Kościół od zakrystii

To oni są pierwsi w kościele, starymi kluczami otwierają zabytkowe drzwi, zapalają światła. Bardzo często swoją pracę nazywają powołaniem, bo wiedzą, komu i gdzie służą.

Przechodząc na rentę, stanąłem przed dylematem bezczynności. Wtedy właśnie ksiądz ogłaszał, że poszukuje kościelnego lub, jak dziś się mówi, zakrystiana. Jako młody chłopak przez lata byłem ministrantem, więc te czynności były mi znane. Zgłosiłem się i tak już od blisko 20 lat staram się nie zawodzić – mówi Stanisław Tykowski.

Dzwony jak w zegarku

Rzadko która parafia nie ma zakrystiana. Chyba że jakaś malutka, gdzie proboszcz sam daje radę wszystko ogarnąć i zadbać o kościół. Patrząc na statystykę, w przeważającej większości posługę tę pełnią świeccy, zazwyczaj mężczyźni. Ale są także i panie, które sprawdzają się znakomicie w tej roli. W wielu parafiach w zakrystiach spotykamy siostry zakonne, którym powierza się dbałość o to „kościelne zaplecze”.

– Ja powiedziałabym, że to takie centrum dowodzenia. Bo tutaj znajdują się wszystkie urządzenia techniczne, które trzeba umieć obsłużyć, by wszystko w kościele było w porządku. Światło, nagłośnienie, ciepło. Poza tym tutaj przechowywane są szaty i naczynia do liturgii oraz wszystko, co potrzebne do kościelnych nabożeństw – opowiada s. Celina z parafii św. Michała w Ostrowcu Świętokrzyskim. Do ich codziennych obowiązków należy nie tylko przygotowanie wszystkiego do liturgii, ale także dbałość o sam kościół, porządek, czystość czy wystrój. – Pierwsza cecha dobrego zakrystiana to punktualność. Tu nie można zaspać. Dzwoniąc rano czy wieczorem dzwonami, dajemy sygnał, że już za pół godziny Msza św. Niektórzy nawet sprawdzają dokładność zegarków, gdy biją kościelne dzwony. Druga to dyspozycyjność. Dla Pana Boga godzin się nie wylicza. Trzecia – trzeba być pobożnym i miłym dla ludzi – charakteryzuje swoją pracę pan Stanisław.

Powołanie w powołaniu

Ich posługa i praca są zawsze w cieniu, na drugim planie. Czasami nawet zapominamy o ich obecności. – W naszym przypadku posługa w zakrystii to jakby powołanie w powołaniu, sama nazwa zgromadzenia wskazuje na charyzmat. Bycie służebnicą Chrystusa Obecnego najlepiej realizować właśnie przez pracę w kościele, gdzie On jest obecny. A jeśli mamy mówić o zawodzie zakrystiana, to chyba tylko w charakterze służebnym. Tę posługę można porównać do bycia i pracy naszych mam w domu. Zauważamy znaczenie tej pracy wtedy, gdy ich brakuje. Tak samo z zakrystianem: jego pracę widać, gdy go nie ma, bo tak to wydaje się, że nic nie robi – dodaje z uśmiechem s. Emilia z parafii katedralnej w Sandomierzu.

Codzienne prace w zakrystii i kościele jednym mogą wydawać się nudne i monotonne, dla innych stanowią życiowe wyzwanie. – Gdy jeszcze nie pracowałam w zakrystii, to myślałam, że jest to trudne. Teraz nie chciałabym zmieniać mojej posługi, bo ją polubiłam; jest to także jeden z elementów charyzmatu naszego zgromadzenia, więc w ten sposób wypełniam moje powołanie. Codziennie powtarzane prace nie nudzą, jeśli wykonuje się je z przekonania, serca i pasji – podkreśla s. Celina. – Myślę, że ta praca nawet dla świeckich może być powołaniem, jeśli ma się świadomość, komu się służy i gdzie się jest – dodaje s. Emilia.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11