmówić modlitwę, szeroko otwiera źrenice wpatrzony w chmury, które jak cherubiny krążą nad jego głową. W Rzymie człowiek czuje się częścią dziejowego dramatu, w Asyżu sama obecność człowieka jest już ukojeniem. Kto raz był w Asyżu, pragnie zbudować świat na wzór Asyżu." I coś w tym jest !

Panorama Asyżu od południa i zachodu, skąd biegną główne drogi, jest wyjątkowo piękna. Miasto zbudowane zostało na skalistym zboczu Monte Subasio (1290m. npm), od północy ogranicza je głęboki wąwóz potoku Tesio, zaś od południa rozległa równina Umbrii. Pierwsze co uderza każdego przybysza to nieprawdopodobne wręcz  piękno zaklęte w kamiennym obliczu. I ja jestem tego dowodem. Po wyjściu z autobusu staję oniemiała z zachwytu, łakomie zapamiętując każdy fragment zabudowy, tworzący tę niesamowita całość. Ktoś obok mnie bardzo prosto ujął tę panoramę: „to miasto sprawia wrażenie, jakby ktoś w średniowieczu zawinął je w folię aluminiową i teraz, po kilkuset latach, dopiero ją zdjęto”. Nie sposób nie przyznać temu racji.

Asyż zapewne kiedyś mieścił się w zwykłych schematach średniowiecznej architektury miejskiej, dyktowanej koniecznością obrony przed najeźdźcą, gdyby nie fakt, że na samych jego końcach wzniesiono dwa kościoły. Te imponujące swą wielkością konstrukcje zbudowane na samych krawędziach skały, ozdobione podwójnym rzędem wysokich łuków, w ciepłym, bladoróżowym kolorze, dziś już pokrytym patyną, tworzą charakterystyczne obramowanie i wyraźnie odcinają się na tle głębokiego lazuru nieba. Całość eleganckiej konstrukcji i potężny rozmach budowli nadają Asyżowi wymiar symbolu – niezłomnej fortecy wiary.

Pierwsze co mnie uderza to niesamowita uroda miasta. Wszystko wygląda tak, jakby bieg czasu zatrzymał się przed jego pięknem. Włosi rzeczywiście zadbali, by nie zmarnować tego miłego każdemu turyście wrażenia cofnięcia się w czasie. Stąd np. nie organizuje się tu tandetnych jarmarków zdominowanych przez odpustową chińszczyznę i do perfekcji dba się o wszelkie detale czy zgodności historyczne. Stojące przy ulicach domy odnowione zostały z kamienia przywiezionego z góry Subasio. Pod wpływem deszczu nabierają one żywego koloru, by potem zaczerwienić się w świetle zachodzącego słońca i zblednąć w świetle promieni księżyca. Okna domów czy warsztaty rzemieślników, jak kiedyś, zakończone są dziś łukami i posiadają strukturę z kutego żelaza, do których miejscowi wkładają doniczki z kwiatami na powitanie przybywających do miasta gości. Dbałość o szczegóły widać na każdym kroku. Ujednolicono i ustylizowano na średniowieczne sklepowe szyldy, odpowiednio dobrano kolory fasad i dachówek, które zawadiacko wystają nad ulice. Po prostu wszystko wydaje się tu być kompletne, zamknięte, zrealizowane i skończone. Przeniesienie w czasie każdy odczuwa wręcz namacalnie.

Słońce praży niemiłosiernie a ja zamiast szukać ochłody i cienia wciąż stoję urzeczona pięknem miasta i w milczeniu pochłaniam kolejne detale. Urok Asyżu tkwi nie tylko w jego średniowiecznej architekturze, ale i w jego spokoju. To miejsce w którym można odzyskać pokój. To przestrzeń, w której zatrzymując się po trudach codzienności, znajduje się zapał ducha i wchodzi na nowo na drogę życia.

Zwiedzanie Asyżu zaczynam jakby od końca. Śmieję się, że „czynię to świadomie, chcąc dozować emocje” naprawdę jednak nie mam innego wyjścia. Po Włoszech podróżuję autokarem a to „ustawia program” zwiedzania. Wszystkie bowiem wycieczki autokarowe muszą wykupić specjalny bilet wjazdowy do miast (jest to tu normą) a potem zgłosić się w odpowiednim punkcie kontrolnym. W Asyżu znajduje się on obok dworca kolejowego, kilka kilometrów na pd-zach od Starego Miasta. Następnie autokary podjeżdżają na jeden z parkingów pod murami miasta, a stamtąd już schodami (od kilku lat także ruchomymi) wszyscy wychodzą niedaleko pierwszego asyskiego kościoła.

Swe pierwsze kroki kieruję więc do Bazyliki Świętej Klary. Z placu Del Comune jest do niej bardzo blisko. Jej charakterystyczny wygląd  od razu rzuca się w oczy.

Zbudowana na planie łacińskiego krzyża w stylu gotyckim, podparta jest z zewnątrz trzema potężnymi łukami przypór. Wzniesiono ją w latach 1257-1265 na miejscu kościoła św. Jerzego. Fasadę wykonano z białego i różowego kamienia. Całość jest bardzo skromna, wejście otoczono tylko jedną wielką rozetą i to w okresie współczesnym. Wnętrze jest jednonawowe i równie proste jak elewacja zewnętrzna. Sufit zdobią gotyckie łuki o sklepieniu krzyżowym. Kiedyś ściany pokryte były freskami, niestety dziś większość z nich zatarł już ząb czasów. Z urodą i surowością wnętrza kontrastuje gwar przesuwających się nieustannie turystów i pielgrzymów (Asyż rocznie odwiedza 6-9 mln osób), różnobarwność ich odzieży i niemilknące spusty fotograficznych migawek. Zatrzymuję się na moment, by przepuścić grupę - jak zwykle głośnych – Hiszpanów, a następnie udaję się, idąc prawą stroną nawy do Kaplicy Krucyfiksu.

Tu po prawej stronie dostrzegam wiszący na ścianie  bizantyjski  krzyż, z którego Bóg przemówił do św. Franciszka, a nieco głębiej, na prawo, zauważam umieszczone w gablocie jego rzeczy – brewiarz, albę i habit a także płaszcz, habit i włosy św. Klary. Wszystko jest tak szalenie proste i zwykłe.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11