Przed mediami katolickimi staje wielkie wyzwanie ukształtowania nowego spojrzenia na rzeczywistość, gdzie wolność będzie wiązała się także z odpowiedzialnością – mówi KAI Andrzej Drzycimski, konsultor Rady Episkopatu ds. Środków Społecznego Przekazu.
KAI: W orędziu na tegoroczny Dzień Środków Społecznego Przekazu papież zachęca do odpowiedzialnego korzystania z internetu. Jak, Pańskim zdaniem, wygląda to w naszym kraju?
Andrzej Drzycimski: Zacznijmy od oczywistego stwierdzenia, że Kościół zobowiązany jest do głoszenia Dobrej Nowiny. W związku z tym internet jest niezbędnym narzędziem, którym powinien się posługiwać – dotyczy do ogółu wierzących. Trzeba przy tym pamiętać, że, jak każde narzędzie, także internet może służyć dobru ale i złu. Człowiek, który siada przy komputerze ma przed sobą wybór. Nauczenie współczesnego chrześcijanina dokonywania właściwego wyboru jest bardzo ważnym zadaniem, a tego nauczania trochę nam w tej chwili brakuje. Internet to łatwość przekazu, łatwość docierania do treści dobrych i złych przy jednoczesnym braku refleksji. Internet kreuje ducha wolności, natomiast nie ma w nim drugiego, niezwykle ważnego elementu – odpowiedzialności. Internet jest gigantyczną, globalną informacją a z drugiej strony często nie ma w nim żadnej odpowiedzialności. Odpowiedzialność nadawców, którzy przekazują do internetu informacje jest sprawą numer jeden.
Jak wygląda obecność Kościoła we współczesnych polskich mediach. Jaki obraz wyłania się z materiałów publikowanych o nim w internecie, telewizji, prasie?
– Te doniesienia są „rozdygotane” i upolitycznione. Często brak w nich obiektywizmu i dobrego warsztatu dziennikarskiego. Przyczyn jest wiele, ale wynika to także i z tego, że cała kultura życia publicznego nie „ciągnie” wzwyż, lecz w dół. Oczywiście, coraz większa liczba obywateli uczestniczy w życiu publicznym i jest to niesłychanie ważne, natomiast z drugiej strony, media nie wyciągają wartości, sprowadzają się raczej do szukania za wszelką cenę poklasku. Oczywiście, chodzi tu o poziom nakładu i oglądalności, główną rolę odgrywa ekonomia. To, co jest istotą mediów: kształtowanie i budowanie przesłanie dla społecznych działań – zanika. Ludzie tracą możliwość znalezienia jakiegoś wzorca, czegoś, co byłoby pozytywnym odniesieniem. W związku z tym, w natłoku różnego typu informacji bardzo trudno wyłowić wartości, które ludzie chcieliby oglądać, czytać, słuchać. Sensacyjność, która jest domeną mediów, zwłaszcza mediów tzw. szybkich a więc radia, telewizji i internetu, powoduje, że coraz bardziej uciekamy od całościowego widzenia problemu. Spośród siedmiu informacji podawanych w radiu i telewizji, cztery dotyczą jakichś dramatów, zabójstw, procesów , czyli czegoś, co oczywiście występuje, ale przecież nie tym żyje cała społeczność w Polsce!
I takiej, spłaszczającej formule poddawany zostaje także opis Kościoła?
– Tak, Kościół traktowany jest wyłącznie jako jedna z instytucji. W Kościele nie widzi się wartości, tylko operuje pojęciami: prawica, lewica, Kościół toruński, łagiewnicki itp. Powiem szczerze, że nie rozumiem niekiedy dziennikarzy, którzy są katolikami, chrześcijanami, że nie dostrzegają, że w Kościele poza sferą ludzką jest sfera duchowa, która odgrywa większą rolę, bo to ona przecież wytycza drogę, choć, oczywiście, można jej nie przyjmować, nie zgadzać się z nią itd.
Jakie zadanie stają dziś Pana zdaniem, przed mediami katolickimi w naszym kraju?
– Są one wręcz predysponowane do kreowania ducha wolności – z natury rzeczy. Zauważam, że w dziedzinę ducha wolności media te coraz mocniej wchodzą, dodając jeden bardzo ważny element, którego nie dostrzegam w takim stopniu w pozostałych mediach, mianowicie wspominana wcześniej odpowiedzialność. Ciekawa rzecz: ogólny nakład pism katolickich wzrasta; Gość Niedzielny, Niedziela, Przewodnika Katolicki, Idziemy – mają coraz więcej czytelników. Nie zapominajmy o Radiu Maryja i Telewizji Trwam, które jako jedyne prowadziło ogólnopolskie transmisje ze Światowych Dni Młodzieży w Madrycie. Na marginesie: przybyło tam 2 mln ludzi z całego świata, a przecież to spotkanie miało być nieudane...
Jeśli media katolickie otworzą się jeszcze bardziej na ludzi, którzy są zmęczeni ideologią, grami politycznymi, huśtawką społeczną, gospodarczą, stałym niepokojem i szukają jakieś oazy i pewności – to mogą odegrać wielce pozytywną rolę.
Media katolickie stają przed wielką szansą stania się tą oazą i muszą pełnić tę rolę bez kompleksów, wówczas ich siła będzie jeszcze jeszcze większa. Według moich obserwacji, młode pokolenie, które jest bardzo różnorodne - szuka wartości. Często znajduję je właśnie w mediach katolickich. Jedna z moich seminarzystek napisała kiedyś pracę magisterską o Radiu Maryja. Na podstawie ankiet i badań ustaliła, że jednym z głównych powodów, dla których ludzie słuchają tej rozgłośni jest możliwość wspólnej modlitwy, wysłuchania rozważań, dyskusji. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się też, że tego radia słucha bardzo dużo ludzi młodych. Nie chcę tu bynajmniej akcentować roli wyłącznie tej rozgłośni; chodzi mi o to, że obserwujemy wzrost poszukiwań wartości. I jeśli tak jest, to przed mediami katolickimi staje wielkie wyzwanie ukształtowania nowego spojrzenia na rzeczywistość, mianowicie że wolność wiąże się także z odpowiedzialnością. Wielkie wyzwanie staje też przed Kościołem hierarchicznym, aby to wyraźnie kształtujące się zjawisko poszukiwania wartości, umiejętnie „zaspokoić”. rozmawiał Tomasz Królak / Warszawa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.